Opinię tę wygłosił Bill McGuire, profesor nauk o Ziemi na University College London w trakcie odbywającego się niedawno British Science Festival. Podkreślił, że topnienie pokryw lodowych zmniejsza ciężar skorupy znajdującej się pod spodem, wyzwalając intensywną aktywność sejsmiczną.
Czytaj więcej
Gwałtowne powodzie nawiedziły północno-wschodnie Stany Zjednoczone, niosąc spustoszenia i powodując śmierć co najmniej 29 osób.
Profesor McGuire uznał, że właśnie to zjawisko stanowi największe zagrożenie na północnym Atlantyku, a w ciągu najbliższych dziesięcioleci może doprowadzić do podwodnych trzęsień ziemi u wybrzeży Grenlandii. To z kolei może wywołać tsunami, szczególnie niebezpieczne dla Ameryki Północnej a także Europy.
Jako przykład precedensu można podać „wielkie tsunami Storegga”, które zniszczyło wybrzeża Skandynawii i Wysp Brytyjskich 8200 lat temu. Trzęsienie ziemi na morzu, wywołane uwolnieniem ciśnienia po stopieniu się lodowców w północnej Europie, wywołało ogromne osuwisko podmorskich osadów pod Morzem Norweskim. Dowody geologiczne pokazują, że powstała wówczas fala tsunami mogła osiągnąć nawet 20 metrów wysokości na Wyspach Szetlandzkich i 3 do 6 metrów dalej na Morzu Północnym.
Profesor McGuire zaznacza, że trudno precyzyjnie określić możliwe wydarzenia, pewne jest natomiast, że tsunami u wybrzeży Grenlandii to prawdopodobny scenariusz w ciągu najbliższych kilku dekad. Uważa również, że może mieć porównywalną siłę z tsunami z 2004 roku, które przyczyniło się do śmierci ponad 200 tysięcy osób na Oceanie Indyjskim.