Szereg analiz wskazuje na ogrom szkód środowiskowych, które wyrządza produkcja mięsa oraz nabiału. Szacuje się, że przemysłowa hodowla zwierząt doprowadziła do zniszczenia lasów tropikalnych oraz zagroziła bioróżnorodności w stopniu większym niż jakakolwiek inna branża. Odpowiada również za ogromne emisje gazów cieplarnianych oraz zanieczyszczeń.
Nie ulega wątpliwości, że w obliczu pogłębiającego się kryzysu klimatycznego, konieczne jest ograniczenie produkcji oraz spożycia produktów odzwierzęcych na świecie. Rozwijający się rynek białek alternatywnych dostarcza coraz więcej opcji, takich jak roślinne zamienniki mięsa i nabiału czy też mięso komórkowe. Problem jednak w tym, że emisje z rolnictwa należy ograniczyć jak najszybciej, tymczasem mimo rosnącej popularności wegańskich produktów, spożycie mięsa nie spada wystarczająco szybko.
Czytaj więcej
Według najnowszych odkryć naukowców, ryzyko zachorowania na choroby sercowo-naczyniowe wiąże się z substancjami chemicznymi, wytwarzanymi w jelitach.
Jak wynika z badania opublikowanego na łamach Review of Environmental Economics and Policy, pomocne w tej sytuacji mogłoby się okazać wprowadzenie podatku od mięsa. Co więcej, jego prawidłowe wdrożenie nie zwiększyłoby presji na biedniejsze gospodarstwa domowe, ani na przemysł rolny.
Według obliczeń naukowców, w krajach o wysokich dochodach, detaliczna cena wołowiny musiałaby wzrosnąć o 35-56 proc., aby odzwierciedlić koszty środowiskowe produkcji tego najbardziej niekorzystnego dla klimatu mięsa. W przypadku drobiu, cena musiałaby wzrosnąć o 25 proc., z kolei jagnięcina oraz wieprzowina musiałyby podrożeć o 19 proc.