W październiku 2020 roku Parlament Europejski odrzucił poprawkę 165, czyli tzw. poprawkę Veggie Burger, zakazującą wykorzystywania terminów takich jak „kiełbasa”, „stek” czy „flaki” w odniesieniu do produktów pochodzenia roślinnego. Wysiłki przedstawicieli przemysłu mięsnego w tym zakresie jednak nie ustawały, choć powszechnie zdarzają się przykłady wykorzystywania nazw zarezerwowanych dla produktów roślinnych dla mięsa i nabiału, np. frytki z kurczaka czy hummus z indyka.
Obecnie Francja ogłosiła, że od października nielegalne będzie stosowanie nazw takich jak „parówki” czy „szynka” w odniesieniu do roślinnych alternatyw dla mięsnych produktów. Jedynym wyjątkiem pozostanie „burger”, który w świetle nowego prawa wciąż będzie mógł być roślinny.
Czytaj więcej
Sondaż organizacji Mercy for Animals wykazał, że 81 proc. personelu wojskowego w Stanach Zjednoczonych chciałaby mieć dostęp do wegańskich, gotowych do spożycia posiłków.
Dekret, zakazujący stosowania „terminologii branżowej tradycyjnie kojarzonej z mięsem i rybami do oznaczania produktów, które nie należą do świata zwierząt i które w istocie nie są porównywalne”, został poparty przez przedstawicieli przemysłu mięsnego, którzy twierdzą, że wyeliminuje dezorientację wśród konsumentów. Tymczasowo zakaz ma dotyczyć jedynie produktów lokalnych, co zostało skrytykowane przez lobby rolnicze Fédération Nationale des Syndicats d’Exploitants Agricoles, za pozostawienie otwartych drzwi dla importu.
Francja, podobnie jak Włochy, w największym stopniu zabiegała o wprowadzenie cenzury nazewnictwa roślinnych zamienników mięsa i nabiału. To największy producent wołowiny w Unii Europejskiej i siódmy na świecie. Z drugiej strony jednak, kuchnia roślinna cieszy się we Francji coraz większą popularnością, szacuje się, że ok. 5 proc. populacji stanowią weganie. Kraj może się również poszczycić wegańskimi restauracjami, którym przyznano prestiżowe gwiazdki Michelin.