Negocjacje w ramach trwającego obecnie w Dubaju szczytu klimatycznego COP28 koncentrują się wokół kwestii odchodzenia od korzystania z paliw kopalnych. Postawa przedstawicieli Zjednoczonych Emiratów Arabskich wobec najbrudniejszych źródeł energii nie jest spójna ze stanowiskiem naukowców, nawołujących do konieczności odejścia od ich stosowania.
W ciągu ostatnich lat wiele raportów naukowych sporządzonych przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), Międzynarodową Agencję Energetyczną i wiele innych instytucji wykazało, że nie da się utrzymać wzrostu globalnej temperatury na poziomie 1,5°C bez całkowitego odejścia od ropy, gazu i węgla.
Czytaj więcej
Dane Airly, platformy do monitoringu jakości powietrza, wskazują, że na tle innych krajów europejskich jakość powietrza w Polsce jest bardzo zła. W niektórych stacjach pomiaru poziom zanieczyszczeń był w ostatnim czasie "ekstremalnie wysoki".
Tymczasem przewodniczący COP28, Sułtan Ahmed Al Dżaber w czasie konferencji stwierdził, że „nie istnieją dowody naukowe potwierdzające jednoznacznie konieczność odejścia od paliw kopalnych aby utrzymać cel 1,5 stopnia Celsjusza”.
Fakt, że władze kraju starają się blokować odejście od produkcji ropy naftowej nie powinien dziwić z uwagi na fakt, że Zjednoczone Emiraty Arabskie znajdują się w ścisłej światowej czołówce jej producentów, generując aż 3,2 miliona baryłek tego surowca dziennie. Jak się jednak okazuje, skutki tej działalności są boleśnie odczuwane przez mieszkańców kraju.