Jak wynika z badania, rzeczywiste emisje metanu są aż pięć razy wyższe, niż wynika to z rządowych raportów. Naukowcy podkreślają, że podobnie niedoszacowane są prawdopodobnie emisje metanu z produkcji ropy i gazu również w innych krajach, gdyż na całym świecie metody ich obliczania są do siebie zbliżone.
Czytaj więcej
W ciągu zaledwie kilku dni aż cztery istotne raporty potwierdziły, że zupełnie nie panujemy nad wciąż rosnącymi emisjami gazów cieplarnianych.
Wynika to z faktu, że obliczenia koncentrują się na wyciekach metanu związanych z odkrywaniem, wydobyciem i produkcją ropy naftowej i gazu ziemnego. Emisje te oblicza się z reguły poprzez pomnożenie poziomu aktywności różnych procesów przez współczynniki emisji, stanowiącymi standardowe szacunki emisji dla każdego z nich.
Naukowcy ustalili, że współczynniki, jakie stosuje się w raportach brytyjskich są często przestarzałe, oparte na niepublikowanych lub publicznie niedostępnych badaniach branżowych, albo wykorzystują ogólne wartości zalecane przez Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC). Dodatkowo wskaźniki te pozostają zwykle niezmienne, niezależnie od warunków środowiskowych i praktyk zarządzania, które mogą wpływać na emisje metanu. Zauważyli również, że wyciek metanu może nastąpić również w sytuacji, gdy platformy wiertnicze na morzu są bezczynne, a do takiej sytuacji nie stosuje się żadnego współczynnika emisji.
Według autorów badania, potwierdza to fakt, że obecne szacunki emisji metanu generowanych przez działalność człowieka są zdecydowanie zaniżone. Tymczasem wcześniejsze badania wykazały, że minimalizacja wycieków metanu jest istotnym krokiem w osiągnięciu celów klimatycznych oraz walce o czyste powietrze. To obecnie najszybszy oraz najbardziej ekonomiczny sposób, aby utrzymać wzrost globalnej temperatury na poziomie 1,5°C.