ESMA, na wniosek Komisji Europejskiej jesienią ub. roku badał czy na rynku uprawnień dochodzi do działań o charakterze spekulacyjnym. Regulator podkreślił, że na rynku instrumentów pochodnych większość długich pozycji zajmowana jest przez instytucje niefinansowe, które kupują te instrumenty przede wszystkim w celu hedgingu - zabezpieczenia się przed wahaniami cen uprawnień.
Krótkie pozycje, czyli transakcje mające na celu zysk w przypadku spadku notowań – mogące mieć charakter spekulacyjny – są zajmowane przede wszystkim przez banki i firmy inwestycyjne, dostarczające rynkowi płynności oraz finansowania. – Liczba pozycji funduszy inwestycyjnych jest ograniczona, w handlu uczestniczą głównie fundusze z krajów trzecich – podkreśla urząd.
ESMA przyznała, że udział tzw. handlu wysokiej częstotliwości oraz opartego o algorytmy jest na rynku uprawień jest znaczący jednocześnie jednak prowadzące go podmioty mają bardzo małe pozycje, albo nie zajmują ich wcale. ESMA sformułowało w raporcie szereg zaleceń dotyczących transparentności i monitoringu rynku. Nadzór proponuje rozszerzyć kontrolę zarządzania pozycjami na instrumenty pochodne, zmienić raportowanie tych pozycji, śledzić łańcuch transakcji w raportach regulacyjnych MiFIR, oraz zapewnić ESMA dostęp do transakcji na rynku pierwotnym. – Proponowane środki zapewniłyby więcej informacji uczestnikom rynku, organom regulacyjnym i opinii publicznej, co przyczyniło by się do dalszego sprawnego funkcjonowania rynku, który odgrywa ważną rolę w przejściu UE na gospodarkę niskoemisyjną – proponuje ESMA.
Polski rząd od kilku miesięcy apeluje do Komisji Europejskiej o reformę systemu handlu EU-ETS, m.in. poprzez ograniczenie roli lub nawet wyłączenie z rynku instytucji finansowych, które - miały prowadzić spekulację na tym rynku.