Partner debaty: SIG Combibloc

Oczekiwania rynku się zmieniają, nowe regulacje, np. dyrektywa CSRD i rozporządzenie PPWR, podwyższają wymagania dla opakowań, które mają podlegać recyklingowi, mieć niski ślad węglowy, być lekkie, wygodne dla konsumenta i oczywiście zabezpieczać żywność.

Jak w świetle tych oczekiwań wypadają kartony na płynną żywność? O tym rozmawiali uczestnicy debaty „Kartonowe opakowania odpowiedzią na wyzwania środowiska i rynku płynnej żywności”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej” w ramach cyklu „Walka o klimat”.

Zmniejszyć LCA

Patryk Kaczyński, dyrektor zarządzający firmy SIG Combibloc na rynku polskim, przypomniał, że najlepszym sposobem na ocenę śladu węglowego produktu jest oparcie się na badaniu całego cyklu życia produktu (Life Cycle Assessment, LCA), przeprowadzanego przez niezależne instytuty. Badanie to uwzględnia cały proces od pozyskania surowców poprzez ich przetworzenie, transport i recykling.

– Firmy wykonują badania LCA dla swoich produktów, podobnie jest w przypadku kartonów do płynnej żywności. Widzimy w nich pewną prawidłowość. Ślad węglowy opakowania o pojemności 1 litra w przypadku kartonu do płynnej żywności jest niższy o ok. 30–40 proc. w porównaniu z opakowaniem z plastiku, a wobec opakowania szklanego ta różnica sięga aż ok. 70 proc., jest więc znacząca. Wynika to m.in. z tego, z jakich materiałów składają się poszczególne opakowania – tłumaczył Patryk Kaczyński.

O ile wcześniej mogło to nie mieć tak istotnego znaczenia dla producentów czy konsumentów, o tyle obecnie dyrektywa CSRD obejmuje raportowanie śladu węglowego organizacji. – Jak widzimy na rynku, ten element zaczyna obecnie odgrywać coraz większą rolę. W ciągu trzech lat, m.in. zależnie od obrotu oraz liczby zatrudnianych osób, firmy będą musiały przygotowywać stosowne raporty. Będą one obejmować trzy zakresy. Najszerszy w przypadku firm z branży spożywczej jest trzeci, który odpowiada za nawet 90 proc. wszystkich emisji w przedsiębiorstwie. Obejmuje on m.in. surowce do wytworzenia produktów. Firma nie ma bezpośredniego wpływu na ich ślad węglowy, natomiast może decydować, jakie surowce i opakowania kupuje – mówił dyrektor zarządzający SIG Combibloc.

Istotnym elementem tych zakupów są opakowania, które we wspomnianych 90 proc. odpowiadają za ok. 4 proc. emisji. – Tak pokazują sprawdzone wyniki z badań przeprowadzonych dla organizacji z branży mleczarskiej. Zatem jest tu przestrzeń do ograniczenia śladu węglowego w podobnym stopniu, jak w przypadku wykorzystywania energii z paneli fotowoltaicznych w wielu organizacjach. Zastosowanie opakowania o niższej emisji CO2 pozwala producentom z branży FMCG realnie ograniczyć ślad węglowy, co jest odpowiedzią na wymogi zarówno otoczenia, tj. dyrektywy CSRD, strategii ESG, jak i oczekiwania konsumentów, aby to producenci działali więcej na rzecz ochrony środowiska – podkreślił Patryk Kaczyński.

Dariusz Ostrouch, wiceprezes Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Wart-Milk, stwierdził, że wysiłki na rzecz ograniczania śladu węglowego i zatrzymania efektu cieplarnianego to dla niego „ciągła walka”, szczególnie że 80 proc. śladu węglowego w mleczarstwieprzypada na surowiec. – Bardzo ważne jest więc zwiększanie wydajności na wszystkich etapach – tak w skupie, jak i w zakresie opakowań – mówił.

– Opakowania są bardzo ważne. Dla mnie, jako producenta żywności, mają one spełniać określoną funkcję: reklamową, zabezpieczać i chronić produkt oraz przenosić obciążenia mechaniczne, np. podczas transportu. Opakowania podlegają też ciągłym zmianom – teraz ich producentom została dodana kolejna funkcja: mają podlegać recyklingowi i mieć jak najniższy ślad węglowy – powiedział Dariusz Ostrouch.

– To zresztą cały łańcuch zależności. Tak jak my od producentów opakowań wymagamy obniżania śladu węglowego, tak oni z kolei wymagają tego od dostawców surowców do ich produkcji. A od nas takich działań wymagają nasi odbiorcy, czyli sieci handlowe, które także raportują swój ślad węglowy. W ten sposób koło się zamyka – tłumaczył Dariusz Ostrouch.

– Mamy koncept produktu dwa w jednym, czyli nie dość, że wykorzystujemy opakowania, których producent deklaruje, że przy ich wytwarzaniu ograniczył emisje CO2 o 14 proc., to jeszcze pakujemy do nich surowiec pochodzący z ekologicznych farm, które także deklarują, że produkcja odbywa się przy zmniejszonej emisyjności. To duże farmy, które przy okazji produkują biogaz. Jest on skraplany i służy do napędzania maszyn rolniczych. W ten sposób tworzymy zamknięty obieg – opowiadał Dariusz Ostrouch.

Dodał, że jest granica w „odchudzaniu” opakowań, np. redukcji ich wagi i zmianie materiałów, poniżej której nie da się zejść, gdyż mogłoby to uderzyć w podstawowe cechy, jakie muszą mieć opakowania pod względem ochrony zawartości.

Wyzwanie: recykling

Nawiązując do wspomnianej kwestii recyklingu opakowań, prowadząca debatę Aleksandra Ptak-Iglewska podała, że rocznie wprowadza się na polski rynek ponad 60 tys. ton kartonów do płynnej żywności, jest to ok. połowy wszystkich opakowań wielomateriałowych. Standardowo kartony te składają się z tworzywa sztucznego, tektury i folii aluminiowej (której, jak to zostało wspomniane, może nie być). Czy w kraju potrafimy już przetwarzać je na skalę przemysłową?

– Jeśli chodzi o potencjał recyklingu, to jak najbardziej jesteśmy w stanie spełnić wymagania nadchodzącego PPWR. Co więcej, na tle innych Polskę można uznać za kraj przodujący. Istnieje niewiele technologii, które umożliwiają pełny recykling kartonów do płynnej żywności, czyli nie tylko oddzielenie papieru od wnętrza, co jest najprostsze, ale też rozdzielenie frakcji polimerowej. W Polsce one są już obecne, ale np. kraje bałtyckie w ogóle nie dysponują taką technologią, dlatego te opakowania są tam bardzo cennym paliwem energetycznym – powiedział Krzysztof Baczyński, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.

Jak dodał, Polska była wśród prekursorów recyklingu tych opakowań. – Możemy więc być wzorcem dla innych. Choć nie było to proste, aby przekonać papiernie do recyklingu. Wymagało to lat, ale się udało. Na tyle, że dziś mamy zakłady, które się w tym wyspecjalizowały.

Kartony do płynnej żywności są opakowaniami specyficznym, charakteryzują się pewnymi cechami, których inne nie mają. – W niektórych rodzajach żywności są nie do zastąpienia – uważa Krzysztof Baczyński. – Zapewniają przede wszystkim przedłużoną trwałość produktów, bez pogorszenia jakości zawartości, zapewniają bezpieczeństwo konsumentowi. To jest w ogóle kluczowa cecha opakowań do żywności, nie tylko płynnej – podkreślił Krzysztof Baczyński.

On także podkreślał, że są granice dotyczące zmian w opakowaniach. – Kiedy opakowanie do żywności, która nie ma żadnych konserwantów, zwłaszcza płynnej, przekroczy pewną granicę i przestanie mieć walory, które ma dziś, w postaci zabezpieczenia żywności, mleka czy soków przed utratą świeżości i smaku, przestanie spełniać swoją rolę. Nie możemy przekroczyć granicy zdrowego rozsądku a przede wszystkim – bezpieczeństwa dla konsumenta. Wszystkie działania ekologiczne i akty prawne, które wydaje UE, mają jedno kluczowe zastrzeżenie, którego większość osób nie dostrzega: „pod warunkiem, że nie nastąpi utrata jakości zapakowanego produktu do spożycia”. W momencie, gdy działania ekologiczne – które są niezwykle cenne, co do tego nie ma wątpliwości – grożą utratą cech opakowania, przede wszystkim zabezpieczającego produkt dla konsumenta, dochodzimy do tej granicy i nie możemy jej przekroczyć. W przeciwnym wypadku dojdziemy do absurdu, że będziemy mieli superekologiczne opakowanie, najlepiej możliwie zbudowane, monomateriałowo i bezwarstwowo, tylko że ono przestanie spełniać swoją funkcję. A więc stanie się potencjalnym zagrożeniem dla życia i zdrowia konsumentów – argumentował prezes związku EKO-PAK.

Patryk Kaczyński zauważył, że w przypadku firmy SIG Group wdrażanie innowacji w obszarze bardziej zrównoważonych aseptycznych opakowań do płynnej żywności nie ogranicza przechowywania produktów i terminu ich przydatności do spożycia.

– Rok temu wprowadziliśmy na rynek opakowania SIG Terra Alu-free Full Barrier z obniżonym śladem węglowym, dzięki eliminacji surowca nieodnawialnego, tj. warstwy aluminium oraz zwiększeniu udziału papieru. Opakowania te mogą być zastosowane do różnych kategorii produktowych np. z soków, napojów roślinnych czy też mleka, gwarantując 12-miesięczny termin przydatności, co jest też ważne dla wszystkich z punktu widzenia zarządzania produktem dla producenta, sieci handlowych oraz konsumenta. Ten rodzaj struktury opakowania wprowadzamy sukcesywnie we wszystkich podstawowych formatach. Więc jako przedstawiciel producenta systemu do nalewania żywności w opakowania kartonowe z jednej strony widzę rzeczywiście duże oczekiwania, jeśli chodzi o odchudzanie produktu, obniżanie jego śladu węglowego, z drugiej strony mogę zapewnić producentów żywności, że wszystkie zrównoważone zmiany w opakowaniach SIG są przeprowadzane z dbałością o zachowanie pełnego bezpieczeństwa produktu. Finalnie wszyscy znajdujemy się w tym samym łańcuchu – podkreślił Patryk Kaczyński. – Mamy też kolejne cele do 2030 r. Standardowo na rynku w kartonowym opakowaniu do płynnej żywności jest ok. 75 proc. papieru. Gdy rezygnujemy z warstwy aluminium, podwyższamy udział tego surowca odnawialnego do 82 proc. Jako SIG Group postawiliśmy sobie cel, że do 2030 r. będzie to 90 proc. Zwiększamy więc udział papieru, przy jednoczesnym utrzymaniu istniejącej barierowości opakowania. Bo to ona jest przecież kluczowa – dodał.

Waga właściwej zbiórki

Odnosząc się do kwestii redukcji śladu węglowego kartonów do płynnej żywności, Łukasz Sosnowski, prezes Fundacji ProKarton, stwierdził, że chociażby celuloza zawarta w takich opakowaniach pochodzi ze źródeł zrównoważonych, posiada certyfikaty FSC lub dostarczana jest z innych kontrolowanych źródeł. Jeśli zaś chodzi o kwestie zwiększania ich recyklingu, zwrócił uwagę na to, jak ważna jest prawidłowo realizowana selektywna zbiórka odpadów.

– Jako Fundacja co roku przeprowadzamy badania, aby sprawdzić, co Polacy wiedzą o selektywnej zbiórce. I o ile poziom odpowiedzi na pytanie, czy segregujemy odpady opakowaniowe, jest bardzo wysoki, bo w tym roku było to 97 proc., o tyle pytanie brzmi, czy znajduje to odzwierciedlenie w rzeczywistości i czy widać to w naszych kontenerach na odpady. Raczej odbierałbym to jako deklarację naszego społeczeństwa dotyczącą chęci życia w zrównoważony sposób. Ale w szczegółach bywa różnie. Gdy pytamy już konkretnie o to, gdzie wyrzucasz zużyte kartony do płynnej żywności, po mleku czy sokach, to w tym roku prawidłowych odpowiedzi – czyli do żółtego pojemnika – było 58 proc. Pytanie, czy to dużo, czy mało. W ostatnich latach widzimy w naszym cyklicznym badaniu stabilizację. Ale to są oczywiście deklaracje. Trzeba zrobić wszystko, żeby znajdowały odzwierciedlenie w czystości i jakości odpadów w żółtym pojemniku. Dość duży jest natomiast odsetek odpowiedzi, że wyrzucamy selektywnie, ale błędnie, czyli do pojemnika niebieskiego, na papier. To jest podstawowe wyzwanie, bo ten odsetek wynosi aż 20 proc. Czyli selektywnie zbiórka tak – ale jaka, prawidłowa czy nie – mówił Łukasz Sosnowski.

Ciągle potrzebna jest więc edukacja. – Karton do płynnej żywności jest opakowaniem specyficznym – wielomateriałowym. Bo z jednej strony nazywa się kartonem, a z drugiej, wyrzucamy go do żółtego pojemnika. Dlatego jako Fundacja ProKarton informujemy, edukujemy na temat zasad poprawnej selektywnej zbiórki po to, żeby jak najwięcej kartonów trafiało do żółtego pojemnika, a później, żeby jak najwięcej trafiało do recyklingu. Widzimy też dużo innych działań edukacyjnych w tym temacie, co bardzo nas cieszy – podkreślił prezes Fundacji ProKarton.

W badaniu Fundacja pyta także o świadomość dotyczącą możliwości recyklingu kartonów. – Prawidłowych odpowiedzi, że nadają się do recyklingu, jest 70 proc. Myślę, że ważna jest świadomość tego, że nasze działania jako konsumentów mają sens, czyli że po wyrzuceniu kartonu do żółtego pojemnika wydarzy się z nim coś pozytywnego – zostanie odpowiednio wysortowany, a potem trafi do odpowiedniego recyklera. Ważne, żeby wiedza na ten temat była powszechna, bo to wtedy automatycznie zachęca społeczeństwo do prawidłowego sortowania kartonów przy wyrzucaniu – tłumaczył Łukasz Sosnowski.

Jest potencjał

Tomasz Patyra, dyrektor w Stora Enso, stwierdził, że jako recykler nie widzi problemu z przetwarzaniem kartonów do płynnej żywności. – Często istnieje mylne przekonanie, że to jest odpad, którego się nie da przetwarzać. Odpowiedź brzmi: tak, da się, nie ma z tym problemu. Jesteśmy tego przykładem. Nasza inwestycja w Ostrołęce została stworzona właśnie w tym celu. Dysponuje ona mocą przetwarzania ok. 50 tys. ton kartonów rocznie. Nawiązując do wspomnianej ilości kartonów zużywanych rocznie w Polsce, oznacza to, że pokrywa w pełni zapotrzebowanie nie tylko nasze, ale również naszych sąsiadów, np. wspomnianych krajów bałtyckich. Dodatkowo instalacja jest zintegrowana z papiernią. Oznacza to dodatkową redukcję śladu węglowego produktu, bo nie ma potrzeby transportu części czy recyklatów, bo przetworzona masa trafia bezpośrednio do papierni. Część, która pozostaje, również jest w całości przetwarzana w Polsce. Stworzyliśmy więc system, cały cykl przetwarzania tych opakowań w kraju, który nie dość, że pokrywa nasze zapotrzebowanie, to jeszcze jest w stanie osiągnąć bardzo wysokie możliwości ich zagospodarowania – opowiadał Tomasz Patyra.

A gdzie mogą pojawiać się problemy? – Problemem każdego recyklera jest to, co ma trafić do instalacji. Potwierdzam to, co było tu mówione o edukacji. Bo wszystko zaczyna się od świadomości konsumenta i od tego, co trafia do sortowni. Wbrew oczekiwaniom części społeczeństwa sortownia nie jest w stanie dokonywać cudów. Niestety, często nie jest w stanie stworzyć surowca, który jest zgodny z oczekiwaniami recyklerów. Czyli dochodzi do pewnej kontaminacji odpadu i w efekcie nie może on być użyty u recyklera. Kluczowa jest więc świadomość ludzi, dotycząca tego, w jaki sposób powinniśmy segregować odpady, gdzie je wrzucać. Wtedy zarówno sama zbiórka, jak i sortowanie i rozdysponowanie do poszczególnych recyklerów są dużo łatwiejsze. Tak więc największym problemem każdego recyklera jest to, co dzieje się przed tym, zanim surowiec do nas trafi, i otrzymywanie go w odpowiedniej postaci. To właśnie nad tym najwięcej musimy wspólnie pracować – mówił dyrektor w Stora Enso.

Globalne spojrzenie na wyzwania związane z koniecznością ochrony klimatu przedstawiła Maria Andrzejewska, dyrektor generalna UNEP/GRID Warszawa, organizacji afiliowanej przy programie Narodów Zjednoczonych ds. środowiska. W różnych częściach świata sytuacja jest nieco inna, Unia jest raczej w awangardzie zmian. Obecnie na finalnym etapie są prace związane z przyjęciem tzw. globalnego traktatu plastikowego, którego podstawowym celem jest zminimalizowanie zanieczyszczania środowiska tworzywami sztucznymi.

– Produkcja tworzyw sztucznych rośnie wykładniczo, przekroczyła już poziom 400 mln ton rocznie. Są one wykorzystywane do przeróżnych celów. Nie neguję użyteczności czy potrzeby korzystania z tworzyw sztucznych, są nam one bardzo, bardzo potrzebne, ale przyczyniają się także do zanieczyszczenia środowiska. Nie byłoby problemu, gdybyśmy byli w stanie je zagospodarować – mówiła Maria Andrzejewska. – Pierwszą sprawą jest to, by przy wprowadzaniu opakowań na rynek najpierw zastanowić się, czy na pewno wszystkie są nam potrzebne. Każde opakowanie powinno być tak projektowane, żeby można je było przetworzyć. Finalnym celem jest to, by można było przetworzyć wszystkie opakowania, które wprowadzamy na rynek. Bo nie wystarczy wprowadzanie opakowań zdatnych do przetworzenia, kiedy nie będziemy mieli wystarczającej do tego infrastruktury i nadal będą one trafiać do spalarni bądź też na wysypiska albo po prostu do lasu – wskazywała.

W debacie pojawił się także wątek możliwości przetwarzania tworzyw sztucznych wykorzystywanych do produkcji opakowań żywności. Po określonej liczbie cykli surowiec może być wykorzystywany tylko do innych celów, np. w przemyśle automotive. Z kolei odpady z niego, jak mówili przedstawiciele biznesu, mogą być jeszcze wykorzystane w produkcji asfaltów lub innych produktów.

– Jednak statystyki pokazują, że 75 proc. plastiku z sektora automotive ląduje na składowiskach, nie trafia do spalania, gdyż np. deski rozdzielcze są pokryte środkami utrudniającymi ich przetworzenie. Wobec tego wszystkiego uważam, że opakowania powinny być zaprojektowane do stuprocentowego przetworzenia i być wprowadzane na rynek w takiej ilości, żeby była możliwość przetworzenia wszystkich. Oczywiście to jest scenariusz idealny, natomiast takie jest nasze stanowisko, do tego dążymy – podkreśliła dyrektor generalna UNEP/GRID Warszawa.

Zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt projektowania opakowań przeznaczonych do żywności. – Chodzi o bardzo ważny temat marnowania żywności. Oprócz tego, że, jak już zostało tu powiedziane, opakowania mają na celu m.in. zachowanie jakości i bezpieczeństwa produktu oraz dłuższe przechowywanie, muszą być także zaprojektowane w taki sposób, żeby jak najmniej żywności w nich pozostawało, żeby dało się je w całości opróżnić, aby także w tym względzie uniknąć marnowania żywności – tłumaczyła Maria Andrzejewska.

Wsparcie regulatora

W jakim kierunku – w świetle wszystkich zagadnień, jakie padły w debacie, powinny się zmieniać kartony na płynną żywność, pytała Aleksandra Ptak-Iglewska.

– Z punktu widzenia naszej fundacji, która zajmuje się elementami środowiskowymi, selektywnej zbiórki, recyklingu, szczególna uwaga powinna być poświęcona końcowi cyklu życia produktu. Bardzo ważne są tu podniesione już w debacie kwestie związane z edukacją i dostarczaniem odpowiednich informacji konsumentom. Pytanie, jak to realizować w praktyce, jakich używać narzędzi. Coraz więcej producentów podaje na opakowaniu, gdzie je wyrzucić – to bardzo dobrze. Czy na kartonach umieszczać tylko te informacje, czy też np. jeszcze inne, choćby właśnie o możliwościach ich przetworzenia. To jest kwestia otwarta mówił Łukasz Sosnowski.

– Co więcej, kartony odpowiadają na wymagania, które wynikają z przepisów unijnych, gdzie punktami, do których powinny się zbliżać wszystkie opakowania, są recyklowalność i recykling skali – wskazał. – Spójrzmy, jakie wyzwania stoją przed nami w nadchodzących latach. Jeśli chodzi o recyklowalność, w polskim prawie mamy bardzo ogólne cele recyklingu dla szkła, plastiku czy produktów wielomateriałowych. Ale nowe wymagania unijne schodzą na bardzo szczegółowy poziom dotyczący np. recyklowalności opakowania wielomateriałowego z przewagą papieru; w większości chodzi właśnie o kartony do płynnej żywności. Producenci patrzą na przydatność opakowania do recyklingu już na etapie projektowania i wytwarzania tak, by na końcu życia można było je przetworzyć. Z kolei jeśli chodzi o recykling skali, próg, na którym go analizujemy, odnosi się właśnie do naszych opakowań. I my w Polsce mamy instalacje mogą na dużą skalę poddać kartony po mleku i sokach recyklingowi. Potrzebujemy jednak regulacyjnych, krajowych narzędzi, które pozwolą osiągać jeszcze wyższe poziomy.

– Szczególnie trzeba zwrócić uwagę na fakt, że podnoszenie poziomów zbiórki w żółtym pojemniku czy stworzenie systemu, który sprawi, że kartony będą właściwie wysortowywane – bo jest z tym problem szczególnie w mniejszych sortowniach – wymaga właściwych regulacji. Sami producenci kartonów nie mają już bowiem na to bezpośredniego wpływu. Dlatego tak bardzo liczymy na regulatora, który pomoże biznesowi w tym całościowym podejściu i stworzy wydajne przepisy rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Bo biznes może wykonać tylko część pracy, a regulacje są niezwykle ważne, aby domknąć tę całość, żeby karton zaprojektowany do recyklingu na końcu rzeczywiście trafił do recyklera – podsumował prezes Fundacji ProKarton.

—Jeremi Jędrzejkowski

Partner debaty: SIG Combibloc