Bank Ochrony Środowiska (BOŚ) chce być bankiem pierwszego wyboru dla podmiotów planujących inwestycje proekologiczne. O jakich inwestycjach mowa?

Mówimy o bardzo różnych rodzajach inwestycji. Polska ma przed sobą wielkie wyzwanie. W perspektywie siedmiu–dziesięciu lat trzeba zmobilizować środki, które według różnych szacunków wynoszą od 700 mld zł do nawet 1,4–1,5 bln zł. To są ogromne sumy, które będą musiały być wygenerowane przez polską gospodarkę, przez firmy, ale też przez konsumentów czy sektor publiczny. Mowa tu o środkach krajowych, ale także europejskich. Mamy też komponent finansowania bankowego, bo przecież banki w Polsce, według różnych szacunków, odpowiadają za przeszło 80 proc. finansowania realnej gospodarki.

Skąd się biorą te różnice w szacunkach dotyczących nakładów finansowych na transformację energetyczną?

Między innymi stąd, że szacunki są opracowywane w zależności od tego, co uznamy za takie przedsięwzięcia. Możemy mówić tylko o wytwarzaniu zielonej energii, ale możemy do tego dodać komponent związany z sieciami elektroenergetycznymi. Do tego możemy w końcu dołożyć procesy produkcyjne w polskim przemyśle, tak by stały się bardziej ekologiczne i mniej energochłonne, ale też transport, czyli elektromobilność. Budownictwo – tutaj także są potrzebne ogromne nakłady. Jeśli oszacujemy kompleksowo, to strumień inwestycji, który musimy zmobilizować, jest rzeczywiście gigantyczny, rzędu 1–1,5 bln zł.

Jaka rola w finansowaniu przypadnie BOŚ?

Finansowanie tych inwestycji znajduje się oczywiście w palecie instrumentów Banku Ochrony Środowiska. Mamy tu świadomość skali działania naszego banku – są podmioty większe od nas. Dzisiaj wszystkie instytucje finansowe budują zasoby, żeby finansować transformacyjne wydatki polskich samorządów, firm, energetyki. Ale my jako bank specjalistyczny już tymi zespołami dysponujemy. To zespół kilkudziesięciu inżynierów ekologów, którzy na każdym etapie planowania, prac wykonawczych i odbioru inwestycji są w stanie wspierać naszych klientów.

A jaka jest wasza oferta w tym zakresie?

Każda inwestycja ma pewien montaż finansowy, oczywiście niebagatelną rolę odgrywa tutaj element dotacyjny. Te inwestycje są po pierwsze kapitałochłonne, a po drugie długoterminowe. Dlatego dotacja przełamuje pewien punkt projekcji takiej inwestycji, który pozwala na to, aby inwestycja miała zdolność kredytową. Ale oprócz komponentu dotacyjnego, który pochodzi ze środków publicznych, w ofercie BOŚ są pożyczki udzielane we współpracy z takimi instytucjami, jak Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wojewódzkie fundusze ochrony środowiska czy też Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Są przeznaczone właśnie na przedsięwzięcia związane z OZE, magazynami energii czy też poprawą procesów produkcyjnych w celu mniejszej energochłonności. Z punktu widzenia klienta są oferowane na warunkach dużo lepszych niż komercyjne. Kolejny komponent to klasyczne finansowanie bankowe, które jest oparte na bardziej komercyjnych pułapach oprocentowania.

Z jakiego powodu macie być wspomnianym „bankiem pierwszego wyboru” w zakresie zielonych inwestycji?

Wyróżnia nas opieka zespołu inżynierów ekologów na każdym etapie takiej inwestycji – od planowania, przeprowadzenia audytu, obliczenia zysku energetycznego, poprzez doradzanie klientowi czy wsparcie klienta w całym procesie trwania inwestycji. To rodzaj kompleksowej obsługi.

Naszym największym zasobem jest know-how i zespół wyspecjalizowany w obszarze ESG. Jednak ze względu na to, że kapitały i suma bilansowa naszego banku są określonej wielkości, chcemy skoncentrować się na mniejszych podmiotach. Uważamy, że transformacja energetyczna i ekologiczna musi się odbyć na wszystkich poziomach polskiej gospodarki. Widzimy ogromną potrzebę, aby z zieloną transformacją pójść właśnie do mniejszych podmiotów – mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw, także po części do agrobiznesu i do Polski lokalnej. Jak również do samorządów.

Jakie nowe produkty czy nowe rozwiązania planujecie wprowadzić w związku z zieloną transformacją?

Bardzo dużo z tych rozwiązań już istnieje. Trzeba je doskonalić w wymiarze operacyjnym. Ale w wymiarze nowości z pewnością będziemy ubiegać się o środki publiczne w kolejnych województwach, jeśli chodzi właśnie o tańsze od czysto rynkowych pożyczki na wspieranie celów transformacyjnych. Poza tym oferujemy instrumenty finansowe we współpracy z BGK czy Grupą Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Chodzi o to, aby nasze produkty były przyjaźniejsze, łatwiej dostępne, a w efekcie także pewnie nieco tańsze dla naszych klientów.

W najbliższym czasie będziemy też mogli rozmawiać o emisjach tzw. zielonych obligacji. Przypomnę, że w grupie kapitałowej BOŚ jest jeden z wiodących na rynku domów maklerskich – DM BOŚ. Na podstawie tych zasobów i know-how, które mamy w banku, chcemy przeprowadzić emisję właśnie tego rodzaju obligacji.

Opublikowaliście niedawno przewodnik dla małych i średnich firm pt. „Zasady zrównoważonego finansowania”. Co w nim można znaleźć?

Przewodnik jest oczywiście dostępny dla naszych klientów, ale nie tylko. Wszystkie informacje na ten temat można znaleźć na stronie: bosbank.pl/EKO. Tak jak wspomniałem, chcemy rozmawiać z Polską lokalną, z mniejszymi podmiotami. Po to przygotowaliśmy ten materiał, który jest kompendium wiedzy mającym przeprowadzić klienta przez proces podejścia do ESG czy filozofii zrównoważonego rozwoju.

A jak podchodzicie do ryzyka w zielonych projektach – na przykład legislacyjnego czy technologicznego?

Do tego służy analiza, którą łącznie z klasyczną analizą bankową przeprowadza zespół naszych inżynierów ekologów. Oznacza to, że każda aplikacja kredytowa przechodzi u nas przez dwie ścieżki. Pierwsza to klasyczna analiza planowanego przedsięwzięcia inwestycyjnego. A druga to właśnie analiza skutków środowiskowych.

Dotykamy tutaj również istotną kwestię stabilności ram prawnych, które mają często bezpośredni wpływ na warunki ekonomiczne funkcjonowania danych przedsięwzięć, takich jak chociażby OZE. Dołączam się do głosów mówiących, żeby ramy prawne były maksymalnie stabilne. To bardzo ważne, gdyż mówimy o inwestycjach, które są niesłychanie kapitałochłonne, ale też długoterminowe. Inaczej nie da się ich zrealizować. A skoro są długoterminowe, to ramy funkcjonowania muszą być tak zaprojektowane, żeby warunki gry nie zmieniały się w czasie ich realizacji i funkcjonowania.

Czy nie obawiacie się, że część z rozwijanych obecnie technologii proekologicznych okaże się ślepą uliczką?

Owszem, część z nich może okazać się mniej efektywna, niż na początku zakładaliśmy. Ale trzeba pamiętać o tym, że wiele z nich okaże się strzałem w dziesiątkę. I tutaj jest do odegrania rola dla instytucji rozwoju. Potrzebny jest element wsparcia dotacją i wzięcia części ryzyka na siebie przez sektor publiczny. Tak zresztą robią wszyscy – Azjaci, Amerykanie.

Zwrócę uwagę na jeszcze jedną sprawę. Jeżeli wsparcie dotyczy początkowego etapu rozwoju technologii, to najczęściej takie rozwiązanie ma czas, aby się sprawdzić. Poza tym często cena technologii spada. Staje się na tyle atrakcyjna, aby projekcje finansowe naszych klientów składały się w całość i spinały się w sensie możliwości finansowania oraz oceny zdolności kredytowej.