Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją – groźnej choroby, stanowiącej coraz większy problem społeczny. Szacuje się, że w Polsce na depresję choruje 1,5 miliona osób, a na świecie – aż 350 mln. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), do 2030 roku może zająć pierwsze miejsce w kategorii najbardziej powszechnych chorób. Czynników ryzyka zachorowania na depresję jest wiele – określone sytuacje życiowe, predyspozycje genetyczne, przyjmowane leki i inne. Jak się okazuje, nie bez wpływu pozostają również czynniki środowiskowe.
Według danych WHO, 9 na 10 osób na świecie oddycha zanieczyszczonym powietrzem. W opublikowanym w 2018 roku artykule potwierdzono istnienie bezpośredniego powiązania między jakością wdychanego powietrza a występowaniem depresji. Jak się okazuje, stężenie standardowego pyłu zawieszonego powyżej średniego stężenia PM2,5 w powietrzu, zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia szeregu chorób psychicznych – w tym depresji – o 6,67%. Już w 2008 roku opublikowano wyniki badania, z którego wynika, że zanieczyszczenia powietrza, w szczególności cząstki stałe, wywołują stany zapalne i stres oksydacyjny w mózgu, co może prowadzić do wystąpienia depresji. Kolejne badanie wykazało, że wskaźnik depresji był 2 razy wyższy na każde 10 μg/m3 wzrost poziomu tlenku azotu w powietrzu. Zauważono również zależność pomiędzy wzrostem stężenia szkodliwego pyłu zawieszonego PM10 a częstotliwością wizyt na oddziałach ratunkowych z powodu wystąpienia epizodów depresyjnych – przy wzroście 19,4 μg/m33, ryzyko wzrastało o 7,2%.
Czytaj też: Marcin Popkiewicz: zmiany, do których nie możemy dopuścić
Nie jest to jedyne zagrożenie dla zdrowia psychicznego, związane ze zmianami klimatycznymi. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (APA) uznało zmiany klimatyczne za poważne zagrożenie, wynikające z faktu, że osoby z zaburzeniami psychicznymi mogą odczuwać wpływ skutków tych zmian w sposób nieproporcjonalny. Na przykład powodzie i długotrwałe susze, powodują wzrost poziomu lęku, zaburzeń związanych ze stresem pourazowym a także depresji. Co więcej – osoby z zaburzeniami psychicznymi są bardziej narażone na ekstremalne zdarzenia powodowe. Niektóre leki psychiatryczne mogą zakłócać zdolność pacjentów do regulowania ciepła a także świadomość, że jej temperatura ciała wzrasta, co z kolei może się skończyć nawet śmiercią. Innym skutkiem zmian klimatycznych jest problem z dostawą leków w związku z wystąpieniem anomalii pogodowych, a przerwa w ich przyjmowaniu bywa niebezpieczna.
Coraz częstsze zjawisko stanowi również depresja klimatyczna, lub – jak sugerują psychologowie – stres klimatyczny. Ponieważ rośnie nasza świadomość środowiskowa, płynące zewsząd informacje o topniejących lodowcach, falach upałów czy wszechobecnych zanieczyszczeniach, może wyjątkowo źle wpływać na nasze samopoczucie, wpływając na występowanie zaburzeń.
Niepokój klimatyczny nie jest zjawiskiem anormalnym. Przeciwnie – biorąc pod uwagę pogarszającą się sytuację, ważne jest, żeby zmierzyć się z uczuciem lęku, bezsilności czy wściekłości i spróbować je oswoić. A najlepiej, w miarę możliwości – przekuć w działanie. Oczywiście, najważniejsza jest niezwłoczna konsultacja z lekarzem i dobranie odpowiedniej metody leczenia oraz terapii. Warto jednak wspomnieć, że w Klinice Zdrowia Środowiskowego Uniwersytetu Nowojorskiego wdrożono badania polegające na zalecaniu działań przyjaznych dla klimatu. Psychoterapeutka Caroline Hickman uważa, że podejmowanie takich działań pozwala sprawniej uporać się z niepokojem emocjonalnym.