Greenpeace w USA zbankrutuje? Pozew miliardera, chodzi o 300 milionów dolarów

Energy Transfer Partners, gigant na amerykańskim rynku energetycznym, żąda, by organizacja Greenpeace w USA zapłaciła 300 milionów dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline. To może oznaczać groźbę bankructwa dla tej organizacji w Stanach Zjednoczonych.

Publikacja: 12.09.2024 15:10

„Arctic Sunrise”, statek Greenpeace na wodach zatoki San Diego w USA.

„Arctic Sunrise”, statek Greenpeace na wodach zatoki San Diego w USA.

Foto: Steve Sharp Unsplash

Kelcy Warren – amerykański biznesmen i miliarder, współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners, jednej z największych firm zajmujących się transportem i magazynowaniem ropy naftowej oraz gazu ziemnego w Stanach Zjednoczonych, może sprawić, że amerykański oddział organizacji Greenpeace znajdzie się na skraju bankructwa. Wszystko przez pozew, który firma Warrena złożyła w sądzie – donosi „The Wall Street Journal”.

Czytaj więcej

Protest „Ostatniego Pokolenia” w podtopionej Warszawie. „To dopiero początek”

Greenpeace USA bankrutem? Widmo gigantycznego odszkodowania

Energy Transfer Partners – jedna z największych firm zajmujących się transportem i magazynowaniem ropy naftowej oraz gazu ziemnego w USA – zarządza ogromną infrastrukturą rurociągów, terminali i magazynów, które odgrywają kluczową rolę w amerykańskim sektorze energetycznym.

O gigancie w mediach głośno zrobiło się między innymi za sprawą kontrowersyjnego projektu Dakota Access Pipeline – ropociągu, którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez Dakotę Południową i Iowa, aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. Wartość inwestycji szacowana była na 3,8 mld dolarów. Projekt spotkał się z wieloma protestami organizacji ekologicznych, a także rdzennej ludności wspomnianych terenów – potencjalnie mógł bowiem zagrażać środowisku i terenom, na których żyją Indianie.

Aktywistami, którzy brali udział w protestach związanych z projektem Dakota Access Pipeline byli między innymi działacze organizacji Greenpeace. Kelcy Warren – współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners, którego majątek szacuje się na kilka miliardów dolarów – chce, by aktywiści zapłacili za swoje, szkodliwe jego zdaniem, działania.

Energy Transfer złożyła pozew, w którym domaga się odszkodowania od Greenpeace USA. Firma Warrena jest zdania, że w 2016 roku członkowie organizacji zlecali ataki na należący do firmy Warrena rurociąg, a także rozpowszechniali nieprawdziwe informacje zarówno na temat firmy, jak i samego projektu – podaje „The Wall Street Journal”. „W tamtym czasie projekt był punktem zapalnym krucjaty ruchu ekologicznego przeciwko dużym projektom infrastruktury paliw kopalnych i ostatecznie został ukończony w 2017 roku” – czytamy. 

Jak mówił, tak zrobił – firma Warrena żąda teraz od Greenpeace odszkodowania w wysokości 300 milionów dolarów. Organizacja przygotowuje się w związku z tym na różne scenariusze, w tym bankructwo. Trwać mają jednak dyskusje na temat tego, jaka ugoda byłaby akceptowalna zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony. Szczegóły sprawy nie zostały jednak ujawnione.

Jedno jest pewne – organizacja Greenpeace łatwo mieć nie będzie, Energy Transfer Partners zapowiada bowiem prawdziwą batalię sądową. „Nie wyczerpiecie Kelcy'ego Warrena, mogę to obiecać. Będzie walczył do samego końca” – podkreśla Matthew Ramsey, dyrektor w zarządzie firmy. 

Co zrobiło Greenpeace USA i dlaczego projekt Dakota Access Pipeline budził kontrowersje?

Co zrobili aktywiści klimatyczni, że aż tak podpadli Warrenowi? Działacze w 2016 roku zgromadzili się na placu budowy rurociągu w Północnej Dakocie, by powstrzymać realizację – wartego 3,8 mld dolarów – projektu. Według Warrena — który kiedyś powiedział, że aktywiści klimatyczni powinni zostać „usunięci z puli genów” — Greenpeace USA ponosi główną odpowiedzialność za opóźnienie budowy projektu i dodatkowe – warte miliony dolarów – koszta, które musiała ponieść firma Energy Transfer. Greenpeace utrzymuje tymczasem, że „pozew może stłumić wolność słowa„ oraz że organizacja ”odegrała jedynie rolę pomocniczą w protestach organizowanych przeciwko budowie rurociągu”. 

Skąd kontrowersje wokół projektu Dakota Access Pipeline? Budowa ropociągu w pobliżu terenów plemiennych wzbudziła gwałtowne protesty rodowitych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. W protestach Indian z kilku amerykańskich plemion i przedstawicieli organizacji ekologicznych we wrześniu 2016 roku wzięło udział kilka tysięcy osób. Zatrzymano zaś podczas nich około 700 osób.

Indianie argumentowali, że ewentualny wyciek ropy naftowej groziłby zatruciem rzeki Missouri i okolicznych zasobów wody pitnej. Wódz lokalnego plemienia Standing Rock Sioux Dave Archambault II po wyrażeniu zgody na przyspieszenie prac budowlanych zapowiedział zwrócenie się do sądu z pozwem o ich wstrzymanie. Organizacje ekologiczne – w tym właśnie m.in. Greenpeace – ostro krytykowały wówczas władze o przedkładanie interesów korporacji ponad troskę o Indian i środowisko.

Czytaj więcej

Walka ze zmianami klimatu przenosi się do sądów. Aktywiści stracili cierpliwość

Kontrowersyjny projekt rurociągu w USA. „Szkody dla Indian i środowiska”

Pozew, w którym firma Warena domaga się od Greenpeace 300 milionów dolarów odszkodowania, prawdopodobnie zniszczyłby organizację – pisze „WSJ”.  Jednocześnie dziennik zaznacza jednak, że sprawa nie stanowi zagrożenia dla międzynarodowych oddziałów Greenpeace – główny organ organizacji z siedzibą w Holandii nie posiada bowiem aktywów w USA.

Firma Energy Transfer Partners początkowo próbowała pozwać Greenpeace w sądzie federalnym. Teraz ponownie wniosła pozew do sądu stanowego po tym, jak sędzia federalny oddalił pierwotne postępowanie. Co interesujące, firma Warena wnosi swój pozew na podstawie prawa, które pierwotnie zostało stworzone w celu ścigania mafii.

W grudniu 2016 roku agencja federalna ogłosiła, że nie zatwierdzi budowy ropociągu pod jeziorem Oahe. Chodziło właśnie o prawie już ukończony ropociąg, znany pod skrótem DAPL (Dakota Access Pipeline), którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez Dakotę Południową i Iowa aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. Wartość inwestycji szacowana była na 3,8 mld dolarów.

Agencja federalna USACE (Korpus Inżynieryjny Armii USA), odpowiedzialna za wydanie zezwoleń potrzebnych do wykonania projektu, opublikowała oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie zatwierdzi budowy rurociągu oraz dodała, że należy szukać alternatywnych tras. Decyzja ta wywołała niemałą radość wśród protestujących Indian – w rodzimym języku wykrzykiwali "woda to życie", niektórzy bili w bębny, inni dumnie paradowali na koniach wokół ogniska na środku obozowiska. "To wy tego dokonaliście. Przyciągnęliście uwagę całego świata" - mówił przywódca Siuksów z rezerwatu Standing Rock Dave Archambault. Radości nie kryli także aktywiści klimatyczni. 

Ówczesny prezydent elekt, Donald Trump, powtarzał wielokrotnie, że opowiada się za ukończeniem projektu. Zaprzeczał, że jego poparcie ma cokolwiek wspólnego z faktem, że posiada akcje w spółce Energy Transfer Partners, budującej ropociąg DAPL.

Kelcy Warren – amerykański biznesmen i miliarder, współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners, jednej z największych firm zajmujących się transportem i magazynowaniem ropy naftowej oraz gazu ziemnego w Stanach Zjednoczonych, może sprawić, że amerykański oddział organizacji Greenpeace znajdzie się na skraju bankructwa. Wszystko przez pozew, który firma Warrena złożyła w sądzie – donosi „The Wall Street Journal”.

Greenpeace USA bankrutem? Widmo gigantycznego odszkodowania

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Aktywiści
Protest „Ostatniego Pokolenia” w podtopionej Warszawie. „To dopiero początek”
Aktywiści
Grupa Ostatnie Pokolenie kończy działalność w Austrii. „Porażka społeczeństwa”
Aktywiści
Walka ze zmianami klimatu przenosi się do sądów. Aktywiści stracili cierpliwość
Aktywiści
Niemieccy aktywiści pozywają rząd. „Za bezczynność zapłacą kolejne pokolenia”
Aktywiści
„Przełomowa decyzja”. Nastoletni aktywiści klimatyczni odnieśli sukces