W ciągu ostatnich dwóch dekad zapotrzebowanie na energię w Turcji drastycznie wzrosło, co doprowadziło kraj do silnego uzależnienie od importu ropy naftowej, węgla i gazu kopalnego. Mimo, że kraj rozwija bezemisyjne źródła energii, m.in. budując największą w Europie farmę fotowoltaiczną, to zależność od paliw kopalnych stoi w sprzeczności z dążeniem kraju do realizacji celów klimatycznych Porozumienia Paryskiego.
W trakcie ubiegłorocznego szczytu klimatycznego COP27 w Szarm el-Szejk Turcja ogłosiła nową, bardziej ambitną wersję krajowego planu klimatycznego. Dokument został jednak skrytykowany przez organizacje pozarządowe, które zauważyły, że jego założenia nie są spójne z ogłoszonym rok wcześniej celem osiągnięcia przez Turcję neutralności klimatycznej do 2053 roku. Działania kraju w tym zakresie poddała ocenie inicjatywa Climate Action Tracker, uznając, że postawa Turcji jest „krytycznie niewystarczająca” pod każdym względem. Gdyby wszystkie kraje stosowały podobną politykę, globalne ocieplenie przekroczyłoby 4°C w stosunku do epoki przedindustrialnej.
Czytaj więcej
Francuska firma TotalEnergies pozwała Greenpeace oraz firmę konsultingową Factor-X, twierdząc, że raport zawiera „fałszywe i wprowadzające w błąd informacje”. Aktywiści uważają, że to próba ich uciszenia.
Troje aktywistów klimatycznych z Turcji uznało, że działania kraju zagrażają ich przyszłości.
– Niestety, ta deklaracja nie jest zobowiązaniem do redukcji emisji gazów cieplarnianych, ale ich wzrostu. Turcja jest krajem katastrof klimatycznych, a my, jako młodzi ludzie, chcemy, aby nasza przyszłość była zabezpieczona silniejszym celem klimatycznym – stwierdzili Atlas Sarrafoğlu, Seren Anaçoğlu i Ela Naz Birdal.