Jeszcze dwa lata temu, zaangażowana społecznie młodzież była dla wielu osób w Polsce konceptem wręcz egzotycznym, a „pokolenie internetu” było spisywane na straty. Ale gdy przyszło do walki o najważniejsze, czyli o przyszłość, na pierwszej linii stanęli ci “zapatrzeni w telefony”. Młodzi ludzie masowo wyszli na ulice domagając się od rządzących (dorosłych) skutecznej walki z kryzysem klimatycznym. I tak jak protesty robią wrażenie, tak niewielu zdaje sobie sprawę z tego, czym są one okupione. O “nastoletnim” aktywizmie opowiadają Julia Keane – 16-letnia działaczka Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, Nela Partyga, która w wieku 18 lat współtworzy ruch Extinction Rebellion, a także Monika Sadkowska, aktywistka z doświadczeniem działania w szeregu ruchów i organizacji klimatycznych (od Obozu dla Klimatu po WWF), która wielokrotnie służyła nam, młodym, wsparciem.
Formalności oznaczają trudności
Najbardziej widowiskową formą aktywizmu są protesty, zgłoszone marsze lub akcje nieposłuszeństwa obywatelskiego. To przede wszystkim one zapewniają ruchowi widoczność w przestrzeni publicznej. Jednak już na poziomie organizacji takich wydarzeń pojawiają się trudności, które “dorosłym” aktywistom nie przyszłyby do głowy. Julia Keane opowiada o niemożności bycia przewodniczącą zgromadzenia ze względu na swój wiek: “Pytałam zaprzyjaźnionych aktywistów o rady, sprawdzałam przepisy prawne dotyczące zgromadzeń, telefonowałam do warszawskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, nawet wypełniłam sam dokument potrzebny do zgłoszenia zgromadzenia, jednak na koniec to kilka pełnoletnich osób zamiast mnie złożyło na nim podpis.”.
Brak pełnych praw obywatelskich przeszkadza również przy okazji akcji bezpośrednich, które nie są rejestrowane w Biurze. Ze względu na ich specyfikę ich uczestnikom grożą kary – najczęściej finansowe – z Kodeksu Wykroczeń. Taktyka wobec osób niepełnoletnich jest zgoła inna. “Osoby nastoletnie są z miejsca akcji przewożone na komendę policji, skąd muszą być odebrane przez rodziców. Uważam, że jest to represja, poprzez którą policja chce zniechęcić do udziału w akcjach i zwyczajnie zastraszyć osoby [nieletnie]” – mówi Nela Partyga. „Na ostatniej Rebelii moje koleżanki z rocznika były traktowane w ten sposób, bo jeszcze przez kilka tygodni miały 17 lat. Czemu osoba na co dzień właściwie całkowicie samodzielna, uczestnicząca w akcji z własnej woli, musi być eskortowana przez policję na komendę, skąd do domu mogą ją zawieźć tylko prawni opiekunowie?” – pyta Nela, wspominając wrześniową mobilizację ruchu Extinction Rebellion. Wtedy, w ramach “Rebelii” odbył się szereg akcji masowego nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Julia Keane
„Nie powinnaś być teraz na lekcji?”
Kolejną przestrzenią, w której nasza obecność bywa kłopotliwa, są media. Młodzieżowy aktywizm jest jeszcze nowinką i budzi większe zainteresowanie niż standardowa działalność znanych już organizacji pozarządowych czy ruchów społecznych. Dzięki temu np. Młodzieżowemu Strajkowi Klimatycznemu dużo łatwiej było początkowo dostać się do głównych stacji radiowych czy telewizyjnych w kraju, trafiać na nagłówki gazet i zbudować dość szeroką rozpoznawalność. A my cytowaliśmy wtedy naukowców, którzy zajmują się kryzysem klimatycznym. Staraliśmy się właściwie, bo dziennikarze bardzo często nie chcieli – i nie chcą – skupić się na tym, co najważniejsze. Julia Keane w ubiegłym roku była rzeczniczką mobilizacji MSK: „Udzieliłam wielu wywiadów w dniach poprzedzających strajk. Umawiałam się z dziennikarzami wtedy, kiedy im pasowało, czyli często w trakcie zajęć lekcyjnych. Pojawiałam się w mediach, by mówić o tym, jak ważna jest sprawiedliwość klimatyczna, tymczasem prawie za każdym razem zmuszano mnie do udzielenia odpowiedzi na poniżające pytanie, dlaczego właśnie jestem w radiu, zamiast na lekcji matematyki.”.