Euro 2020, przesunięte o rok powodu pandemii, za sprawą decyzji podjętej przez UEFA w 2012 roku odbędzie się nie w jednym czy dwóch krajach jak dotychczas, a w jedenastu. Podczas gdy eksperci klimatyczni ostrzegają przed szkodliwym wpływem lotów na pogłębiające się ocieplenie klimatu, a UE planuje osiągnąć neutralność emisyjną do 2050 roku, tak znaczące zwiększanie emisji pochodzących z transportu, aby dodać wyjątkowości wydarzeniu z okazji 60. rocznicy pierwszego turnieju, wydaje się być wyjątkowo chybione i nieodpowiedzialne.
Mecze stanowią potężne źródło emisji CO2 – podczas 90-minutowego stadion zużywa do 25 tysięcy kWh, co mogłoby zasilić kilkanaście domów przez rok. Nie to stanowi jednak największe źródło emisji, a podróże lotnicze – i to nawet przy ograniczonej publiczności na stadionach. Ograniczenia wynikające z pandemii obniżą liczbę dodatkowych liczbę dodatkowych lotów związanych z turniejem, prognozowaną jeszcze w 2019 roku i szacowaną na dwa miliony, ale problem nadmiarowych emisji bynajmniej nie zniknie.
W przypadku Mistrzostw Świata 2018 w Rosji, które według obliczeń wyemitowały 2,2 miliona ton ekwiwalentu CO2, aż 74% tych emisji pochodziło z transportu zespołów oraz kibiców. Takie emisje stanowią ogromne obciążenie dla środowiska, a biorąc pod uwagę plan tegorocznych mistrzostw i rozpiętość pomiędzy poszczególnymi lokalizacjami, wygląda na to, że będą znacznie większe.
Szacuje się, że spośród 22 drużyn, które wcześniej grały w Mistrzostwach Europy, aż 13 będzie musiało pokonać większe odległości, niż w ostatnim turnieju w którym brały udział. Jeśli reprezentacja Polski będzie dobrze radzić sobie w turnieju, to aż trzykrotnie poleci do Rosji, a w przerwach między podróżami na wschód zagra w Sewilli i Kopenhadze.
BBC przeprowadziło symulację różnych potencjalnych scenariuszy turnieju, aby obliczyć, ile kilometrów podczas turnieju będą musieli przebyć kibice. Aby obejrzeć wszystkie mecze swojej drużyny, kibic piłkarski ze Szwajcarii musiałby pokonać ponad 22 tysiące kilometrów – więcej niż w przypadku jakiejkolwiek innej drużyny. Aż trzykrotnie musiałby się udać do Baku, a pomiędzy meczami w Azerbejdżanie, do Rzymu i Amsterdamu.