Zdaniem naukowców z Uniwersytetu Michigan, pogłębiający się kryzys klimatyczny sprawi, że emisje pyłków już pod koniec obecnego stulecia będą rozpoczynać się 10-40 dni wcześniej wiosną i zakończą się 19 dni później jesienią. Ocieplający się klimat wpływa zarówno na datę rozpoczęcia, datę szczytowej emisji oraz na datę zakończenia pylenia. Szacują również, że emisje pyłków mogą wzrastać co roku o 200 proc.
Jak podkreślają autorzy badania, Allison Steiner, profesor klimatu i przestrzeni na Uniwersytecie Michigan i doktorant Yingxiao Zhang, stanowi to „ogólnoświatowy problem zdrowotny powodujący straty gospodarcze z powodu wydatków medycznych, opuszczonych zajęć, dni szkolnych i przedwczesnej śmierci”. Szacuje się, że nawet co trzecia osoba na świecie cierpi na problemy z oddychaniem, wywołane przez pyłki.
Naukowcy zbadali dane dotyczące pyłków z z lat 1995-2014 i ustalili, że sezony pylenia w ciągu ostatnich dekad rozpoczynały się średnio 20 dni wcześniej i trwały o osiem dni dłużej. W efekcie całkowite emisje pyłku wzrosły o 46 proc., a rośliny wyprodukowały o 42 proc. więcej pyłku podczas okresu szczytowych emisji. Jak twierdzą naukowcy, ogromny wpływ mają na to zmiany klimatyczne.
„Zmiany klimatyczne odegrały pewną rolę w ciągu ostatnich kilku lat. Widzimy, że zmiany klimatyczne mogą wpływać na sezony alergiczne, powodując dłuższe okresy alergii, więcej pyłków i być może nawet silniejsze pyłki w powietrzu” – powiedział w wywiadzie dla FOX Weather dr John James, specjalista alergologii i immunologii.
Naukowcy z Uniwersytetu Michigan ostrzegają, że utrzymanie się tego trendu może nie tylko negatywnie wpłynąć na zdrowie ogromnej liczby osób, ale również doprowadzić do poważnych strat ekonomicznych. Alergicy będą bowiem zmuszeni do zwiększenia wydatków na usługi medyczne i lekarstwa, część z nich może nie być również w stanie normalnie funkcjonować w pracy lub szkole. Wzrost emisji pyłków może być szczególnie niebezpieczny dla osób chorujących na astmę oraz inne schorzenia układu oddechowego.