Efektywność energetyczna to dziś fundament konkurencyjności na świecie. To właśnie przedsiębiorstwa i branże, które szybciej wdrożą rozwiązania poprawiające efektywność energetyczną, mogą na tej podstawie zbudować swoją przewagę konkurencyjną – mówiła podczas niedawnej konferencji poświęconej tej tematyce wiceszefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska Urszula Zielińska. – Nasi najwięksi konkurenci bardzo dobrze rozumieją, że najbardziej ekologiczną formą energii jest ta energia, której nie zużyjemy – dodawała.

Pod wieloma względami zresztą sektor publiczny mógłby – i powinien – zacząć od siebie: w Europie odpowiada on za około 10 proc. całkowitego zużycia energii finalnej i wydaje na nie około 1,8 bln euro co roku. To równowartość mniej więcej 14 proc. PKB Unii. W rezultacie nawet kilkuprocentowe redukcje w zużyciu przekładałyby się na miliardy euro – tak potrzebne dziś w innych obszarach polityki publicznej, nie tylko w Polsce.

Nie jest przypadkiem, że w założeniach nowelizacji dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków sektor publiczny ma wdrożyć zeroemisyjność, gdy chodzi o nowe budynki, dwa lata wcześniej niż reszta rynku – w 2028 r. Chodzi nie tylko o wyznaczenie pewnego standardu dla reszty sektora, ale i o wymierne oszczędności w budżetach. Owszem, służące osiąganiu efektywności energetycznej metody i technologie bywają droższe – ale wydatki na nie mają się zwracać z nawiązką przez dekady użytkowania budynków publicznych.

Energożerne miasta

Wspomniana dyrektywa zawiera w gruncie rzeczy założenia gruntownej transformacji całego sektora budowlanego w perspektywie mniej więcej ćwierćwiecza: do 2028 r. zeroemisyjność mają osiągnąć wszystkie nowe budynki publiczne, w 2030 r. – wszystkie nowe budynki, a w 2050 r. cały sektor budownictwa ma być zeroemisyjny. Może się wydawać, że to odległa perspektywa – ale dla branży tak wielkiej to w zasadzie przysłowiowy „rzut beretem”.

Co więcej, pierwsze rezultaty zmian ma być widać już wkrótce. W budownictwie mieszkaniowym zmniejszenie średniego zużycia energii pierwotnej ma sięgnąć 16 proc. w 2030 r. i co najmniej 20–22 proc. w 2035 r. W perspektywie końca bieżącej dekady kraje Unii mają wyremontować co najmniej 16 proc. budynków niemieszkalnych o najgorszej charakterystyce energetycznej, do 2033 r. odsetek ten ma sięgnąć 26 proc. Do 2030 r. wprowadzany będzie też obowiązek instalacji fotowoltaiki na wszystkich nowych budynkach mieszkalnych i – w miarę możliwości – na budynkach publicznych i niemieszkalnych.

Pośpiech jest tu wielce wskazany. – Budynki w miastach europejskich zużywają średnio 40 proc. energii produkowanej na ich potrzeby. W Warszawie z budynków pochodzi 80 proc. miejskich emisji CO2 – tłumaczyła podczas czerwcowej konferencji towarzyszącej publikacji tegorocznego raportu UN Global Compact Network Poland szefowa stowarzyszenia Fala Renowacji Justyna Glusman. – Remontując budynki i poprawiając ich efektywność energetyczną, możemy w Polsce zmniejszyć zużycie węgla w sektorze o połowę – tłumaczyła. A przecież nie tylko o węgiel chodzi, lecz o wszystkie kopaliny, które radykalnie drożały w ostatnich latach z różnych powodów. Uwalnianie się od tego brzemienia (i wydatku) wydaje się być ze wszechmiar słuszne i potrzebne.

Perspektywa biznesu

Gdy kilka lat temu rozmawialiśmy z ekspertami jednej z firm zajmujących się przeprowadzaniem audytów energetycznych w przedsiębiorstwach produkcyjnych, ich opowieści w sporej mierze koncentrowały się na próbach docierania do biznesu z wiedzą o korzyściach płynących z efektywności energetycznej.

Jeszcze w miesiącach poprzedzających bezpośrednio pandemię oraz następujące wkrótce po niej kryzys energetyczny i wybuch wojny w Ukrainie przedsiębiorców nierzadko trzeba było namawiać na zbadanie gospodarowania energią w firmie.

Pod względem świadomości wyzwań związanych z gospodarowaniem energią w firmie (i rachunkami, jakie z tego tytułu trzeba potem płacić) zrobiliśmy w ciągu tych kilku lat krok milowy. Audyt – obejmujący przecież także efektywność energetyczną obiektów, w których działa firma – jest dziś procedurą dosyć powszechną i jej biznesowego sensu nie trzeba nikomu zbyt długo tłumaczyć. Według wyliczeń opublikowanych dwa lata temu przez Siemens Financial Services europejski przemysł tylko poprzez redukcję kosztów związanych ze zużyciem energii mógłby zaoszczędzić w ciągu pięciu lat aż 40 mld dol.

To przede wszystkim obiekty o przeznaczeniu biznesowym, od biurowego po produkcyjne, mają największy potencjał dla stosowania energooszczędnych rozwiązań. W tym segmencie łatwiej sobie pozwolić na ustępstwa estetyczne na rzecz wyższej efektywności, użycie na wielką skalę skuteczniejszych materiałów, projektowanie przestrzeni, by maksymalnie wykorzystać warunki naturalne w rytmie pracy przedsiębiorstwa (nie zawsze przecież całodobowym, jak nasze domy czy mieszkania), umieszczać większe instalacje OZE i uzyskiwać bardziej imponujące oszczędności energetyczne. Rezultaty takich działań wydają się być bardziej oczywiste dla właścicieli obiektów: przy dużym zużyciu i wysokich rachunkach każda oszczędność staje się bardziej ewidentna.

Mieszkaniowe bolączki

Największym wyzwaniem jest i będzie zapewne budownictwo mieszkaniowe. Skalę wyzwań może ilustrować np. budownictwo jednorodzinne. Statystycznie mamy w Polsce sporo ponad 5 mln domów tego typu. Milion zbudowano jeszcze przed wojną, 2,5 mln – w dekadach między 1945 a 1989 r., kolejny milion w czasie dwóch dekad po 1989 r. W tych grupach obowiązuje prosta reguła: im starszy, tym gorzej ocieplony, zatem mniej efektywny energetycznie i wymagający – wcześniej czy później – termomodernizacji. Podobnym co do charakteru – choć innym w sensie technologicznym – wyzwaniem jest budownictwo wielorodzinne.

Czy warto się porywać na operacje, które dla wielu mieszkańców mogą być kłopotliwe i drażniące? Zdecydowanie tak. Po pierwsze, wysokie rachunki za energię wcześniej czy później boleśnie odbijają się na funkcjonowaniu tak społeczności lokatorskich, jak i indywidualnych gospodarstw domowych. Po drugie, jak niedawno pisaliśmy na łamach „Rzeczpospolitej”, stoimy w obliczu rychłego stworzenia systemu klas energetycznych dla budynków: on błyskawicznie odzwierciedli się w cenach nieruchomości, a doświadczenia z rynku niemieckiego pokazują, że cenowe „nożyce” między lokalami i obiektami wysokiej klasy energetycznej a „wampirami energetycznymi” dynamicznie się rozwierają.

W skali państwa może to oznaczać gigantyczną zmianę bilansu zużycia energii. Niektórzy eksperci ze środowisk energetycznych przekonują, że ambitny program implementacji rozwiązań związanych z efektywnością energetyczną miałby dla bilansu energetycznego kraju znaczenie co najmniej porównywalne do wybudowania elektrowni atomowej. I może prościej jest postawić jeden obiekt, niż modernizować miliony małych, ale to nie znaczy, że powinniśmy rezygnować z tego drugiego celu. Ba, z udanej transformacji budownictwa – nawet jeśli nie będzie tak spektakularna na pierwszy rzut oka – moglibyśmy być bardziej dumni niż z kolejnego megaprojektu.

Opinia Partnera cyklu redakcyjnego: Wienerberger

Mirosław Rzeszutko, Head of Product Management w firmie Wienerberger

Efektywność energetyczna jest jednym z kluczowych wyzwań, przed którymi stoi współczesne budownictwo w Polsce. W obliczu rosnących kosztów energii oraz coraz bardziej rygorystycznych wymogów prawnych konieczne jest podejmowanie działań mających na celu poprawę standardów energetycznych budynków. Strategia Unii Europejskiej zakłada, że do 2030 roku wszystkie nowe budynki będą zeroemisyjne, co wymaga od sektora budowlanego znaczącej transformacji. W tym kontekście rola producentów materiałów budowlanych staje się kluczowa. To właśnie poprzez innowacyjne rozwiązania i produkty, firmy takie jak wienerberger mogą przyczynić się do realizacji tych ambitnych celów.

Na efektywność energetyczną budynku składa się wiele czynników, takich jak przemyślana konstrukcja, wyposażenie domu oraz jakość wybieranych materiałów i wysoka jakość wykonawstwa. Dlatego jako odpowiedzialny producent materiałów budowlanych projektujemy nasze rozwiązania tak, aby odpowiadały na nowe potrzeby i wyzwania. Nasza rola opiera się na tym, by produkty wprowadzane na rynek umożliwiały inwestorom stawianie niskoemisyjnych budynków, które będą zapewniały szeroko pojęty komfort życia mieszkańcom, ale też były bezpieczne dla środowiska.

W naszym portfolio znajdują się innowacyjne ceramiczne materiały budowlane, takie jak Porotherm Klima+, produkt do budowy ścian, który zapewnia wysoki współczynnik termoizolacyjności, a przy okazji charakteryzuje się obniżoną aż o 20 proc. emisją dwutlenku węgla na etapie produkcji, czy pustaki Porotherm D 42,5 T Dryfix, wypełnione ociepleniem z naturalnej wełny mineralnej, które wyróżniają się współczynnikiem przenikania ciepła (U=0,17 W/m²K), lepszym, niż wymagają tego przepisy budowlane. To właśnie dzięki nim w domach utrzymuje się ciepło zimą i chłód latem, co przekłada się na oszczędności w kosztach ogrzewania i klimatyzacji.

Oba te produkty są łączone w najnowocześniejszej obecnie na rynku technologii cienkowarstwowej Dryfix. To tzw. sucha zaprawa, czyli taka, która nie ma w składzie wody. Nie dość, że oszczędzamy wodę, prąd i czas wykonania o połowę, to ściany są suche natychmiast po wymurowaniu i nie schną, jak mury budowane na mokrej zaprawie cementowo-wapiennej, aż do czterech lat. To także wpływa na ograniczenie konsumpcji energii, którą zazwyczaj dom zużywa na osuszanie w pierwszych latach po wybudowaniu.

Wśród rozwiązań poprawiających efektywność energetyczną oferujemy także zintegrowane z dachówkami ceramicznymi panele fotowoltaiczne Wevolt X-Tile. System nie jest ceramiczny, ale umożliwia pełne wykorzystanie energii słonecznej do zasilania domu, co jest nie tylko ekologiczne, ale również ekonomiczne i estetyczne.

Wszystkie te rozwiązania pokazują, że wybór materiałów budowlanych wykracza poza samą trwałość budynku. Ma on szeroki wpływ na jakość powietrza, efektywność energetyczną oraz komfort życia mieszkańców. Innowacyjne i ekologiczne materiały budowlane są kluczowe dla tworzenia zrównoważonej przyszłości, w której budynki nie tylko spełniają najwyższe standardy, ale także przyczyniają się do ochrony środowiska i poprawy jakości życia. Zakłada to też stworzona przez nas koncepcja domu e4, obejmująca budowę nowoczesnego ceramicznego domu niskoemisyjnego, spełniającego wszystkie obecne wymagania, a jednocześnie uwzględniającego takie aspekty jak: energia i ekonomia, ekologia, a także komfort i zdrowie. Ta koncepcja ma już ponad dziesięć lat i teraz jeszcze bardziej zyskała na aktualności.