Dane zbierane przez wybitnych ekspertów jasno dowodzą, że sytuacja jest dramatyczna i mamy do czynienia z rozpędzoną machiną destrukcji systemu ziemskiego – mówiła w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą" Maria Andrzejewska, dyrektor generalna Centrum UNEP/GRID w Warszawie. – To ciąg powiązanych ze sobą zmian: topnienie lodowców zaburza prądy morskie, mające wpływ na fronty atmosferyczne, a one z kolei decydują o tym, gdzie padają ulewne deszcze, a gdzie nie spada ani kropla wody, gdzie jest zimno, a gdzie panują rekordowe upały. Tego nie uda się odwrócić w ciągu roku czy nawet kilku lat – kwitowała.
Tę prognozę, a także szereg innych, stawiają dziś naukowcy zarówno związani z Międzyrządowym Panelem ds. Zmian Klimatu (IPCC), jak i badacze z tysięcy innych ośrodków z całego świata. To ich ponaglające raporty wymuszają na politykach – skromne jak dotąd – zmiany, których najlepszym przykładem może być unijny Zielony Ład. To oni też naciskają, by każdy z nas w swoich codziennych wyborach i nawykach zaczął się kierować dobrem planety. Porażka lub sukces tych wysiłków może przesądzić o tym, jak będzie wyglądać życie na Ziemi za kilkadziesiąt lat.
3 stopnie cieplej niż dziś
„Pierwsze, co uderzyłoby cię w świecie za kilkadziesiąt lat, to powietrze. W wielu miejscach na świecie jest ono gorące, ciężkie i – w zależności od dnia – przesycone zanieczyszczeniami" – piszą niegdysiejsi negocjatorzy porozumienia paryskiego z ramienia ONZ Christiana Figueres i Tom Rivett-Carnac w swojej wizji, roztoczonej na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian". – Twoje oczy nie przestają łzawić. Kaszel wydaje się nigdy nie zanikać. (...) Nie możesz po prostu wyjść z domu na zewnątrz, by odetchnąć świeżym powietrzem: tego może w ogóle nie być – dorzucają.
W świecie, w którym globalne temperatury wzrosły i który cytowani tu autorzy datują już na 2050 r., nieliczni pracują już na świeżym powietrzu. Interaktywne mapy, które naukowcy wrzucają dziś do internetu, by przykuć naszą uwagę, pokazują, że dzisiejsze temperatury występują już tylko na północy globu: gdzieś w Skandynawii, Kanadzie czy na południowych krańcach Argentyny. Według ostatnich badań, zbieranych dla stacji BBC, już dziś liczba dni w roku, w których odnotowuje się na globie ponad 50 stopni Celsjusza, wynosi średnio 26. W przyszłości będzie to letnia rutyna, co zagrozi każdemu delikatniejszemu układowi krążenia.
W dzisiejszych państwach rozwiniętych pojawią się rozległe obszary pozbawione oznak życia. To choćby spore połacie Stanów Zjednoczonych, Australii i RPA. W innych krajach zamieszkiwanie w miastach usytuowanych nad morzem czy oceanem stanie się ryzykowne: na takie miejscowości z całą furią spadać będą żywioły.