O potencjale Polski w obszarze transportu rzecznego, możliwościach tego sektora w zakresie obniżenie emisji CO2 i o barierach utrudniających rozwój transportu rzecznego rozmawiali eksperci podczas debaty „Wykorzystanie rzek do transportu. Perspektywy żeglugi śródlądowej”, która odbyła się w ramach projektu „Rzeczpospolitej” – „Walka o klimat”, w cyklu dotyczącym wody.
Od Atlantyku po Ural
Sytuację transportu rzecznego przedstawił kpt. ż.ś. dr Krzysztof Woś, zastępca prezesa Wód Polskich ds. ochrony przed powodzią i suszą. Jak podał, w Polsce jest ok. 3680 km śródlądowych dróg wodnych uznanych za żeglowne. – Dla porównania, w Niemczech jest to ponad 7 tys. km, a w Niderlandach ok. 5 tys. km. A przy tym w tych krajach przewozi się nimi średnio ok. 70 razy więcej ładunków niż w Polsce – mówił.
Skąd aż tak ogromna różnica? – Aby żegluga śródlądowa mogła funkcjonować, muszą być drogi wodne, po których statki będą bezpiecznie pływać. Choć w Polsce długość tych dróg jest statystycznie bardzo duża, to jednak ich jakość powoduje, że żegluga śródlądowa nie jest wykorzystywana w takim zakresie, w jakim mogłaby być. W najlepszej sytuacji jest Odrzańska Droga Wodna (ODW), ale nie jest ona jednolitym ciągiem komunikacyjnym. Determinuje to środkowy odcinek, który ogranicza możliwości żeglugi długotrasowej. Wisła jest wykorzystywana tylko odcinkowo, podobnie jak droga wodna Wisła–Odra (DWWO). Aby ta sytuacja uległa zmianie, konieczne są działania inwestycyjne odtwarzające lub poprawiające parametry eksploatacyjne tych szlaków – wskazywał ekspert.
Administratorem śródlądowych dróg wodnych w kraju są Wody Polskie. – Od początku istnienia naszego przedsiębiorstwa bardzo duży nacisk kładziemy na to, aby poprawiać warunki nawigacyjne na śródlądowych drogach wodnych – podkreślił Krzysztof Woś.