Prawda i mity o kopalni w Turowie

Awaria, orzeczenie, znów awaria, a także zapowiedzi wydania kolejnych miliardów złotych – to wszystko wydarzyło się w zaledwie 7 dni. Transformacja energetyczna i przyszłość węgla znów przebiły się do publicznej dyskusji w Polsce. Tym razem jednak bardziej przypomina to zabawę w „prawda czy fałsz”, niż odpowiedzialną rozmowę o przyszłości.

Publikacja: 27.05.2021 13:53

Prawda i mity o kopalni w Turowie

Foto: Fot: Greenpeace

Poniedziałek, Bełchatów

Zaczęło się 17 maja (poniedziałek), gdy doszło do awarii stacji elektroenergetycznej Rogowiec. To spowodowało wyłączenie na kilka godzin aż 10 z 11 bloków największej w kraju elektrowni Bełchatów, należącej do PGE. Przyczyna zdarzenia wciąż jest badana, jednak według Polskich Sieci Energetycznych do awarii doszło bez udziału osób trzecich. 

Piątek, TSUE

W piątek (21 maja) Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał natychmiastowe wyłączenie kopalni Turów, znajdującej się w południowo-zachodniej Polsce, przy granicy z Czechami i Niemcami. Kilka tygodni wcześniej Minister Klimatu i Środowiska, mimo braku prawomocnej decyzji środowiskowej, wydał koncesję na rozbudowę kopalni odkrywkowej Turów, pozwalając tym samym na wydobywanie tam węgla do 2044 roku. Poprzednia koncesja obowiązywała do 2026 roku. Pomimo rosnących cen uprawnień do emisji CO2 i pogłębiającego się kryzysu klimatycznego, rząd i PGE utrzymują, że w zagłębiu turoszowskim wydobycie może trwać jeszcze ponad 20 lat, choć – jak wskazują ogólnie dostępne plany i ekspertyzy – jest finansowo nieopłacalne, a region zgorzelecki oddala od szansy na wsparcie z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Spór polsko-czeski o należącą do PGE kopalnię węgla brunatnego i elektrownię Turów trwa od lat, a jego powodem jest wpływ odkrywki na poziom lokalnych wód gruntowych. Rząd Mateusza Morawieckiego nie chce zaakceptować decyzji Trybunału, podkreślając potrzebę zachowania bezpieczeństwa energetycznego Polski.

Czytaj też: Są pieniądze na transformację Turowa. Blokują je PGE i rząd

Również piątek, Tauron i miliardy

Tego samego dnia Tauron ogłosił, że nie będzie dalej prowadzić budowy nowego szybu „Grzegorz” w kopalni Sobieski. Dotychczas zainwestowane 0,5 mld zł miało umożliwić funkcjonowanie tego kompleksu nawet przez kolejnych 50 lat. Straty, których już nie uda się odzyskać Tauronowi, szacuje się na 278 mln złotych. Możemy dopisać je do niekończącej się listy wydatków na węgiel – załatwienie sporu polsko-czeskiego będzie kosztowało 200 mln złotych, nowy blok w Turowie – 4,3 miliarda zł, nowy blok Ostrołęki C, który nie ruszy – 2 mld zł, a 1 mld zł – ratowanie Polskiej Grupy Górniczej. Skala wydatków na coś, co i tak powinno być właśnie zamykane, budzi zdziwienie.

Sobota, znów Bełchatów

Kolejnego dnia, w sobotę 22 maja, zapalił się taśmociąg w elektrowni Bełchatów. Doprowadza on węgiel do największej i najnowocześniejszej jednostki (858 MW mocy) w całym kompleksie – bloku nr 14. W akcji gaśniczej brało udział aż 16 zastępów straży pożarnej, ogień zdołał dostać się bowiem do budynku tzw. zasobnika, gdzie narzucany jest węgiel.

Rzeczywistość pełna mitów

Wszystkie te zdarzenia nie miały ze sobą związku, ale ich skumulowanie w jednym tygodniu wielu – szczególnie rządzących i związkowców górniczych – prowadzi do tworzenia teorii spiskowych i podważania potrzeby transformacji energetycznej. Dodatkowo – i po raz kolejny, bo pierwszy raz mieliśmy taką sytuację w grudniu po szczycie Rady Europejskiej – napięcia wokół węgla są pretekstem do podważania naszej obecności w Unii Europejskiej.

“Sytuacja, w której się znaleźliśmy, to efekt absolutnie nieodpowiedzialnej polityki rządu i błędnych decyzji PGE” – mówi Joanna Flisowska, szefowa działu Klimat i Energia w Greenpeace – „Zamiast transformacji energetycznej mamy chaos. Od lat powtarzamy, że konieczne jest przygotowanie planu odejścia Polski od węgla do 2030 roku. Tymczasem działania rządu i PGE prowadzą do tego, że węgiel w Polsce będzie zamykany z dnia na dzień”.

Z dnia na dzień pojawiły się również w przestrzeni publicznej mity o sytuacji polskich kopalń i elektrowni. Zmierzmy się więc z nimi.

Mit 1: Zatrzymanie pracy Turowa to zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. W milionach polskich domów zabraknie prądu

Mówienie, że wyłączenie elektrowni Turów spowoduje przerwy w dostawie prądu jest zupełnie bezpodstawne. Jej moc – 2 GW – stanowi niewielką część mocy zainstalowanej w Polsce. Tak, potrzebujemy bezpieczeństwa energetycznego – ale to zagwarantuje decyzja o szybkim odejściu od węgla, zaplanowanie transformacji, postawienie na OZE i efektywność energetyczną.

Mit 2: Zatrzymanie pracy Turowa będzie skutkowało wzrostem ceny energii elektrycznej dla odbiorców końcowych

W przeszłości elektrownie na węgiel brunatny, a konkretnie Turów, były najtańszymi konwencjonalnymi blokami wytwórczymi w Polsce. Jednak rekordowo wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 (wynoszące ponad 50 EUR za tonę) zaczynają do zmieniać. Energia elektryczna z węgla brunatnego staje się coraz mniej ekonomiczna – ma wyższą średnią emisyjność, jej wykorzystanie będzie więc spadać. To właśnie trwanie w opieraniu polskiej energetyki na węglu będzie doprowadzać do sytuacji, w której będziemy płacić za prąd najwięcej w Europie.

Mit 3: Elektrownia Turów dostarcza 7% energii elektrycznej w Polsce.

W 2020 roku Elektrownia Turów dostarczyła nieco ponad 3% energii elektrycznej zużywanej w Polsce. W 2019 roku − poniżej 3%.

Mit 4: 80 000 Polek i Polaków straci środki do życia w przypadku zamknięcia kompleksu Turów.

W kopalni i elektrowni Turów na początku kwietnia 2021 r. były zatrudnione 3 536 osób. Już teraz nieodpowiedzialna polityka rządu sprawiła, że region zgorzelecki nie będzie mógł korzystać z unijnych środków na sprawiedliwą transformację. Te osoby potrzebują sprawiedliwej transformacji – jej brak, wywołany zaniedbaniami rządu i brakiem odpowiedzialności spółki PGE mogą doprowadzić do gospodarczego upadku tego regionu.

Mit 5: Czechom przeszkadza polska kopalnia na węgiel brunatny, a po drugiej stronie granicy – tak tam, jak i w Niemczech – kopalnie i elektrownie dalej funkcjonują.

Społeczności lokalne oraz organizacje i ruchy ekologiczne protestowały przeciwko odkrywkom tak w Czechach, jak i Niemczech. W 2017 roku w wyniku protestów mieszkańców miejscowości Atterwasch (Niemcy – Dolne Łużyce) firma LEAG – czeski właściciel elektrowni i kopalni odkrywkowych na Łużycach – ogłosiła rezygnację z nowych odkrywek węgla brunatnego. LEAG poinformował, że rezygnuje z odkrywek Jaenschwalde-Nord i Nochten II, a także przesuwa podjęcie decyzji w sprawie odkrywki Welzow II. Dodatkowo w maju br. niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że cele klimatyczne określone w krajowej ustawie o ochronie klimatu z 2019 r. są niezgodne z konstytucją, co doprowadziło do przedstawienia przez niemieckie ministerstwo środowiska propozycji nowej ustawy o ochronie klimatu z 65% redukcją emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. i neutralnością klimatyczną do 2045 r. W Czechach powołano Komisję Węglową, która przez ostatnie lata pracowała nad konkretnym planem i kalendarzem odejścia Czech od węgla. Jej głównym zaleceniem jest zaprzestanie wykorzystywania węgla do produkcji energii cieplnej i elektrycznej do 2038 r. Rząd czeski przyjął datę 2038 jako rekomendację, jednak dyskusja na temat ambitniejszego terminu odejścia Czech od spalania węgla wciąż się toczy.

Mit 6: Kopalnia odkrywkowa Turów działa w oparciu o legalnie wydaną koncesję.

Minister Klimatu i Środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję dla kopalni Turów pomimo braku ostatecznej decyzji środowiskowej, ignorując trwającą procedurę oceny oddziaływania na środowisko. To niezgodne z prawem unijnym, nie zagwarantowano bowiem społeczeństwu dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Znów zignorowano krytyczne uwagi zgłoszone przez organizacje pozarządowe i ruchy ekologiczne, czeskie ministerstwo środowiska, samorządy po stronie czeskiej i niemieckiej oraz tysiące mieszkańców przygranicznych miejscowości. Największe przeszkody stanowiły nieprawidłowo przeprowadzony proces konsultacji transgranicznych, nieadekwatne zabezpieczenie dostępu do wody pitnej w Czechach oraz wciąż postępującej osuwanie się ziemi i budynków w Niemczech, wynikające z działania leja depresji odkrywki.

Nowy tydzień, sprawiedliwa transformacja

Mimo tych wszystkich wydarzeń, a przede wszystkim podnoszonego przez naukowców niebezpieczeństwa i nierentowności energetyki opartej na paliwach kopalnych, Ministerstwo Aktywów Państwowych i wiceminister Artur Soboń wciąż planują podpisać porozumienie ze związkowcami, które zakłada odejścia od węgla na 2049 rok.

By nie doprowadzić do kolejnych sytuacji, w których elektrownie i kopalnie oparte na węglu muszą być zamykane z dnia na dzień, potrzebujemy dokładnego planu sprawiedliwej transformacji, zakładającego szybsze odejście od węgla. Datą postulowaną przez środowisko naukowe oraz aktywistów i aktywistki jest niezmiennie rok 2030. Sprawiedliwa transformacja uwzględnia natomiast potrzeby społeczności zagrożonych bezrobociem i zmianami w strukturze zatrudnienia, powodowanymi odejściem od węgla. Powinna być nastawiona na budowanie gospodarki przyszłościowej i proklimatycznej.

Sytuacja w Turowie, jak w soczewce, pokazała brak pomysłu polskiego rządu na przeprowadzenie prawdziwe sprawiedliwej transformacji energetycznej. Społeczność górnicza została postawiona pod ścianą, bo zmiana dzieje się z dnia na dzień i bez udziału najbardziej zainteresowanych. To górnicy i mieszkańcy regionu zapłacą najwyższy rachunek za nieodpowiedzialność rządu. 

Zielone technologie
Kolos na pustyni. Dubaj pokazał, jak może wyglądać przyszłość produkcji żywności
Zielone technologie
Spalarnie mają swoje miejsce na rynku
Zielone technologie
Naukowcy opracowali nową metodę wychwytywania CO2. Ma być tania
Zielone technologie
UE stawia na zielony przemysł. Kluczowy element „Zielonego Ładu”
Zielone technologie
UNEP: potrzebujemy więcej inwestycji w działania przyjazne środowisku