Panujące obecnie w Stanach Zjednoczonych ujemne temperatury spowodowały w Teksasie poważną awarię zasilania. Znacznie zwiększone zapotrzebowanie na ogrzewanie przerosło możliwości sieci energetycznej. Mimo że Teksas jest w dużej mierze uzależniony od gazu ziemnego, stan jest też niezaprzeczalnym liderem w produkcji energii wiatrowej w Stanach Zjednoczonych. Już w 2017 roku generował tyle energii wiatrowej, że gdyby był krajem, zająłby pod tym względem szóste miejsce na świecie.
Czytaj też: Nad Bałtykiem emisje CO2 rozwieją morskie farmy wiatrowe
Po awarii w sieci zawrzało, a duża część polityków i komentatorów zaczęła obwiniać energię wiatrową i jej niewydajność w tych warunkach klimatycznych. Rzeczywiście, zamarzły turbiny wiatrowe, ale również elementy niezbędne w studniach gazowych oraz przemyśle jądrowym. Odnawialne źródła energii w Teksasie (głównie energetyka wiatrowa) stanowią około 20% całej energetyki. Krytycy, którzy obwiniali utratę prawie połowy mocy wiatrowej w wyniku zamarznięcia turbin, nie wzięli pod uwagę, że dwukrotnie więcej energii tracono z nieodnawialnych źródeł energii.
Wiosną ilość generowanej przez elektrownie wiatrowe energii wzrastała do nawet 59% w maju 2020 roku. Wraz z ujemnymi temperaturami wydajność elektrowni się obniża – nie tylko wiatrowych.
Teksas jest jedynym stanem w USA z niezależną siecią energetyczną, co oznacza, że jest w dużej mierze zależny od własnych zasobów. Przy bardziej przyjaznych warunkach pogodowych funkcjonuje to bez problemu, gdyż Teksas produkuje wystarczająco energii aby zapewnić ją swojej populacji oraz eksportować do innych stanów. Niestety, wyjątkowo niska temperatura uniemożliwiła mu połączenie się z innymi sieciami w Stanach Zjednoczonych, by móc uzupełnić niedobór.
Okazuje się też, że problemowi można było zapobiec, choć byłoby to kosztowne. Elektrownie wiatrowe funkcjonują przecież w o wiele chłodniejszych miejscach, np. w Szwecji. Już 10 lat temu federalne organy regulacyjne ostrzegały, że w razie wystąpienia wyjątkowych mrozów, elektrownie mogą zmierzyć się z problemami. Można zatem, prewencyjnie dostosować ich funkcjonalność do gorszych warunków pogodowych, co kosztuje mniej więcej 150 tysięcy dolarów od każdej turbiny.