W dyskusji na temat gazów cieplarnianych rzadko wspomina się o podtlenku azotu, tymczasem jego globalne emisje gwałtownie wzrastają. Rolnictwo generuje od 16 do 27% antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych, z czego znaczącą część pochodzi właśnie z N2O, znanego również jako gaz rozweselający.
Czytaj też: Rolnictwo pochłania 44% wody pitnej. Pora na innowacje
Według naukowców z Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu podtlenek azotu stanowi około 6% emisji gazów cieplarnianych, a około trzy czwarte jego emisji pochodzi z rolnictwa. Jednak mimo zubożania warstwy ozonowej i podnoszonego od kilku lat wpływu N2O na globalne ocieplenie, jego emisje są wciąż ignorowane w politykach klimatycznych.
Tymczasem przegląd źródeł z 2020 roku udowadnia, że emisje podtlenku azotu wzrosły w ciągu ostatnich czterech dekad o 30%, a ich poziomy przekraczają wszystkie scenariusze z wyjątkiem najwyższych potencjalnych emisji opisanych przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. Największe źródło problemu stanowi gleba rolnicza, szczególnie ze względu na duże zużycie syntetycznych nawozów azotowych na świecie.
Według Michaela Castellano, agroekologa i gleboznawcy Iowa State University, należy pracować nad poprawą efektywności nawozów wykorzystywanych w rolnictwie i dostosować praktyki tak, by ograniczyć produkcję podtlenku azotu.
Problem wywodzi się ze zmian, jakie zaszły w rolnictwie na początku ubiegłego wieku – wcześniej większość azotu dostępnego dla roślin w gospodarstwach pochodziła z kompostu, obornika i drobnoustrojów wiążących azot, które pobierają azot i przekształcają go w amon, rozpuszczalny składnik odżywczy, który rośliny mogą pobierać przez korzenie. Później, wraz z wdrożeniem na szeroką skalę metody Habera i Boscha, zapewniono przemysłową metodę produkcji potężnych ilości nawozu amoniakalnego, co z jednej strony zwiększyło plony i pomogło wyżywić ludzi na całym świecie, z drugiej zaś wiązało się z ogromnymi kosztami środowiskowymi.