Zespół naukowców pod kierownictwem dr. Johanna Klagesa z Instytutu Alfreda Wegenera dokonał niezwykłego odkrycia. Jak wynika z badania opublikowanego na łamach czasopisma naukowego „Antarctic Science”, eksperci odnaleźli na Antarktydzie bursztyn, który pochodzić ma z okresu środkowej kredy. Jego wiek szacowany jest na 90 mln lat. To niezwykle – jeszcze do niedawna Antarktyda była bowiem jedynym kontynentem, na którym dotychczas nie znaleziono bursztynu.
Czytaj więcej
Półwysep Antarktyczny staje się coraz bardziej zielony – alarmują naukowcy. Jak wskazuje nowe badanie, pokrywa roślinności w ciągu ostatnich czterech dekad zwiększyła się tam ponad dziesięciokrotnie. „W obliczu globalnego ocieplenia możemy zaobserwować fundamentalne zmiany w biologii i krajobrazie tego niezwykle wrażliwego regionu. Te odkrycia budzą poważne obawy o przyszłość Półwyspu Antarktycznego i całego kontynentu” – ostrzegają eksperci.
Na Antarktydzie znaleziono bursztyn. Pierwszy taki przypadek w historii
W 5-centymetrowej warstwie lignitu – wilgotnego węgla – w rejonie Morza Amundsena, znajdującym się niedaleko Wyspy Pine, naukowcy znaleźli bursztyn. Jak ocenili badacze, pochodzi on sprzed około 92-83 milionów lat – z okresu kredy. Atmosfera zawierała wtedy duże ilości dwutlenku węgla, co powodowało, że klimat był dużo cieplejszy. Na Antarktydzie – jeszcze bez dzisiejszego prądu okołobiegunowego – rozwijały się wówczas bujne lasy zamieszkane przez dinozaury i ssaki.
Bursztyny, będące skamieniałą żywicą drzew kopalnych – przede wszystkim iglastych – pojawiają się tam, gdzie kiedyś musiały rosnąć lasy. Bursztyn z Pine Island – bo tak nazwano znalezisko – jest więc jasnym dowodem na to, że przed laty na Antarktydzie rosły drzewa, z których wyciekała żywica. Mimo że odnalezione fragmenty bursztynu są niewielkie – każdy z nich ma bowiem około milimetra średnicy – to zawierają one mnóstwo cennych dla naukowców informacji.
Naukowcy odkryli bursztyn, wykorzystując nowoczesne narzędzia umożliwiające wiercenie dna morskiego. Jak ustalili, pochodził on prawdopodobnie z drzew iglastych, które rosły w bagnistych lasach. Drzewa te – jak zaznaczają badacze – wydzielały żywicę, gdy ich kora ulegała uszkodzeniu. Przy odpowiednich warunkach żywica mogła fosylizować, zamykając w sobie owady czy fragmenty roślin. Jedne z najważniejszych odkryć badaczy dotyczą mikroinkluzji, czyli właśnie ciała obcego zatopionego w minerale. W tym przypadku była to kora starożytnych drzew. Naukowcy będą starali się teraz wydobyć i zbadać jej fragmenty.