Rada Arktyczna stanowi organ odpowiedzialny za tworzenie grup roboczych, w których uczestniczą tzw. mocarstwa arktyczne i w ramach których opracowują strategie w zakresie współpracy badawczej. Obecnie z uwagi na sytuację związaną z rosyjską agresją na Ukrainę, pozostali członkowie, czyli Kanada, Dania (wraz z Grenlandią), Finlandia, Islandia, Norwegia, Szwecja oraz Stany Zjednoczone, odmówili udziału w posiedzeniach rady.
Choć naukowcy potwierdzają, że kryzys humanitarny w Ukrainie stanowi ogromny problem, to podkreślają, że wpływ wywołanej przez Rosję wojny dotyka również możliwość przeprowadzania badań istotnych w kontekście pogłębiającego się kryzysu klimatycznego. Międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję w związku z jej agresją na Ukrainę, obejmują również szereg projektów naukowych, których kontynuacja w obecnej sytuacji może się okazać niemożliwa.
Czytaj więcej
Rada Arktyczna zgodziła się w kwestii walki z globalnym ociepleniem, ale sam region jest miejscem, w którym (wraz z topnieniem lodu) ścierają się różne interesy – nie zawsze zgodne z celami klimatycznymi.
Unia Europejska nałożyła restrykcje na rosyjskie podmioty badawcze w ramach swojego głównego funduszu badawczego o wartości 95 miliardów euro i zadeklarowała, że nie będą z nimi podpisywane nowe kontrakty. Projekty z udziałem Rosji są również bojkotowane przez szereg państw, takich jak Niemczy czy Wielka Brytania.
Część rosyjskich naukowców podpisała oświadczenia popierające inwazję Rosji na Ukrainę, inni są jednak wzburzeni rozpoczęciem wojny i protestują przeciwko działaniom Władimira Putina. Internetową petycję w tej sprawie podpisało już ponad 8 tys. rosyjskich pracowników naukowych. Piszą, że przez atak na Ukrainę, Rosja przekształciła się w państwo pariasów, „co oznacza, że nie możemy normalnie wykonywać naszej pracy jako naukowcy, ponieważ prowadzenie badań jest niemożliwe bez pełnej współpracy z zagranicznymi kolegami”.