Jak wskazuje raport Najwyższej Izby Kontroli, pandemia miała negatywny wpływ na zieleń dostępną w miastach, osłabiając i tak mało efektywną ochronę terenów zielonych w Polsce. Jak pamiętamy podczas pierwszej fali zachorowań na Covid-19 wiosną 2020 r., władze zakazywały wejścia do parków i lasów. We wprowadzonej 8 marca 2020 r. ustawie wśród rozwiązań służących zwalczaniu Covid-19 pojawił się zapis umożliwiający realizację inwestycji z pominięciem planów miejscowych.
Gdy ich brakowało, nie trzeba było nawet uzyskać decyzji ustalającej warunki zabudowy, ani pozwolenia na budowę.
Niespodziewane ofiary Covid-19
Według NIK na koniec roku 2020 r. planami miejscowymi objęte było tylko 31 proc. powierzchni kraju.
Plany miejscowe to kluczowy instrument dla gmin umożliwiający zapewnienie odpowiedniej ilości i dostępności terenów zielonych dla mieszkańców. Powstanie planu nie jest jednak obowiązkowe, dlatego Polska jest bardzo zróżnicowana pod tym względem. W stolicy na koniec roku 2020 r. powierzchnia pokryta miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego wyniosła niecałe 40 proc., podczas gdy w Krakowie ta powierzchnia urosła w ostatnich latach do blisko 70 proc. I był to największy przyrost – o ok. 19 proc., w badanym przez NIK okresie, czyli od 1 stycznia 2015 r. do 31 grudnia 2020 r.
W krakowskich planach uwzględniono też ochronę przed zabudową terenów cennych przyrodniczo, co nie jest częstą praktyką samorządów w miastach.