Co różni politykę klimatyczną USA i Rosji? Seria podobieństw i jedna różnica

Na czele Stanów Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej stoją przywódcy, którzy zasłużyli na miano sceptyków klimatycznych. Obaj bagatelizują pogłębianie się kryzysu. Co ich różni w poglądach?

Publikacja: 14.03.2025 16:38

Gospodarki USA i Rosji w dużym stopniu polegają na paliwach kopalnych – w przypadku Stanów Zjednoczo

Gospodarki USA i Rosji w dużym stopniu polegają na paliwach kopalnych – w przypadku Stanów Zjednoczonych przemysł naftowy i gazowy odpowiada za niemal 8 proc. PKB

Foto: Angus Mordant/Bloomberg

Władimir Putin w 2003 roku stwierdził: „Wzrost [globalnej temperatury] o dwa lub trzy stopnie nie byłby taki zły dla kraju północnego, jakim jest Rosja. Moglibyśmy wydawać mniej na futra, a zbiory zbóż wzrosłyby”.

Z kolei podczas konferencji energetycznej w Moskwie w 2019 roku oświadczył, że „nikt nie zna przyczyn zmian klimatu na świecie”, choć konsensus w tej kwestii od lat obowiązuje wśród naukowców, również rosyjskich.

W czerwcu 2021 roku, podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu przekonywał, że redukcja emisji CO2 nie jest konieczna, gdyż rosyjskie lasy mają zdolność do ich pochłaniania. Ta deklaracja również okazała się daleka od prawdy – według ekspertów, cytowanych przez „The Moscow Times”, w ciągu kolejnej dekady rosyjskie lasy mogą stać się kolejnym źródłem emisji CO2, z uwagi na wycinanie cennych przyrodniczo fragmentów oraz coraz częstsze i bardziej rozległe pożary. Co więcej, topnienie wiecznej zmarzliny może doprowadzić do uwolnienia ogromnych ilości metanu, który dodatkowo przyspieszy wzrost globalnej temperatury.

Klimat: Waszyngton i Moskwa zaczynają mówić jednym głosem

Putin często krytykował również odnawialne źródła energii – w 2019 roku stwierdził, że funkcjonowanie turbin wiatrowych szkodzi dzikim zwierzętom, zwłaszcza ptakom, oraz przyczynia się do wychodzenia robaków z gleby. Topnienie lodu arktycznego uznał z kolei za szansę na stworzenie nowych szlaków żeglugowych oraz odwiertów ropy naftowej.

Niemal identyczną narrację od lat prezentuje Donald Trump, który w 2012 roku przekonywał na Twitterze (obecnie X), że globalne ocieplenie to koncepcja stworzona przez Chiny, aby osłabić konkurencyjność amerykańskiej produkcji. Choć później tłumaczył, że wpis miał być żartem, przez całą pierwszą kadencję swojej prezydentury prezentował podobne poglądy. W 2018 roku stwierdził, że „nie wierzy” w Krajową Ocenę Klimatyczną Stanów Zjednoczonych, przygotowaną przez 13 federalnych agencji, ostrzegającą przed poważnymi szkodami gospodarczymi spowodowanymi przez zmianę klimatu.

Czytaj więcej

Donald Trump spłaca dług z kampanii wyborczej. Te decyzje zmienią gospodarkę USA

Dwa lata później, w trakcie spotkania dotyczącego pożarów trawiących Kalifornię, uznał, że nauka nie zna odpowiedzi na kwestie związane ze zmianami klimatu, i przekonywał, że wkrótce „zacznie się ochładzać, zobaczycie”. Do tej deklaracji odnieśli się naukowcy ze Stanford University Noah Diffenbaugh, którzy podkreślili, że nie ma żadnych dowodów na to, aby klimat miał się ochłodzić, natomiast wszystko wskazuje na to, że zmiany klimatu przyczynią się do częstszych i groźniejszych pożarów w Kalifornii. W 2020 roku, wbrew doniesieniom naukowców, przekonywał, że „robi się coraz chłodniej”.

Amerykański prezydent zasłynął również z otwartej krytyki odnawialnych źródeł energii i powielania nieprawdziwych informacji na ich temat. Twierdził m.in., że turbiny wiatrowe powodują powszechne przerwy w dostawie prądu, że drastycznie obniżają wartość nieruchomości, w pobliżu której się znajdują, że są bardzo niestabilnym źródłem energii oraz że powodują raka. Z kolei energię słoneczną określił jako „bardzo drogą”, choć jej koszt w ciągu ostatniej dekady spadł o ponad 80 proc.

Zarówno prezydent Rosji, jak i Stanów Zjednoczonych, mówiąc o klimacie, najczęściej wspominają o nim w kontekście gospodarki i choć rozwój ekonomiczny może iść w parze z troską o środowisko, ze strony obu krajów nie widać chęci pogodzenia tych kwestii.

Podobne podejście do klimatu obu przywódców znajduje odzwierciedlenie w podejmowanych przez nich decyzjach dotyczących energetyki. Pomimo szeregu badań i analiz, jasno potwierdzających, że świat musi odejść od wykorzystywania paliw kopalnych, aby uniknąć najgorszych scenariuszy kryzysu klimatycznego, zarówno Rosja, jak i Stany Zjednoczone zdecydowanie przedkładają ropę, gaz oraz węgiel nad czystsze źródła energii. Oba kraje zajmują miejsce w czołówce największych światowych emitentów – Rosja na czwartym miejscu, a Stany Zjednoczone na drugim, tuż za Chinami.

Ropa i gaz: surowce, które znów stały się kluczowe

Gospodarki USA i Rosji w dużym stopniu polegają na paliwach kopalnych – w przypadku Stanów Zjednoczonych przemysł naftowy i gazowy odpowiada za niemal 8 proc. PKB i ponad 10 mln miejsc pracy. Kraj ma jednak ogromny potencjał rozwoju czystej energii – w 2023 roku ten sektor zatrudniał niemal 3,5 mln osób, a 59 proc. wszystkich nowych miejsc pracy w tym samym roku stworzono właśnie w tym sektorze

Czytaj więcej

Dezinformacja klimatyczna ma się świetnie. Dlaczego przestaliśmy ufać naukowcom?

Gdyby Donald Trump kontynuował politykę zapoczątkowaną przez swojego poprzednika, Joe Bidena, rozwój OZE nie tylko umożliwiłby odchodzenie od paliw kopalnych, ale też przysłużyłby się w ten sposób gospodarce kraju. Analitycy szacują jednak, że mimo szeroko zakrojonych ataków administracji Trumpa na odnawialne źródła energii, przemysł czystej energii może osiągnąć bardzo dobre wyniki w tym roku. Jak ocenia Agencja Informacji Energetycznej (EIA), w 2025 roku budowa dużych elektrowni słonecznych i akumulatorowych wygeneruje 81 proc. nowej energii, a po uwzględnieniu projektów wiatrowych nawet 93 proc.

Rosja jest z kolei jednym z największych na świecie producentów i eksporterów ropy naftowej i gazu ziemnego, a sektor paliw kopalnych stanowi ok. 20–25 proc. produkcji gospodarczej tego kraju. Kraj kierowany przez Władimira Putina w niewielkim stopniu polega na odnawialnych źródłach energii, inwestując głównie w energię wodną, która stanowi ok. 17 proc. miksu energetycznego kraju. Z kolei udział energii wiatrowej i słonecznej wynosi jedynie 0,46 proc., przy średniej światowej stanowiącej 13 proc.

Ekspansja terytorialna: marzenie Trumpa i Putina

Prezydent Donald Trump deklaruje niedawno chęć przejęcia kontroli nad Grenlandią, arktyczną wyspą, stanowiącą nie tylko źródło cennych minerałów, ale również obszar o istotnym znaczeniu obronnym. Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych Grenlandią nie jest nowością, a propozycję jej zakupu złożyło przed laty kilku wcześniejszych prezydentów. Kupno Grenlandii rozważał już prezydent Andrew Johnson, znany z tego, że kupił od Rosji Alaskę. Kreml traktuje Arktykę jako bardzo istotny strategicznie obszar i od lat rozszerza tam swoją obecność wojskową, która według ekspertów znacznie przewyższa obecność krajów NATO.

Wśród najnowszych doniesień dotyczących zmian wprowadzonych przez administrację Trumpa znalazła się informacja o tym, że amerykański program monitorowania jakości powietrza nie będzie już przesyłał danych o zanieczyszczeniu powietrza z ambasad i konsulatów do aplikacji AirNow Agencji Ochrony Środowiska i innych platform. Współpraca w tym zakresie stanowiła istotne źródło informacji dla naukowców z różnych krajów, dzięki czemu mogli analizować jakość powietrza w różnych regionach świata. Departament Stanu oświadczył, że przyczyną decyzji były cięcia budżetowe.

Podobną strategię ograniczania dostępu do danych zastosowała Rosja, która od czasu inwazji na Ukrainę przestała udostępniać dane ze swoich stacji monitorujących Arktykę. Naukowcy ostrzegają, że luka w tych danych może mieć katastrofalny wpływ na prognozy dotyczące zmian klimatu na całym świecie. Dane są kluczowe, gdyż część regionu Arktyki ociepla się czterokrotnie szybciej niż reszta planety, tymczasem informacje, do których dostęp mają naukowcy, pochodzą głównie z nierosyjskich części regionu. Ogromna luka informacyjna wynika z faktu, że niemal połowa powierzchni całego regionu Arktyki należy do Rosji.

Co różni politykę klimatyczną USA i Rosji?

Jedyną kwestią klimatyczną, w której Stany Zjednoczone wydają się mówić innym głosem niż Rosja, jest porozumienie paryskie. Donald Trump już w pierwszym dniu po ponownym objęciu urzędu prezydenta podpisał rozporządzenie wykonawcze ponownie ogłaszające odejście kraju od międzynarodowego porozumienia. Stany Zjednoczone odeszły od porozumienia paryskiego również podczas jego pierwszej kadencji, a powrotu dokonał prezydent Joe Biden.

Rosja formalnie ratyfikowała traktat w październiku 2019 roku, ale zdaniem inicjatywy Climate Action Tracker decyzja ta była raczej symboliczna, gdyż nie wiązała się z ogłoszeniem przez kraj bardziej ambitnych celów redukcji emisji ani nowej polityki klimatycznej. Jednak w listopadzie 2024 roku, podczas szczytu klimatycznego COP29 w Baku, Borys Titow, wysłannik Kremla, oświadczył, że ma nadzieję, że amerykański prezydent elekt nie zdecyduje się na odejście od porozumienia, gdyż taka decyzja byłaby błędem.

Być może wynika to z faktu, że Rosja, choć nie wkłada wysiłku w walkę z kryzysem klimatycznym, ma jednak świadomość jego istnienia i zagrożenia, jakie stanowi m.in. dla gospodarki. Stany Zjednoczone są jednym z największych emitentów gazów cieplarnianych, więc ich uczestnictwo w działaniach w ramach porozumienia paryskiego ma kluczowe znaczenie dla jego skuteczności. Jeszcze większą szkodę wyrządziłoby zainspirowanie się decyzją Trumpa przez przywódców innych krajów, a wiadomo, że odejście od traktatu rozważał m.in. prezydent Argentyny. Rosja jest silnie uzależniona od paliw kopalnych, trudno jednak uwierzyć, że nie śledzi zmieniających się trendów, które wpływają na kształtowanie się rynków energii na świecie.

Władimir Putin w 2003 roku stwierdził: „Wzrost [globalnej temperatury] o dwa lub trzy stopnie nie byłby taki zły dla kraju północnego, jakim jest Rosja. Moglibyśmy wydawać mniej na futra, a zbiory zbóż wzrosłyby”.

Z kolei podczas konferencji energetycznej w Moskwie w 2019 roku oświadczył, że „nikt nie zna przyczyn zmian klimatu na świecie”, choć konsensus w tej kwestii od lat obowiązuje wśród naukowców, również rosyjskich.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klimat i ludzie
USA uderzają w kraje najbardziej narażone na zmiany klimatu. Decyzja Trumpa
Klimat i ludzie
Kolejny cios Trumpa w politykę klimatyczną. Na spotkaniu nie było nikogo z USA
Klimat i ludzie
Jaka będzie polityka klimatyczna Niemiec po wyborach? Eksperci o planach CDU
Klimat i ludzie
Państwo na Pacyfiku zaoferuje „złote paszporty”. Ratunek przed zmianami klimatu
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Klimat i ludzie
Czy świat kończy walkę ze zmianami klimatu? „USA dążą do rozwalenia układu”
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń