Pod koniec października Hiszpania zmierzyła się z jedną najpoważniejszych w skutkach powodzi, jakie nawiedziły ten kraj w ostatnich dekadach. Ulewne deszcze na wschodzie kraju doprowadziły do zerwania mostów i zniszczenia wielu budynków. Setki tysięcy mieszkańców regionu straciły dostęp do prądu i wody bieżącej. Powódź doprowadziła także do śmierci ponad 220 osób, a tysiące mieszkańców kraju zostało zmuszonych do opuszczenia domów.
Ze względu na tragiczną w skutkach powódź władze Hiszpanii przyspieszyły decyzję o wprowadzeniu nowych przepisów. Ma to związek między innymi z zachowaniem firm, które – mimo alertów pogodowych – wymagały od pracowników, by ci wykonywali swoje obowiązki.
Czytaj więcej
Naukowcy nie mają wątpliwości, że przyczyną ekstremalnych powodzi, które doprowadziły do śmierci ponad 200 osób, są zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka.
Premier Hiszpanii: Zwolnienia klimatyczne to inwestycja w przyszłość
Hiszpańskie media informują, że minister pracy Yolanda Díaz ogłosiła wprowadzenie nowych przepisów mających na celu ochronę pracowników w sytuacjach ekstremalnych, takich jak powódź, do której doszło pod koniec października. Jak zaznaczyła polityk w rozmowie z RTVE, „żaden pracownik nie powinien ryzykować życia w obliczu kryzysu klimatycznego”. Dodała także, że „zwolnienia klimatyczne to nie tylko reakcja na kryzys, a inwestycja w przyszłość".
Nowe zasady zakładają między innymi, że jeżeli służby ogłoszą alarm pogodowy, hiszpańscy pracownicy będą mogli skorzystać z czterech dni płatnego urlopu. Po tym okresie będzie możliwe także przejście na skrócony czas pracy.