Doktor Sophie Gilbert może uchodzić za symbol zmiany. Na University of Idaho Gilbert była specjalistką od ekosystemów. Na jej profilu, wciąż widniejącym na stronach uczelni, Gilbert pisze o swoim zainteresowaniu dziką przyrodą i tym, jak zwierzęta reagują na zmiany ich otoczenia - zmieniając swoje zachowanie czy liczebność populacji - oraz jakie interakcje zachodzą między nimi a ludźmi we współdzielonym środowisku.
W 2021 r. wszystko się jednak zmieniło. Gilbert ruszyła w letnią samochodową podróż na zachód, do Kaliforni. Wycieczka zamieniła się w udrękę: temperatura powietrza na zewnątrz auta nierzadko przekraczała 40 stopni Celsjusza, a droga wiodła przez pola ogarnięte pożarami i zasnute żrącym dymem. - Przejęło mnie to do samych trzewi - wspominała badaczka rok później w rozmowie z prestiżowym magazynem "Nature". - Zmiany klimatyczne nie są czymś, co będzie kiedyś dotyczyć kogoś innego. Instynktownie poczułam, że są realne dla mnie, mojej rodziny i wszystkiego, na czym mi zależy - dodawała.
Czytaj więcej
Według najnowszego raportu koalicji Climate Action Against Disinformation (CAAD), główne platformy społecznościowe mają wiele na sumieniu w kwestii rozpowszechniania informacji dotyczących pogłębiającego się kryzysu klimatycznego.
Oczywiście, można by uznać, że uniwersytecka katedra jest tym miejscem, w którym należałoby się brać za walkę ze zmianami klimatycznymi. Ale Gilbert tylko wzrusza ramionami: ślimacze tempo życia uniwersyteckiego czy niewielkie przełożenie na decyzje podejmowane przez polityków i menedżerów nie dają poczucia sprawczości, które ona chciała mieć. - Studiowałam reakcje przyrody na zmiany środowiskowe przez piętnaście lat: badając, publikując i czekając aż coś się wydarzy. A potem nic się nie wydarzyło, nawet mimo współpracy z publicznymi instytucjami środowiskowymi - podsumowuje z goryczą.
Wreszcie, w kwietniu ubiegłego roku podjęła decyzję o zmianie: raz jeszcze ruszyła do Kaliforni, by podjąć pracę w Natural Capital Exchange, start-upie z San Francisco, który umożliwia właścicielom niewielkich farm sprzedaż zielonych obligacji emitowanych w zamian za zachowanie i pielęgnowanie na ich farmach lasów. Rozstanie z uczelnią było łatwe, ale Gilbert ma chyba to, o czym marzyła. - Firma jest pełna zdyscyplinowanych, mądrych ludzi, którzy chcą wykonać dobrą robotę. To będzie dzika, podniecająca przejażdżka - opowiada.