Pogłębiający się kryzys klimatyczny wymusza jak najszybsze odejście od węgla będącego najbardziej emisyjnym paliwem kopalnym. Według raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC), aby ograniczyć globalne ocieplenie do 1,5 st. C w stosunku do ery przedindustrialnej, zużycie węgla powinno spaść między 2020 a 2030 rokiem o 80 proc. poniżej poziomu z 2010 roku. W tym samym czasie wykorzystanie węgla w produkcji energii elektrycznej należy zredukować o 88 proc. Zdaniem naukowców ostatnia elektrownia węglowa w najbiedniejszych krajach świata powinna zostać zamknięta nie później niż w roku 2040. Najbardziej zamożne kraje powinny natomiast skończyć z energetyką węglową do końca obecnej dekady.
Czytaj więcej
Zdaniem ekspertów z think tanku Ember, tempo rozwoju energii słonecznej i wiatrowej daje nadzieję na to, że emisje w sektorze energetycznym będą coraz bardziej spadać.
Rezygnujemy z węgla, ale wciąż zbyt wolno
Według ekspertów Global Energy Monitor ubiegły rok należy uznać za korzystny pod względem ograniczania globalnych mocy węglowych. Jak wynika z najnowszego raportu organizacji, zatytułowanego „Boom and Bust Coal 2023”, w 2022 roku wycofano z użycia 26 gigawatów, a kolejne 25 zostanie wyłączonych do 2030 roku. O 23 gigawaty spadła też ilość planowanych mocy węglowych w krajach rozwijających się. Autorzy raportu ostrzegają jednak, że takie tempo nie jest wystarczające, aby zrealizować cele klimatyczne porozumienia paryskiego.
Jak podkreśla Flora Champenois, główna autorka raportu i kierowniczka projektu w Global Energy Monitor, niewystarczające tempo odchodzenia od węgla może doprowadzić do katastrofy klimatycznej.
– To może być nasza ostatnia szansa na uniknięcie najgorszych konsekwencji wynikających z ocieplania się planety – twierdzi Champenois.