Materiał powstał we współpracy z Polskim Stowarzyszeniem Energetyki Wiatrowej
Co jest największym hamulcem rozwoju zielonych inwestycji w Polsce?
Oprócz wielu innych czynników są dwa główne hamulce. Pierwszy – stan sieci elektroenergetycznej, drugi – legislacja. W najbliższych latach sieć elektroenergetyczna będzie wymagała nakładów rzędu 200 mld zł. Będzie to olbrzymia inwestycja, ale i ogromne przedsięwzięcie logistyczne. Odnawialne źródła energii wymagają innej dystrybucji, bardziej rozproszonej, zagęszczonej sieci, która energię odbierze i przekaże dalej. Jeśli chodzi o legislację, to dużo się mówi o konieczności zmian czy doprecyzowaniu regulacji dla morskiej energetyki wiatrowej. Ale nie zapominajmy, że to lądowa energetyka wiatrowa będzie w najbliższych latach wypełniać sieć energią. I tu jesteśmy wdzięczni za to, że odblokowano inwestycje lądowe. Natomiast legislacja wymaga dalszego procedowania w kierunku 500 m.
Czy rzeczywiście inwestycje wiatrowe na lądzie odblokowano? Chociażby tu, podczas kongresu PSEW w Serocku, przedstawiciele branży są przekonani, że to odblokowanie na pół gwizdka…
Rzeczywiście odblokowano. Dla nas, jako EDF Renewables Polska, zawsze ważne było odpowiedzialne planowanie inwestycji, także w kontekście odległości wież od zabudowań. Dlatego ta regulacja z wyższą niż zakładana przez branże odległością 700 m nie stanowi przeszkody w realizacji planów inwestycyjnych. Choć pamiętajmy, że te 200 m robi różnicę dla całego obszaru energetyki wiatrowej i wydatnie ogranicza skalę inwestycji. Dlatego konieczna jest dalsza dyskusja i dialog między rządem, inwestorami i lokalnymi społecznościami. Ważne i możliwe do szybkiej realizacji są też rozwiązania techniczne typu cable pooling, które mogą wspomóc rozwój energii odnawialnej i odciążyć sieć. Ale tu wracamy do legislacji.