Jakie są główne wyzwania związane z gospodarką odpadami w Polsce?

Brak spójnej, kompleksowej wizji i kierunku, w jakim zmierzamy – to wyzwania, z jakimi mierzymy się w branży gospodarki odpadami w Polsce. Na przestrzeni ostatnich lat zmagaliśmy się z szeregiem problemów, a rozwiązania dla nich były wypracowywane w oderwaniu od wizji całego systemu. Gdy spojrzymy na ilość zmian przepisów, z którymi mieliśmy do czynienia, to jest ona zatrważająca. Dla takich przedsiębiorstw jak nasze, które działają na rynku bardzo uregulowanym pod względem prawnym, taka zmienność powoduje destabilizację i brak pewności co do tego, na jakich zasadach będziemy funkcjonować w przyszłości.

Mówimy w Polsce o zwiększaniu poziomów recyklingu, o tym, że zależy nam na budowie gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ). Na razie to jednak tylko hasła, brakuje konkretów. Na europejskich rynkach podejście do tego tematu jest zróżnicowane. Zatem pytanie brzmi, jak wygląda polska wizja gospodarki odpadami? Bez niej trudno prowadzić dalsze inwestycje. Wiele lat temu zaczęły powstawać nowoczesne instalacje do sortowania odpadów surowcowych, bardzo dużo zainwestowano w pozyskanie jak największej ilości surowca z odpadów trafiających do żółtego worka. Inwestowano m.in. w separatory na butelki PET, które od stycznia, gdy wejdzie w życie system kaucyjny, będą zupełnie niepotrzebne. Dla kogoś, kto zainwestował kilka czy kilkanaście milionów w instalację, ta zmiana będzie znacząca.

Drugie wyzwanie to procedury dotyczące wydawania decyzji. Mamy olbrzymią lukę inwestycyjną i trzeba tym się zająć. Niestety, od pomysłu do realizacji inwestycji upływa pięć lub sześć lat. To czas, w którym nie będą wdrażane rozwiązania. Mówimy w Polsce o tym, że chcemy zwiększyć poziom recyklingu, ale jeśli biznes planuje zbudować instalację, która ma w tym pomóc, to przytoczony okres oczekiwania na decyzje hamuje realizację celów. To problem i duże wyzwanie dla całej branży odpadowej. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, jak usprawnić procedury i wydawanie decyzji oraz jak sprawić, aby proces od pomysłu do realizacji inwestycji nie zajmował tylu lat. Dla przykładu, PreZero jest na etapie aktualizacji decyzji, które musiały zostać wprowadzone na bazie zmiany przepisów z 2018 r. Dziś, sześć lat później, w wielu naszych spółkach oraz instalacjach nie otrzymaliśmy jeszcze aktualizacji decyzji, która była wymuszona zmianą przepisów. Jeżeli tylko na ten proces potrzebujemy przeszło pięciu lat, to co w przypadku, kiedy chcielibyśmy te decyzje zmieniać pod kątem nowych instalacji?

Wszystko zaczyna się od przemyślanej wizji, za tym powinien iść stabilny system prawny. W oparciu o to budujmy efektywny system wydawania decyzji, ich aktualizacji, abyśmy mogli realizować nasze inwestycje.

Wspomniał pan o systemie kaucyjnym. Budzi on wśród uczestników rynku mieszane uczucia. Pojawiają się głosy, że jego wprowadzenie 1 stycznia jest nierealne, że wiele podmiotów będzie miało problem z dostosowaniem się do wymogów. Jak to wygląda z perspektywy firmy zajmującej się zagospodarowaniem i przetwarzaniem odpadów?

System kaucyjny jest tematem bardzo złożonym i nie dziwię się, że budzi emocje. Z naszego punktu widzenia kontrowersyjne jest to, że zajęliśmy się nim na początku rewolucji odpadowej, którą ponownie chcemy w Polsce przeprowadzić. Co ciekawe, dotyczy on niewielkiego w skali kraju strumienia odpadów. W przypadku butelki PET mówimy o 200 tys. ton opakowań, które rocznie są wprowadzane na rynek, z czego 100 tys. ton już jest zagospodarowane w ramach obecnie działającego systemu. To oznacza, że szukamy rozwiązania dla dodatkowych 100 tys. ton butelki PET z 13,5 mln ton odpadów komunalnych pochodzących z gospodarstw domowych. To niewielki wycinek problemów naszej branży, a w kolejce stoją inne palące kwestie dotyczące pozostałych frakcji odpadów.

Popieramy apele, aby system kaucyjny wprowadzić rok później, czyli w 2026 roku. Powinniśmy być przygotowani jako gospodarka i jako społeczeństwo do tego wyzwania. Zwróćmy uwagę, że w dalszym ciągu dyskutujemy i czekamy na nowelizację ustawy, a system ma ruszyć za sześć miesięcy. Nadal jest dużo wątpliwości – chociażby kwestia organizacji parasolowej czy systemu informatycznego. Nadal nie wiemy, jak w kontekście systemu kaucyjnego będą wyglądały poziomy recyklingu, szczególnie w gminach, w których nie ma dużych sklepów. Jest dużo pytań, na które nie mamy odpowiedzi. Strony, które mają tworzyć ten system, czyli wprowadzający opakowania na rynek, sieci handlowe, sklepy i podmioty z branży odpadowej, mówią jednym głosem, że ten termin jest za krótki.

Istotne jest to, że przy podejmowaniu decyzji o wprowadzeniu systemu kaucyjnego zabrakło rzetelnej oceny skutków ekonomicznych. My jako branża wielokrotnie podkreślaliśmy i będziemy o tym przypominać, że według naszych wyliczeń wprowadzenie systemu kaucyjnego realnie podniesie opłatę dla mieszkańca za gospodarowanie odpadami. Stanie się tak, ponieważ wyjmujemy z prowadzonego przez gminy systemu gospodarki odpadami wartościowy strumień butelki PET, czyli duży strumień przychodów, które współfinansowały system gospodarki odpadami oparty na strumieniu żółtego worka i przerzucamy go do systemu kaucyjnego. Według wyliczeń branży odpadowej spowoduje to średnio w skali kraju wzrost o ok. 20 proc. opłaty dla gospodarstw domowych. Mówimy o ok. 2 mld zł, które będą musiały być rokrocznie pokrywane przez mieszkańców.

Drugi problem dotyczy tego, co zostanie w żółtym worku. Jeżeli wprowadzimy tylko system kaucyjny, bez rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), to z żółtego worka, w którym największą wartość ma puszka aluminiowa i butelka PET, wyciągamy właśnie te elementy. Pozostaną tam odpady opakowaniowe, które stwarzają największy problem z recyklingiem. Spowoduje to, że odbiór i zagospodarowanie żółtego worka będzie jeszcze trudniejsze, a zatem jeszcze droższe. W efekcie wprowadzamy rozwiązanie, które pomaga zebrać dodatkowo 100 tys. ton butelki PET, ale jednocześnie destabilizuje system oparty na zbiórce gminnej.

Wdrażamy więc bardzo drogi system nie tylko z punktu widzenia kosztów dla mieszkańca, ale także zaangażowanych grup interesariuszy systemu. Efektem tego działania będzie minimalny wzrost poziomów recyklingu w naszym kraju, a powinniśmy skupić się na innych narzędziach, takich jak chociażby niezaimplementowany ROP.

No właśnie, to kolejna regulacja, która czeka nas w obszarze odpadów. Polska jest już mocno spóźniona z implementacją tych przepisów. Co ich przyjęcie oznacza dla gospodarki odpadami?

Wprowadzenie ROP zapewnia sprawiedliwe finansowanie systemu gospodarki odpadami. Obecnie obowiązek zorganizowania systemu ciąży na samorządach, które przygotowują go we współpracy z takimi firmami jak nasza. Płaci za niego mieszkaniec w ramach comiesięcznej opłaty. Skomplikowanie sytuacji polega na tym, że jakiekolwiek inwestycje czy nowoczesne rozwiązania ostatecznie przekładają się na wysokość ofert składanych w przetargach na odbiór i zagospodarowanie odpadów, a zatem – na wysokość opłat dla mieszkańców. Innowacyjne działania, które wiążą się z nakładami inwestycyjnymi, są finansowane przez mieszkańców. W efekcie, szukając najtańszych rozwiązań, nie wspieramy innowacji w gospodarce.

W jakim kierunku powinny iść regulacje związane z ROP?

ROP spowoduje, że wprowadzający, od których pochodzą opakowania, będą finansować system w całości, czyli zapewnią pełne pokrycie kosztów zbiórki, sortowania i recyklingu swoich opakowań. Kiedy dodamy do tego fakt, że przepisy o ROP powinny być połączone z tzw. ekomodulacją, czyli sprzyjać temu, by produkowane i wprowadzane na rynek opakowania były zdatne do recyklingu, to uzyskamy system, który się finansuje i wytwarza opakowania, które można ponownie przetworzyć. W efekcie uzyskamy stabilność potrzebną do tego, żebyśmy mogli zapełnić lukę inwestycyjną w gospodarce.

Jest jeszcze jedna kwestia. ROP zmieni sposób patrzenia na cele w zakresie ochrony środowiska i gospodarki odpadami. Poprzez opłaty i ekomodulację będziemy zachęcali firmy do tego, żeby produkowały opakowania nadające się do recyklingu, inaczej niż dzieje się to teraz.

Główny ciężar gospodarki odpadami spoczywa dziś na wspomnianych już kilkakrotnie samorządach. Jak w pana ocenie radzą sobie z tym zadaniem?

Trzeba przyznać, że samorządy, na których barkach spoczął cały system gospodarki odpadami, poradziły sobie bardzo dobrze. Jest on bardzo skuteczny i efektywny. Musimy pamiętać, że samorządy zostały w tych działaniach same. I to zadanie odrobiły, szukając rzetelnych partnerów. Współpraca z takimi firmami jak PreZero, stworzenie systemu gospodarki odpadami było możliwe dzięki wypracowaniu dialogu pomiędzy stroną samorządową a przedsiębiorstwami zajmującymi się gospodarką odpadami. Dialog ten przyniósł bardzo dobre rezultaty.

Dzisiejszy poziom selektywnej zbiorki, rozwiązania dotyczące bioodpadów to efekty bardzo dobrej współpracy sektora prywatnego i samorządowego. Oczywiście system w obecnych ramach nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie wyzwania branży, związane chociażby z recyklingiem. Potrzebne jest wsparcie dla samorządów w realizacji działań związanych z gospodarką obiegu zamkniętego (GOZ). Ważna jest również edukacja ekologiczna i promowanie GOZ, ekologii, ochrony środowiska. Dziś to wszystko musi być finansowane i wspierane przez samorządy. Jeżeli więc spojrzymy na narzędzia, które zostały przekazane samorządom, i efekt, jaki został osiągnięty, to uważam, że została wykonana ogromna praca.

Co dla samorządów oznacza wprowadzenie nowych regulacji, o których mówimy?

W kontekście kaucji nie ma wątpliwości, że wprowadzenie systemu kaucyjnego w obecnym kształcie spowoduje wzrost obciążeń dla samorządów, czyli docelowo dla mieszkańców. Co więcej, cały czas nie jest jasne, jak wpłynie to na rozliczanie się przez samorządy z poziomów recyklingu. To niezwykle istotne, gdyż to samorządy ponoszą kary za brak osiągania limitów. Z pomocą przychodzi właśnie wspomniany ROP – to szansa dla samorządów na sprawiedliwe finansowanie systemu. Dlatego postulujemy wprowadzenie ROP przed systemem kaucyjnym. W przeciwnym wypadku najpierw spowodujemy wzrost kosztów, a potem będziemy dyskutować o tym, jak poprzez ROP wspomóc samorządy w kontekście finansowania systemu.

Kamil Majerczak, PreZero CEO w Polsce:

Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego oraz Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Ukończył studia podyplomowe w zakresie controllingu. Z branżą odpadową związany od ponad ośmiu lat. W pierwszych latach pracy w PreZero zajmował się controllingiem operacyjnym i finansowym, budową systemów raportowania produkcyjnego oraz optymalizacją efektywności procesów. Następnie pełnił funkcję członka zarządu Grupy PreZero w Polsce. W 2023 r. objął stanowisko CEO PreZero w Polsce i kreuje strategię rozwoju Grupy PreZero w Polsce.

Foto: mat.pras.

Materiał Promocyjny