Już od wielu lat działamy w modelu obiegu zamkniętego

Wiele założeń Zielonego Ładu czy woli politycznej związanej z tym planem jest mocno krytykowanych. My uważamy, że to właśnie zrównoważona produkcja jest przyszłością branży spożywczej – mówi Paweł Nowak, prezes Goodvalley Polska.

Publikacja: 27.05.2024 21:00

Już od wielu lat działamy w modelu obiegu zamkniętego

Foto: Goodvalley

Materiał powstał na zlecenie Goodvalley Polska

W tym roku przypada 30-lecie Goodvalley. Jakie były kamienie milowe w działalności firmy w minionych trzech dekadach?

Rzeczywiście, budując historię firmy, często szukamy punktów zwrotnych. W naszym przypadku sama idea pojawiła się na początku lat 90., a działalność rozpoczęliśmy w 1994 r. Od początku w wielu aspektach byliśmy innowatorem. Mieliśmy takie podejście, o którym dziś mówi się „zrównoważone”. My wtedy mówiliśmy odpowiedzialne albo dobre rolnictwo. Bo nasza historia zaczęła się od rolnictwa.

Kolejnym kamieniem milowym był rok 1999, kiedy domykaliśmy naszą produkcję „od pola do stołu”, bo wtedy do firmy doszedł zakład przetwórczy. Czyli oprócz produkcji rolniczej zaczęliśmy również sami ją przetwarzać. Następnie ważny był rok 2004, kiedy pierwsi w Polsce wprowadziliśmy technologię pakowania produktów, która dzisiaj jest dość popularna – w atmosferze zmodyfikowanej, czyli ze składem powietrza ograniczającym rozwój mikroflory. W 2005 r. byliśmy pierwsi w biogazowniach rolniczych: pierwsza biogazownia rolnicza w Polsce to był właśnie nasz zakład. Dzisiaj jesteśmy największym producentem energii z biogazowni rolniczych.

Później ważny był 2013 r., kiedy zaczęliśmy w naszych raportach ujmować aspekty niefinansowe, czyli to, co dzisiaj określa się jako ESG, a więc kwestie związane z wpływem na otoczenie i środowisko czy sprawami związanymi z lokalną społecznością. Kolejny krok milowy miał miejsce w 2017 r. W poprzednim okresie dochodziły do nas kolejne biogazownie i aktywnie równoważyliśmy cały nasz łańcuch produkcji, co praktykujemy do dziś. W obliczu zmian klimatycznych skupiamy się na redukcji emisji, a nie ich bilansowaniu. Jest to podejście dużo bardziej przyszłościowe, ale też wymagające – a my tych wyzwań się nie boimy. W roku 2018 stworzyliśmy w Polsce markę Goodvalley, z kolei w 2022 r. dopasowaliśmy ją lepiej do polskiego konsumenta.

Unijne cele związane z ochroną zasobów planety zakładają domykanie ich obiegu. Wspomniał pan domykanie produkcji, a czy na agendzie działań Goodvalley znajduje się gospodarka obiegu zamkniętego (GOZ) w ujęciu całościowym?

My działamy tak już od lat. Zakłady, które doszły do naszej grupy w 1999 r., już wtedy sprawiły, że mówiliśmy, iż mamy zamknięty obieg. Później dodaliśmy jeszcze biogazownie, więc domknęliśmy jeszcze obieg materii związanej z odpadami i produkcją energii. Dzisiaj w zasadzie nasze przedsiębiorstwo opiera się na GOZ: sami produkujemy na polach zboża, z nich wytwarzamy paszę, tą paszą karmimy zwierzęta, które są w naszych gospodarstwach. One trafiają do naszych zakładów przetwórczych, a produkty uboczne przetwórstwa, hodowli oraz rolnictwa trafiają do biogazowni, które z kolei produkują energię, którą wykorzystujemy w tym procesie. Dodatkowo w procesie fermentacji powstaje masa pofermentacyjna, która staje się nawozem na pola. Mamy więc obieg materii w cyklu zamkniętym. Taka jest filozofia naszej firmy. Często powtarzam, że wiele założeń Zielonego Ładu czy woli politycznej związanej z tym planem jest mocno krytykowanych, ale to wynika często z braku zrozumienia, na czym on polega. My uważamy, że właśnie taka jest przyszłość produkcji żywności. Powinniśmy skupić się na tym, by zamykać obieg, wytwarzać jak najmniej odpadów. I zastanowić się, jak jeszcze możemy wykorzystać i zbudować wartość z produktów ubocznych naszego procesu wytwarzania. Bo i technologie, i możliwości się zmieniają. Dziś np. można tak gospodarować plastikiem, by nie dokładać go w procesie produkcyjnym, tylko skupić się na tym, żeby wracał do obiegu i był ponownie używany. To jest filozofia, którą się kierujemy.

Powiedział pan, że technologie się zmieniają. Czy te pojawiające się nowe możliwości pomagają w prowadzeniu zrównoważonej produkcji? Z jakich innowacyjnych rozwiązań korzystacie w rolnictwie i hodowli?

Pomagają, ale nie zastąpią dobrego gospodarza, jak my to nazywamy, czyli mądrości związanej ze znajomością przyrody, natury, procesów, które w niej występują. To sprawy, które trzeba rozumieć i wyciągać z nich wnioski. Natomiast dzisiaj jesteśmy w stanie tę wiedzę pogłębić o to, co daje nam technologia. Poczynając od wszelkiego rodzaju analiz związanych choćby z glebą, z tym, co w niej się znajduje, jakie rozwiązania zastosować, po technologie, które wykorzystując sztuczną inteligencję, przewidują pewne procesy – możemy sterować maszynami rolniczymi w taki sposób, że w zasadzie na każdym metrze kwadratowym pola jesteśmy w stanie przeprowadzić zabiegi odpowiednie dla tego konkretnego miejsca. Mamy mapy elektroniczne pól, gdzie widoczne są np. zasoby wodne i inne parametry gleb, więc jesteśmy w stanie na przykład konkretne miejsce pola nawozić mniej albo więcej czy też wysiać tam więcej albo mniej ziarna, bo wiemy, jaki tam jest potencjał. Zbieramy te dane, dzięki temu wiemy, co robić w kolejnym roku. Prowadzimy też monitoring pól przy pomocy dronów i na tej podstawie maszyna potrafi precyzyjnie zastosować środek chemiczny czy nawóz. Jest nawet tak, że dzisiaj nie używamy określenia traktorzysta, a mówimy, że to jest operator, gdyż w zasadzie on tylko wszystko kontroluje, a urządzeniem steruje GPS. To nie są projekcje przyszłości, to już się dzieje, jeżeli chodzi o produkcję rolną. Z kolei jeżeli chodzi o produkcję hodowlaną, to także wykorzystujemy analizę i zarządzanie danymi. Zwierzęta mają swoje paszporty, a cała hodowla jest ściśle dokumentowana w systemach komputerowych. Wiemy wszystko na temat tego, co się z nimi dzieje.

No dobrze, ale innowacje i zrównoważony rozwój powinny iść w parze z dobrostanem zwierząt. Czy dostrzegacie tę zależność?

Jeżeli chodzi o pracę ze zwierzętami, to przede wszystkim nic nie zastąpi empatii, zrozumienia i wyczulenia na to, jak się zachowuje zwierzę i co to zachowanie oznacza. Technologie w tym pomagają. Kamery potrafią wychwycić nietypowe zachowania czy wręcz zdiagnozować potencjalnie słabsze zwierzę, które wymaga większej opieki. Tam, gdzie ludzkie oko przestaje być wystarczające albo wczoraj było wystarczające, dzisiaj chcemy pójść jeszcze dalej. Inny przykład to przygotowanie paszy, tego, na ile jest ona odpowiednia i zbilansowana. Jesteśmy w stanie monitorować to, jak konkretna mieszanka – a mamy ich wiele i stosujemy je na różnym etapie rozwoju zwierząt – wpływa na zwierzęta, jak się zachowują, jak przyrastają itp. Kolejna ważna kwestia jest związana z infrastrukturą. Dzisiaj inteligentne wentylacje monitorują atmosferę w obiekcie inwentarskim i automatycznie dostosowują swoją pracę do warunków panujących na zewnątrz i wewnątrz. Tak że zdecydowanie dostrzegamy tę zależność. I rozumiemy, że technologie nie zastąpią podstawowej rzeczy, jaką jest empatia i zrozumienie zwierząt. A postęp pomaga jeszcze lepiej prowadzić hodowlę i odpowiadać na kwestie dobrostanu i kondycji zwierząt.

Bardzo dużo mówi się o wpływie rolnictwa na klimat, zarówno w kontekście np. hodowli zwierząt, jak i redukowania śladu węglowego. W jaki sposób Goodvalley odpowiada na wyzwania związane z tym obszarem? To dla firmy są ważne kwestie?

To są dla nas bardzo ważne kwestie. Jak wspominałem, już w 2017 r. zbadaliśmy cały nasz ślad węglowy w trzech zakresach, mieliśmy certyfikat zerowego śladu węglowego, ponieważ nasza produkcja w biogazowniach neutralizowała pierwotny ślad węglowy. Obecnie co roku mierzymy nasz ślad węglowy. Robimy to według metody LCA, czyli life cycle assessment. Tak więc to, że zainwestowaliśmy, że mamy biogazownie i prowadzimy przemyślany biznes, powoduje, że produkując zieloną energię, dokładamy się do zielonej części. Jednak to nie ma być dla nas wymówka, by nie skupiać się na pierwotnym śladzie węglowym, czyli na wszystkim związanym z produkcją. Dlatego mierzymy ślad węglowy w każdej grupie produktów i skupiamy się na tym, żeby zminimalizować wpływ czy emisje na każdym etapie dla każdego produktu. Na przykład, żeby dla określonego rodzaju wędliny zastanowić się, jak skrócić proces albo jak go poprawić, żeby np. obróbka cieplna, która ma dość duży ślad węglowy, czy inne zabiegi były jak najmniejsze. Nie mogę nie wspomnieć też o tym, co się dzieje w części rolniczej, bo tam jest olbrzymi potencjał. My dzisiaj nie przeprowadzamy orki głębokiej, minimalizujemy ingerencję w gleby, skupiamy się na tym, by były rośliny okrywowe, właśnie po to, aby emisja, w tym konkretnym przypadku gazów azotowych była jak najmniejsza.

Zaczęliśmy od podsumowania 30 lat działalności firmy. To nie mogę nie spytać o to, jakie cele i zobowiązania wyznaczyliście sobie na kolejne lata?

Planując przyszłość, staramy się nie myśleć, co będzie za 20 lat. Bardzo często spotykam się z tym, że firmy mówią, że będą neutralne klimatyczne w 2030, 2040 czy 2050 r. My już to zrobiliśmy. My działamy tak i taka jest nasza kultura, że to, co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj, a to, co masz zrobić za rok, zrób jutro. Więc nasze cele nie są takie górnolotne i długoterminowe. Skupiamy się na prozaicznej, codziennej poprawie, na drobnych krokach. Wychodzimy też z założenia, że trudno nam powiedzieć, co będziemy mogli zrobić za pięć lat m.in. dlatego, że i technologia, i życie się tak zmienią, że musimy być innowatorem, żeby to, co się pojawi, wykorzystywać, żeby być jeszcze lepszymi.

Natomiast nasza wizja jest taka, że po pierwsze skupiamy się na tym, żeby z zasobów, którymi gospodarujemy, generować jak najwyższą wartość, żeby jeszcze bardziej poprawiać wszystko, co możemy, jeśli chodzi o te zasoby i efektywność. Po drugie, jeżeli nasze udziały w rynku rosną, to znaczy, że konsumenci kupują produkty, które są lepsze i dla nich, i dla środowiska. Tak więc inwestujemy w markę i w rynek nie tylko po to, by działać dobrze. Z jednej strony to jest odpowiedzialność za to, w jaki sposób i w jakich standardach produkujemy. Z drugiej dbamy też, by konsumenci mieli świadomość, że wybierając nasze produkty, które są produkowane z poszanowaniem środowiska i przyszłości, przyczyniają się do zwiększenia udziału na rynku produktów tworzonych w sposób zrównoważony. Dzięki temu na rynku stopniowo powinno nie być miejsca dla wyrobów, które są wytwarzane w innych standardach.

Paweł Nowak, prezes Goodvalley. W branży mięsnej pracuje od 1996 r., a od 2005 r. w zespole Goodvalley. Zdobywał doświadczenie na różnych stanowiskach: jako specjalista w technologii mięsa oraz osoba zarządzająca zespołami ludzkimi. W Goodvalley dowodzi zespołem, konsekwentnie realizując innowacyjny rozwój. Absolwent Wydziału Technologii Żywności na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie. Ukończył także studia MBA Executive na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu oraz Georgia State University w Atlancie.

Materiał powstał na zlecenie Goodvalley Polska

Materiał powstał na zlecenie Goodvalley Polska

W tym roku przypada 30-lecie Goodvalley. Jakie były kamienie milowe w działalności firmy w minionych trzech dekadach?

Pozostało 99% artykułu
Walka o klimat
Tak firmy postrzegają zrównoważony rozwój
Walka o klimat
Budowanie z akcentem na przyszłe wydatki
Walka o klimat
Nic się nie powinno zmarnować
Walka o klimat
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Walka o klimat
Sankcje na LPG z Rosji jeszcze w tym roku