W 2024 roku Zambia i Zimbabwe doświadczyły kryzysu energetycznego wywołanego przez suszę. To doprowadziłp do gwałtownego wzrostu zapotrzebowania na nowe elektrownie węglowe. Kluczowym źródłem takiego stanu rzeczy była katastrofalna sytuacja na zaporze Kariba, gdzie z powodu rekordowo niskiego poziomu wody produkcja energii hydroelektrycznej spadła do niespotykanego dotychczas poziomu.
Jak podaje organizacja badawcza Global Energy Monitor (GEM), by opanować sytuację, zarówno w Zambii, jak i Zimbabwe, planuje się nowe inwestycje w sektorze węglowym. To jednak – jak zaznaczają eksperci – „błędne koło uzależnienia od paliw kopalnych”. Wygenerować mają one bowiem łącznie dodatkowe 2,8 gigawata (GW) mocy. Dla porównania – elektrownia o mocy 1 GW jest w stanie zaspokoić potrzeby około miliona gospodarstw domowych w USA.
Susza napędza wzrost zapotrzebowania na elektrownie węglowe
W Zambii – gdzie jedynie 40 procent populacji ma dostęp do energii elektrycznej z sieci – mieszkańcy doświadczyli „najgorszych przerw w dostawie prądu w historii”, gdyż pod koniec ubiegłego roku sześć turbin hydroelektrycznych generowało mniej niż 10 procent swojej standardowej mocy – pisze „The Independent”.
W Zimbabwe sytuacja była niewiele lepsza. W listopadzie 2024 roku, kiedy minister finansów Mthuli Ncube przedstawiał szczegóły dotyczące budżetu jego kraju, w hali, w której przemawiał, wyłączono prąd. W tym samym wystąpieniu polityk ostrzegał, że – z powodu skąpych opadów deszczu – sektor rolniczy może skurczyć się nawet o 15 procent.
Eksperci zwracają uwagę, że przyczyną suszy w Zambii i Zimbabwe było wyjątkowe silne zjawisko El Niño, którego skutki pogłębione zostały przez zmiany klimatu. Występowanie El Niño wiąże się z okresowym ocieplaniem się temperatury powierzchni mórz i oceanów w środkowych i wschodnich regionach Oceanu Spokojnego. Może skutkować rekordowo wysokimi temperaturami – zwłaszcza w regionach, które już doświadczają temperatur sięgających powyżej średniej.