– Już czas zająć się naszymi słabymi stronami i szybko uzyskać większą niezależność w naszych wyborach energetycznych. Idźmy w stronę odnawialnych źródeł energii z prędkością światła – kwieciście nalegał odpowiadający za politykę klimatyczną Unii Europejskiej Frans Timmermans, jeden z najważniejszych autorów koncepcji Zielonego Ładu, w wystąpieniu towarzyszącym prezentacji unijnej strategii REPowerEU.
Od rezygnacji do akceptacji
To, co pokazali światu liderzy Unii podczas owej prezentacji, to zaledwie zarys planu na obecną dekadę. Jego najważniejszym celem są zmiany w polityce energetycznej, które uniezależniłyby Europę od rosyjskich paliw kopalnych i surowców. Dwa kluczowe narzędzia w tym procesie to dywersyfikacja dostaw gazu poprzez zwiększone zakupy LNG i maksymalnie możliwe wykorzystanie gazociągów, które łączą Europę z innymi dostawcami tego surowca, a wreszcie – co w dalszej perspektywie jest jeszcze ważniejsze – przyspieszenie działań na rzecz odejścia od kopalin w ogóle oraz zastępowanie ich technologiami OZE, odnawialnym wodorem i biogazem.
Nie wszyscy są przekonani, że ten zwrot oznacza dobre wieści dla globalnej kampanii walki ze zmianami klimatycznymi. – Sprawą o zasadniczym znaczeniu jest to, by zapewnić nam światło w domach. Ale to nie może oznaczać, że rezygnujemy z wysiłków na rzecz hamowania zmian klimatycznych. Bardzo się martwię, że nasze cele klimatyczne staną się kolejną ofiarą rosyjskiej agresji – cytuje „Scientific American” jedno z marcowych wystąpień szefa Międzynarodowej Agencji Energii Fatiha Birola.
Skąd ten sceptycyzm, skoro REPowerEU zakłada przyspieszenie budowy nowych OZE, a Timmermans nawołuje do nadania tym zmianom „prędkości światła”? Z oczywistej znajomości Realpolitik na świecie, w tym w Europie.
Lekcją tego, co może nastąpić w kolejnych latach, była sytuacja na rynkach energetycznych ostatniej jesieni i zimy. Przypomnijmy: w ubiegłym roku projekt nowej taksonomii UE zasygnalizował, że paliwem przejściowym transformacji energetycznej UE będzie gaz. Jeszcze przed pandemią w Europie nietrudno było znaleźć zwolenników potraktowania gazu jako „drugiego węgla”, czyli – przede wszystkim – odmowy finansowania gazowych inwestycji z funduszy europejskich.