660 milionów dolarów kary dla Greenpeace w USA. Jest wyrok. Miliarder triumfuje

Ponad 660 milionów dolarów – tyle firmie Energy Transfer, gigantowi na rynku energetycznym, ma zapłacić amerykański oddział organizacji Greenpeace. Uznano, że aktywiści działali na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline (DAPL), którego wartość szacowana była na 3,8 mld dolarów. Greenpeace zapowiada apelację.

Publikacja: 20.03.2025 11:29

Kelcy Warren, prezes Energy Transfer, amerykańskiego giganta na rynku energetycznym.

Kelcy Warren, prezes Energy Transfer, amerykańskiego giganta na rynku energetycznym.

Foto: Aaron M. Sprecher/Bloomberg

We wrześniu 2024 roku Energy Transfer – gigant na amerykańskim rynku energetycznym – złożył pozew, w którym domagał się odszkodowania od Greenpeace USA, amerykańskiego oddziału międzynarodowej organizacji pozarządowej, działającej na rzecz ochrony środowiska. Należąca do biznesmena i miliardera Kelcy’ego Warrena firma żądała, by aktywiści zapłacili miliony dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline (DAPL). Teraz sąd w Dakocie Północnej orzekł, że organizacja winna jest zniesławienia firmy i musi zapłacić jej ponad 660 milionów dolarów odszkodowania. 

Gigantyczne odszkodowanie dla organizacji Greenpeace

Eksperci od początku zaznaczali, że proces może oznaczać bankructwo dla Greenpeace w Stanach Zjednoczonych – firma Energy Transfer żądała bowiem od organizacji odszkodowania w wysokości kilkuset milionów dolarów. Koncern energetyczny oskarżał aktywistów nie tylko o zniesławienie, ale także o wtargnięcie na teren prywatny, zakłócenie porządku i spisek. W pozwie wskazano między innymi, że aktywiści byli odpowiedzialni za „bezprawny plan mający na celu wyrządzenie szkód finansowych firmie Energy Transfer”. 

Proces trwał trzy tygodnie – od 24 lutego – a ławnicy usłyszeli podczas niego między innymi zeznania współzałożyciela i przewodniczącego zarządu Energy Transfer, Kelcy'ego Warrena. W cytowanej przez amerykańskie media wypowiedzi z sądu miliarder stwierdził między innymi, że protestujący stworzyli „całkowicie fałszywą narrację” na temat jego firmy. „Nadszedł czas, aby walczyć" – zaznaczał. 

Czytaj więcej

Krytyczny raport o organizacji WWF. Chodzi o polowania na niedźwiedzie polarne

Prawnik Energy Transfer, Trey Cox, podczas mowy końcowej podkreślał, że Greenpeace doprowadziło koncern do strat w wysokości od 265 do 340 milionów dolarów.  Zaapelował on do ławników o przyznanie firmie nie tylko tej kwoty, ale i dodatkowego odszkodowania od Greenpeace. Ławnicy obradowali przez dwa dni, zanim wydano werdykt skazujący. Ostatecznie zdecydowano, że organizacja musi wypłacić firmie Energy Transfer Partners ponad 660 milionów dolarów odszkodowania. 

Greenpeace USA zbankrutuje? Organizacja się nie poddaje

Greenpeace zapowiedziała już apelację, podkreślając, że sprawa może doprowadzić organizację do bankructwa i zakończyć jej ponad 50-letnią działalność na rzecz ochrony środowiska. „Energy Transfer jeszcze nie usłyszało od nas ostatniego słowa w tej sprawie. Nie wycofamy się, nie damy się uciszyć” – podkreśla Kristin Casper, prawnik Greenpeace. 

W rozmowie z BBC profesor prawa Carl Tobias z Uniwersytetu Richmond w Wirginii ocenił, że „wyrok będzie miał efekt mrożący na działania organizacji ekologicznych i innych grup działających w interesie publicznym". Jak dodał, może to także zachęcić innych, by w podobnych sprawach także pozywali organizacje pozarządowe.

Dlaczego koncern Energy Transfer pozwał Greenpeace?

Energy Transfer – jedna z największych firm zajmujących się transportem i magazynowaniem ropy naftowej oraz gazu ziemnego w USA – zarządza ogromną infrastrukturą rurociągów, terminali i magazynów, które odgrywają kluczową rolę w amerykańskim sektorze energetycznym.

O gigancie w mediach głośno zrobiło się między innymi za sprawą kontrowersyjnego projektu Dakota Access Pipeline – ropociągu, którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez Dakotę Południową i Iowa, aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. Wartość inwestycji szacowana była na 3,8 mld dolarów. Projekt spotkał się z wieloma protestami organizacji ekologicznych, a także rdzennej ludności wspomnianych terenów – potencjalnie mógł bowiem zagrażać środowisku i terenom, na których żyją Indianie.

Aktywistami, którzy brali udział w protestach związanych z projektem Dakota Access Pipeline byli właśnie między innymi działacze organizacji Greenpeace. Kelcy Warren – współzałożyciel i prezes Energy Transfer Partners, którego majątek szacuje się na kilka miliardów dolarów – od początku chciał, by aktywiści zapłacili za swoje, szkodliwe jego zdaniem, działania.

Czytaj więcej

Greenpeace w USA zbankrutuje? Pozew miliardera, chodzi o 300 milionów dolarów

Co zrobili aktywiści klimatyczni, że wywołali tak gwałtowną reakcję amerykańskiego miliardera? Działacze w 2016 roku zgromadzili się na placu budowy rurociągu w Północnej Dakocie, by powstrzymać realizację wartego miliardy dolarów projektu. Według Warrena, który kiedyś powiedział, że aktywiści klimatyczni powinni zostać „usunięci z puli genów”, Greenpeace USA ponosi główną odpowiedzialność za opóźnienie budowy projektu i dodatkowe, warte miliony dolarów, koszta, które musiała ponieść firma Energy Transfer. Firma Warrena jest zdania, że aktywiści zlecali ataki na należący do firmy Warrena rurociąg, a także rozpowszechniali nieprawdziwe informacje zarówno na temat firmy, jak i samego projektu. Greenpeace utrzymuje tymczasem, że „pozew tłumi wolność słowa” oraz że organizacja „odegrała jedynie rolę pomocniczą w protestach organizowanych przeciwko budowie rurociągu”. 

Kontrowersje wokół projektu Dakota Access Pipeline

 Budowa ropociągu Dakota Access Pipeline w pobliżu terenów zamieszkanych przez rdzennych Amerykanów wzbudziła gwałtowne protesty ich mieszkańców. W protestach Indian z kilku amerykańskich plemion i przedstawicieli organizacji ekologicznych we wrześniu 2016 roku wzięło udział kilka tysięcy osób. Zatrzymano zaś podczas nich około 700 osób.

Rdzenni Amerykaniew argumentowali, że ewentualny wyciek ropy naftowej groziłby zatruciem rzeki Missouri i okolicznych zasobów wody pitnej. Wódz lokalnego plemienia Standing Rock Sioux Dave Archambault II po wyrażeniu zgody na przyspieszenie prac budowlanych zapowiedział zwrócenie się do sądu z pozwem o ich wstrzymanie. Organizacje ekologiczne – w tym właśnie m.in. Greenpeace – ostro krytykowały wówczas władze o przedkładanie interesów korporacji ponad troskę o Indian i środowisko.

W grudniu 2016 roku agencja federalna ogłosiła, że nie zatwierdzi budowy ropociągu pod jeziorem Oahe. Chodziło właśnie o prawie już ukończony ropociąg, znany pod skrótem DAPL (Dakota Access Pipeline), którym miała płynąć ropa z łupków z Dakoty Północnej, przez Dakotę Południową i Iowa aż do stanu Illinois, skąd miała być transportowana do rafinerii nad Zatoką Meksykańską. 

Czytaj więcej

Walka ze zmianami klimatu przenosi się do sądów. Aktywiści stracili cierpliwość

Agencja federalna USACE (Korpus Inżynieryjny Armii USA), odpowiedzialna za wydanie zezwoleń potrzebnych do wykonania projektu, opublikowała oświadczenie, w którym podkreśliła, że nie zatwierdzi budowy rurociągu oraz dodała, że należy szukać alternatywnych tras. Decyzja ta wywołała niemałą radość wśród protestujących Indian – w rodzimym języku wykrzykiwali „woda to życie", niektórzy bili w bębny, inni dumnie paradowali na koniach wokół ogniska na środku obozowiska. ”To wy tego dokonaliście. Przyciągnęliście uwagę całego świata” - mówił przywódca Siuksów z rezerwatu Standing Rock Dave Archambault. Radości nie kryli także aktywiści klimatyczni. 

Ropociąg Dakota Access działa od 2017 roku, jednak wciąż brakuje kluczowego pozwolenia na eksploatację pod jeziorem Oahe w Południowej Dakocie. Lokalne plemiona rdzennych Amerykanów nadal naciskają na przeprowadzenie szczegółowej oceny środowiskowej tego przedsięwzięcia.

Powództwo Energy Transfer dotyczyło Greenpeace USA, a także jego waszyngtońskiego oddziału finansującego Greenpeace Fund Inc. i jego amsterdamskiej grupy macierzystej Greenpeace International. Organizacja pozwała Energy Transfer w holenderskim sądzie, twierdząc, że firma naftowa próbuje niesprawiedliwie wykorzystać system prawny, by uciszyć swoich krytyków. Pozew – złożony na początku tego miesiąca – ma na celu odzyskanie wszystkich odszkodowań i kosztów. 

We wrześniu 2024 roku Energy Transfer – gigant na amerykańskim rynku energetycznym – złożył pozew, w którym domagał się odszkodowania od Greenpeace USA, amerykańskiego oddziału międzynarodowej organizacji pozarządowej, działającej na rzecz ochrony środowiska. Należąca do biznesmena i miliardera Kelcy’ego Warrena firma żądała, by aktywiści zapłacili miliony dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline (DAPL). Teraz sąd w Dakocie Północnej orzekł, że organizacja winna jest zniesławienia firmy i musi zapłacić jej ponad 660 milionów dolarów odszkodowania. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Klimat i ludzie
Amerykanie zmieniają zdanie w sprawie klimatu. Najwyższy wynik w historii
Klimat i ludzie
„Toksyczny koktajl” w europejskich domach. Badanie wykryło niemal 200 pestycydów
Klimat i ludzie
Gigant paliwowy zapłaci setki milionów dolarów. Kara za zniszczenie środowiska
Klimat i ludzie
Spalono miliony opon, które miały trafić do recyklingu. Skandal w Europie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Klimat i ludzie
Zmiany klimatyczne uderzą nas po kieszeni. Nowe badanie dotyczące gospodarki