Odpady z plastiku to coraz cenniejszy surowiec

Krajowi recyklerzy borykają się nie tylko z rosnącymi kosztami produkcji, ale i z niedoborem surowca. Bo o nasze zużyte opakowania z tworzyw sztucznych, w tym zwłaszcza butelki PET, konkurują też zagraniczni odbiorcy.

Publikacja: 14.07.2022 10:00

W Polsce poziom recyklingu butelek PET po napojach szacowany jest na 35–50 proc.

W Polsce poziom recyklingu butelek PET po napojach szacowany jest na 35–50 proc.

Foto: Juice Flair / shutterstock

– Nie dość, że mamy w Polsce bardzo mało posortowanych odpadów z plastiku, to duża ich część trafia teraz za granicę. Polskie zakłady recyklingu mają coraz większe problemy ze zdobyciem surowca – podkreśla Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling. Jak dodaje, dostawcy odpadów coraz częściej decydują się na eksport, który pozwala uzyskać korzystniejsze ceny, a dodatkowo jest też faworyzowany przez polskie przepisy.

W rezultacie największym problemem recyklerów w Polsce stał się brak odpadów do produkcji. Ich niedobór stał się zresztą wyzwaniem na dużo większą skalę, podobnie jak rosnące ceny tego surowca, w tym zwłaszcza pilnie poszukiwanych zużytych i posortowanych butelek PET.

Problemy z surowcem nasilają się już od wiosny 2021 r., ale w tym roku stały się jeszcze bardziej dotkliwe. Na tyle, że europejska organizacja Plastics Recyclers Europe (PRE) alarmowała w czerwcowym raporcie, że problemy z dostępnością sortowanych odpadów z plastiku są obecnie tak duże, że zagrażają recyklerom w całej Europie.

Liczy się jakość

Według PRE sytuacja stała się tak poważna, że może utrudnić osiągnięcie wyznaczonych przez Unię Europejską poziomów recyklingu. Jak podkreślał Ton Emans, prezes PRE, europejska branża recyklingu w ostatnich latach (od 2017 r.) zainwestowała prawie 5 mld euro, zwiększając swoje moce produkcyjne o 60 proc.

– Jednak inwestycje nie wystarczą, jeśli recyklerzy nie będą mieli zapewnionych stabilnych dostaw wysokiej jakości surowca – zaznaczał Emans, przyznając, że ten brak może wyglądać dziwnie wobec spadku unijnego eksportu odpadów z plastiku. Według Eurostatu w 2021 r. zmalał on do 1,14 mln ton. Był więc prawie o 0,5 mln ton mniejszy niż rok wcześniej i ponaddwukrotnie mniejszy niż w 2015 r.

Chociaż odpadów jest w Europie (w tym w Polsce) coraz więcej, nie przekłada się to na wzrost ilości surowca dla recyklerów, co jest niezbędne przy rosnącym popycie na plastik z recyklingu, w tym zwłaszcza rPET. Firmy przygotowują się do wejścia w życie unijnych regulacji, w tym dyrektywy SUP, zgodnie z którą w 2025 r. poziom recyklingu opakowań napojowych z tworzyw sztucznych powinien sięgnąć co najmniej 77 proc., zaś w 2029 r. to minimum wzrośnie do 90 proc. Do tego dochodzą wymagania dotyczące minimalnych udziałów recyklatu (rPET) w nowych butelkach z plastiku – 25 proc. od 2025 r., a od 2030 r. co najmniej 30 proc. Jak przypomina Anna Larsson, dyrektor ds. ekonomii cyrkularnej w Reloop Europe, wiele firm (w tym globalni potentaci z branży spożywczej), chcąc się wyróżnić zrównoważonym podejściem do biznesu, deklaruje wyższy, co najmniej 50-proc. udział rPET w opakowaniach swoich produktów.

Tymczasem pomimo przyspieszenia prac nad systemami kaucyjnymi na razie działają one tylko w 12 krajach Europy. I tylko tam udaje się zebrać 90 proc. butelek z plastiku, uzyskując wysokiej jakości surowiec. Stąd też szybki wzrost jego cen.

W Polsce poziom recyklingu butelek PET po napojach szacowany jest na 35 – 50 proc.

W Polsce poziom recyklingu butelek PET po napojach szacowany jest na 35 – 50 proc.

salomonus / AdobeStock

Opłacalny eksport

– Do wybuchu pandemii cena zebranych, transparentnych butelek PET utrzymywała się na poziomie 2–2,5 zł za kilogram, ale na początku zeszłego roku zaczęła szybko rosnąć i w tym roku przekraczała nawet 7 zł za kilogram, zrównując się z cenami oryginalnego surowca PET– twierdzi Beata Szynkiewicz-Razik, dyrektor handlowy w zakładzie recyklingu PRT Radomsko, należącym do Alpla Group, globalnego potentata opakowań z plastiku, w tym butelek PET. Co prawda ostatnio, gdy pojawiła się bariera popytu (widoczna szczególnie na rynku płatków rPET używanych do produkcji folii), ceny nieco spadły, ale nadal są dwukrotnie wyższe niż przed rokiem. Tym bardziej że popyt na rPET, w tym zwłaszcza naten wykorzystywany w opakowaniach dla przemysłu spożywczego, szybko rośnie.

– Widzimy bardzo duże zainteresowanie dostawami rPET i do końca tego roku nasz zakład ma już zakontraktowaną praktycznie całą roczną produkcję 30 tys. ton rPET do kontaktu z żywnością – mówi Beata Szynkiewicz-Razik. Wzrost zamówień notują zresztą recyklerzy w całej Europie. Rośnie więc konkurencja o posegregowane odpady z plastiku, w tym także nasilona konkurencja z zagranicy, która w tym roku jeszcze mocniej daje się we znaki polskiej branży recyklingu.

Jak wyjaśnia Szymon Dziak-Czekan, dobrze przesegregowane krajowe odpady, które mają już swoją wartość, coraz częściej trafiają za granicę – nie tylko ze względu na niski kurs złotego, ale też przez sprzyjające eksporterom regulacje, a konkretnie rozporządzenie ministra klimatu i środowiska z grudnia 2021 r. Zgodnie z tym rozporządzeniem krajowi recyklerzy, zgłaszając ilość odpadów opakowaniowych poddanych recyklingowi, muszą uwzględniać (odjąć) tzw. balast, czyli odpady usunięte podczas przetwarzania wstępnego. W rezultacie potwierdzają swoim dostawcom o 15–20 proc. odzysku odpadów mniej niż eksporterzy, którzy nie muszą uwzględniać balastu i mogą potwierdzić 100-proc. recykling.

Czekając na ROP

– Firmy komunalne, które dostarczają odpady, podczas postępowań przetargowych biorą pod uwagę nie tylko cenę i termin płatności, ale również procent potwierdzenia recyklingu. Eksport jest więc dla nich bardziej opłacalny – dodaje prezes Stowarzyszenia Polski Recykling, który od kilku miesięcy zabiega o zmianę rozporządzenia.

– Od 2021 r. przybywa pośredników, którzy wywożą odpady PET do sąsiednich krajów, w tym także na Litwę i do Estonii. To oni psują rynek, a dodatkowo brak przepisów określających poziom odzysku w eksporcie odpadów nasila problemy z niedoborem surowca. Nikt nie sprawdza, jaka część odpadów wysyłanych za granicę jest poddawana recyklingowi – zaznacza Beata Szynkiewicz-Razik. Nie dziwi ją, że gminy często wolą sprzedać odpady za granicę, skoro eksport zapewni im na papierze 100 proc. odzysku.

Jak zwraca uwagę Szymon Dziak-Czekan, problemy polskich recyklerów, którym brakuje zarówno dobrej jakości surowca do produkcji, jak i środków na rozwój, pogłębia brak ustawy dotyczącej rozszerzonej odpowiedzialności producenta i związanej z nią ustawy o systemie kaucyjnym. Wprowadzenie ROP powinno zapewnić branży odpadowej dodatkowe środki z opłat firm obciążanych kosztami zbiórki i zagospodarowania odpadów opakowaniowych.

Na razie opłaty wnoszone przez przedsiębiorców wprowadzających opakowania na rynek są wielokrotnie niższe niż w innych krajach Unii, podczas gdy koszty recyklerów idą w górę; łączny koszt recyklingu odpadów wzrósł z 1,85 tys. zł za tonę w 2020 r. do około 3 tys. zł w tym roku.

Zgodnie z deklaracjami Ministerstwa Klimatu i Środowiska ustawy dotyczące ROP i systemu kaucyjnego mają wejść w życie z początkiem 2023 r., tak by system mógł działać od 2025. Zdaniem Filipa Piotrowskiego, eksperta Stowarzyszenia Zero Waste, w ustawach o ROP i systemie kaucyjnym powinny pojawić się też zapisy, które będą chronić polską branżę recyklingu, zapewniając jej dopływ surowca i ograniczając odpadowy eksport. – Rynek recyklingu musi się rozwijać, by można było zamknąć obieg odpadów z korzyścią dla środowiska – zaznacza Piotrowski.

Opinia Partnera: Polska Izba Odzysku i Recyklingu Opakowań

materiały prasowe

Konrad Nowakowski, prezes Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań:

Wojna w Ukrainie i wzrost cen pierwotnego plastiku + wzrost zainteresowania recyklatem sprawiają, że odpady z tworzyw stają się coraz cenniejszym i… deficytowym surowcem.

Szczególnie w Polsce brak regulacji dotyczących ROP oraz niekorzystne dla polskich recyklerów przepisy dotyczące balastu opakowaniowego sprawiają, że polskie firmy recyklingowe coraz częściej przegrywają w konkurencji o surowiec do produkcji, który trafia na eksport. Coraz bardziej doskwiera im paradoks, że przy problemie, jakim jest wzrost ilości odpadów, mamy deficyt tych nadających się do recyklingu.

Gospodarka odpadami opiera się w dużej mierze na zasadach wolnorynkowych, gdzie jest dopuszczony przepływ dóbr pomiędzy państwami. Obowiązujące przepisy ograniczają import czy eksport poszczególnych frakcji odpadów tak, aby nie dopuścić do transferu zanieczyszczeń (odpady nienadające się do dalszego przetworzenia), tylko celem ich tańszego składowania w innym kraju. Jednak wprowadzone ograniczenia i przepisy dla cennych surowców, jakimi w dużej części są poszczególne frakcje odpadów opakowaniowych, nakładają obowiązki informacyjne i nie ograniczają ich transportu pomiędzy krajami.

Tym samym pomimo tego, iż nie dla wszystkich odpadów jest możliwe stworzenie giełd (tak jak jest wyceniane aluminium), to jednak z przyczyn jakościowych oraz – co bardziej powszechne – ekonomicznych odpady wytworzone i zebrane w jednym kraju są transportowane do innego. Takie działanie oparte o zasady ekonomii i prawa popytu i podaży niestety ma również swoje konsekwencje. W ramach UE każdy kraj realizuje cele w zakresie osiągnięcia poziomów recyklingu odpadów opakowaniowych wprowadzanych na swoim terenie. Działania te są wykonywane w oparciu o przyjęte w nim rozwiązania legislacyjne oraz gospodarcze, które już mogą być odmienne dla poszczególnego rynku. Powoduje to, iż dofinansowanie do recyklingu przez wprowadzających w poszczególnych krajach UE jest inne. A Polska w tym zakresie należy do państw, w którym te dofinansowanie jest jednym z najmniejszych. Tym samym rentowność przepływu odpadów wynika nie tylko z wartości surowca, ale również systemu organizacyjno/prawnego realizowanego w danym państwie oraz wynikających z tego uwarunkowań ekonomicznych. Doprowadza to do sytuacji, iż w krajach, w których są wdrożone zachęty ekonomiczne do wykorzystywania surowców wtórnych w swoich opakowaniach (np. w ramach PLASTIC TAX) istnieje ekonomicznie uzasadniony większy potencjał do przetwarzania danej frakcji odpadów. Tym samym wartość surowca jest tylko jednym z aspektów ekonomicznych jego ostatecznej ceny rynkowej. Dopiero po uwzględnieniu krajowych dopłat do recyklingu czy korzyści ze stosowania surowców wtórnych w opakowaniach (np. mniejsze opłaty produktowe czy podatki) powstaje ostateczna wartość dla przetwórcy odpadu (recyklera) danego surowca.

Taka sytuacja z punktu widzenia globalnego jest korzystna. Jednak niesie za sobą inne zagrożenia. Do nich możemy zaliczyć, iż surowce będą w większych ilościach zbierane w tych krajach, gdzie to jest bardziej efektywne ekonomicznie, a przetwarzane tam, gdzie są z tego tytułu większe korzyści. Zgodnie z zasadami ekonomii takie działanie jest w pełni uzasadnione. Jednak jeżeli będziemy rozpatrywać to zagadnienie na szczeblu krajowym, to powinno nam zależeć w największym stopniu na zebraniu odpadów lokalnie i takim ich wykorzystywaniu. Wspieramy wtedy zarówno systemy zbiórki odpadów (w tym komunalnych), jak i krajowy przemysł recyklingu. Docelowo takie rozwiązanie umożliwia gospodarkę zasobooszczędną (z odpadów produkujemy produkty, tym samym nie potrzebujemy importować czy produkować większej ilości nowych surowców). Wpływa to też na czystsze środowisko (nie wytwarzamy odpadów, których nie zagospodarowujemy, czy składujemy).

Jak wskazałem, wpływ na gospodarkę odpadami ma w dużym zakresie legislacja. Dla przykładu wcześniej wspomniana legislacja PLASTIC TAX może znacząco wpłynąć na ceny, nie tylko w zakresie popytu na surowce, ale również na ceny produktów na półkach sklepowych. Obecnie opłata ta za każdy kilogram nieprzetworzonego tworzywa wynosi 0,8 euro. Obecnie w Polsce jest pokrywana z budżetu państwa i nie znajduje się bezpośrednio w cenie produktów, jakie konsumenci płacą w sklepach. Polska co prawda otrzymała ryczałtową zniżkę w postaci 117 mln euro (do takiej kwoty podatek nie będzie musiał być odprowadzany), jednak według szacunków nasz kraj może być zobowiązany do wpłacenia do unijnej kasy nawet 2 mld zł podatku od tworzyw sztucznych za 2021 r.

Bez prawidłowej legislacji odpady nie będą przetwarzane w kraju, co w konsekwencji najbliższych lat przełoży się na koszty ekonomiczne oraz środowiskowe. A obecna dynamiczna sytuacja związana z działaniami w Ukrainie jeszcze bardziej skomplikowała przepływ dóbr, jak i wprowadziła kolejne ryzyka związane z inflacją, wzrostem kosztów energii czy spowolnieniem gospodarczym. Powinniśmy wspierać recykling w kraju zarówno poprzez instrumentalne korzyści prowadzenia takiej działalności, jak i przyśpieszenie niezbędnych procedur administracyjnych. Bez tych działań nie będziemy społeczeństwem zasobooszczędnym, lecz wyłącznie konsumpcyjnym.

Opinia Partnera: Polska Izba Odzysku i Recyklingu Opakowań

– Nie dość, że mamy w Polsce bardzo mało posortowanych odpadów z plastiku, to duża ich część trafia teraz za granicę. Polskie zakłady recyklingu mają coraz większe problemy ze zdobyciem surowca – podkreśla Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling. Jak dodaje, dostawcy odpadów coraz częściej decydują się na eksport, który pozwala uzyskać korzystniejsze ceny, a dodatkowo jest też faworyzowany przez polskie przepisy.

W rezultacie największym problemem recyklerów w Polsce stał się brak odpadów do produkcji. Ich niedobór stał się zresztą wyzwaniem na dużo większą skalę, podobnie jak rosnące ceny tego surowca, w tym zwłaszcza pilnie poszukiwanych zużytych i posortowanych butelek PET.

Pozostało 94% artykułu
Materiał Promocyjny
Eksperckie rozmowy na szczycie i mocne słowa Rzecznika MŚP na śniadaniu prasowym – TOGETAIR 2024 trwa!
Ekotrendy
Sondaż: Polacy chcą płacić więcej, by ratować klimat, ale stawiają jeden warunek
Ekotrendy
Wielkopolska nie chce węgla. Pierwsze polskie województwo w globalnej koalicji
Ekotrendy
Ranking najbardziej ekologicznych krajów Europy. Polska daleko od czołówki
Ekotrendy
Ekologiczne technologie wkraczają do polskiego ciepłownictwa. Czy zmienią tę branżę?