Kolejne ryzyka związane są z turbinami i fundamentami tych turbin. Tu ból jest mniejszy, dotkliwość kosztowa zdarzenia sięga bowiem od kilku do kilkunastu procent. W przypadku turbin każdy kolejny realizowany projekt angażuje coraz większe urządzenia, bardziej wydajne, ale też coraz bardziej skomplikowane, droższe, trudniejsze w transporcie. Pierwsze farmy wiatrowe budowane na początku lat 90. wykorzystywały turbiny o mocy do 0,5 MW, a wiatrak miał mniej więcej 35 metrów wysokości. Farmy wiatrowe, które teraz będą stawiane na Bałtyku w polskiej strefie ekonomicznej, będą wykorzystywały turbiny o mocy ponad 15 MW, czyli 30 razy większe, montowane na masztach o wysokości ponad 200 metrów.
Z uwagi na to, że mamy do czynienia z projektami, które realizowane są w warunkach morskich, ubezpieczyciel musi wziąć pod uwagę aspekty związane z akwenem, na którym realizowany jest projekt. A więc to, czy na danym akwenie jest ryzyko występowania katastrof naturalnych, na przykład trzęsień ziemi. Liczy się też głębokość, to, w jakiej odległości od brzegu realizowana jest inwestycja, jakie jest ukształtowanie i charakterystyka dna morskiego. – Bałtyk uchodzi za bardzo dobre pod tym względem miejsce do budowy farm wiatrowych. Nie ma tu ekstremalnych zjawisk pogodowych, jest dosyć płytki i relatywnie mało zasolony, co ma wpływ na ryzyka związane z korozją. Można się tu także spodziewać w miarę stabilnego zasilenia wiatrem, co oczywiście jest istotne przy tego typu inwestycji – mówi Marek Lewandowski.
Wskazuje, że liczy się także odległość od portów instalacyjnych, z których dostarczane są m.in. turbiny, jak i od portów serwisowych. Ważna jest dostępność specjalistycznych statków do stawiania fundamentów oraz do kładzenia kabli. Szacuje się, że jest to wąskie gardło w procesie budowy farm wiatrowych. Do 2030 r. na świecie może brakować nawet 200 jednostek specjalistycznych potrzebnych do realizacji takich inwestycji. To znaczy, że ważne jest, żeby na długo przed rozpoczęciem prac zagwarantował sobie dostępność takich statków.
– Dużo mówi się w ostatnich czasach o celowych uszkodzeniach farm wiatrowych. Takich, jakie miały miejsce choćby w przypadku podwodnych gazociągów. To potencjalne ryzyko, nie słyszałem jednak, by takie zdarzenia miały miejsce – mówi ekspert Warty.
Zaznacza, że stosunkowo łatwo ubezpieczeniem można dziś objąć ryzyka związane z terroryzmem – to dodatkowe rozszerzenie polisy. Znacznie trudniej ubezpieczyć inwestycję od ryzyk związanych z działaniami wojennymi.
Duże doświadczenie i pojemność Warty
– Przy tak dużych inwestycjach jak farmy wiatrowe bardzo ważna jest współpraca na linii inwestor–ubezpieczyciel – mówi Marek Lewandowski.