W ciągu wczorajszego popołudnia w Poznaniu spadło więcej deszczu niż wynosi średnia suma opadów w całym czerwcu. Na jeden metr kwadratowy przypadały 64 litry wody, co spowodowało paraliż komunikacyjny miasta, przerwy w dostawie prądu oraz zalania budynków.
Dzień dobry Poznaniu! Witamy w antropocenie!
Kryzys klimatyczny już teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze, siejąc spustoszenie na obszarach miejskich, które są całkowicie niedostosowane do nowej rzeczywistości. Dowodem na to są powtarzające się deszczowe dramaty w wielu miastach Polski, takich jak Warszawa czy Poznań. Wczoraj poznańskie linie tramwajowe zamieniły się w rwące rzeki, na jedną z nich osunęła się skarpa, blokując ruch, a ulica Baraniaka została nazwana “miejskim jeziorem”. Zawaleniu uległ dach hali sportowej jednej ze szkół, scena Teatru Polskiego została zalana. Mieszkańcy przedzierali się ulicami, brodząc po pas w wodzie, w kilku tysiącach domów nastąpiły przerwy w dostawie prądu, zaś straż pożarna otrzymała ponad 1,5 tysiąca zgłoszeń o podtopieniach.
Przyczyna? Winny nie jest jedynie wyjątkowo ulewny deszcz, ale przede wszystkim miejska infrastruktura. Powierzchnie nieprzepuszczalne nie pozwalają wodzie w naturalny sposób wsiąkać w glebę, przez co w ogromnych ilościach spływa ona do systemów kanalizacji. W konsekwencji podziemne zasoby wody nie są zasilane podczas opadów i stopniowo ulegają wyschnięciu. Dodatkowo usuwanie terenów podmokłych wraz z rozwojem miast spowodowało zniknięcie naturalnych magazynów wody, czyli “bezpiecznika” zapobiegającego powodziom.
Czytaj też: Minister Czarnek: edukacja klimatyczna w szkołach od 2023 r.
“Zastawiamy przyszłość jak wnyki na wnuki”
Jak pokazują badania Ibrahima Hassana z Uniwersytetu w Glasgow, ryzyko występowania tego typu ekstremalnych zjawisk pogodowych rośnie wraz z postępującą zmianą klimatu. Katastrofy naturalne będą miały miejsce coraz częściej, i mogą cechować się znacznie większym natężeniem. Polski co prawda nie dotknęły jeszcze zagrożenia w postaci huraganów, czyniących ogromne spustoszenie w środkowej i północnej Ameryce. Już teraz jednak można zaobserwować zmianę w charakterze opadów, gdyż według Polskiego Atlasu Natężeń Deszczów obecnie dominują deszcze gwałtowne i krótkie. Oznacza to, że w przyszłości będziemy mierzyć się z długimi okresami suszy przerywanymi katastrofalnymi ulewami. Ziemia wysuszona na wiór nie jest w stanie przyjąć dużych ilości wody, a z pewnością nie pomaga w tym postępująca choroba polskich miast i miasteczek – betonoza.