Przepisy o ROP w centrum uwagi uczestników rynku

Resort klimatu stoi przed wyzwaniem przygotowania ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Poszczególni interesariusze mają swoje postulaty dotyczące kształtu przepisów, które przedstawili w trakcie naszej debaty.

Publikacja: 29.04.2024 03:00

Polska – wobec wymogów UE – jest spóźniona z przyjęciem ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Tymczasem ROP ma fundamentalne znaczenie nie tylko dla wprowadzających na rynek produkty w opakowaniach, ale także dla całej gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ). Były już próby stworzenia tej ustawy, ale przepisy nie zostały przyjęte.

Teraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska znów zmierzy się z wyzwaniem opracowania spójnego systemu ROP. Swoje postulaty do ustawy mają największe podmioty, które zostaną objęte ustawą, stowarzyszenia firm spożywczych, związki przedsiębiorców oraz gminy.

Debata „Czas tworzenia podwalin pod nowy ROP”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej” w ramach cyklu „Walka o klimat” miała na celu umożliwienie dialogu z udziałem przedstawicieli rządu, samorządu i biznesu, aby poznać potrzeby i oczekiwania wszystkich stron.

Fundamentalna zmiana

Anita Sowińska, podsekretarz stanu w MKiŚ przypomniała, że ROP jest elementem GOZ i strategii dochodzenia Unii do neutralności klimatycznej. Oznacza odejście od gospodarki linearnej, czyli wydobywania, przetwarzania zasobów i wyrzucania zużytych wyrobów. Zbyt mała część odpadów trafia do recyklingu czy też jest spalana z odzyskiem energii, a idea GOZ pozwala na ponowne wykorzystanie jak największej ich ilości. Do wydłużenia życia produktów i odpadów opakowaniowych przyczynia się ROP, ale też rozporządzenie PPWR, system kaucyjny, zbiórka baterii czy sprzętu AGD.

– Zmian legislacyjnych jest dużo, a ROP to jeden z ważniejszych elementów stanowiących o całej gospodarce, w który będzie zaangażowana duża liczba przedsiębiorców. Kluczowe są dialog i konsultacje – mówiła Anita Sowińska.

Dodała, że przy dążeniu do GOZ należy brać pod uwagę cel środowiskowy, którym jest minimalizacja ilości odpadów, ale też cele ekonomiczne. Kwestią problematyczną jest „godne finansowanie” gospodarki odpadami. – Dziś samorządy są odpowiedzialne za zbiórkę i przetwarzanie odpadów, a tym samym ponoszą koszty, które przenoszą na mieszkańców. To oni niemal w całości płacą za przetwarzanie odpadów. Po pierwsze, gdy kupują produkt, płacą za opakowanie, po drugie płacą za wywóz i przetwarzanie odpadów, po trzecie opłaty do kasy UE za plastik pochodzą z naszych podatków – wymieniała wiceministra. – Musimy to zmienić, co staje się pewnym polem dla konfliktów – dodała.

Wyzwaniem jest przygotowanie systemu, by funkcjonował sprawnie i bezpiecznie. – Musimy zaprojektować np., jaka instytucja będzie regulatorem, jaka będzie zarządzała w sposób bezpieczny środkami finansowymi, jakie będą stawki za produkcję opakowań, czyli de facto za koszt przetworzenia odpadów. Środki muszą być dzielone w sposób sprawiedliwy, co nie znaczy, że po równo – mówiła Anita Sowińska. – To skomplikowany proces, wymagający dialogu, którego przykładem jest ta debata. Ale jest to też tak duża zmiana, że musi być wdrażana etapami. Systemu kaucyjnego, ROP, rozwiązań finansowych nie da się wprowadzić dla wszystkich branż jednocześnie.

Filip Piotrowski, ekspert w dziedzinie GOZ w UNEP/GRID Warszawa, wskazał, że z perspektywy jego organizacji priorytetem jest to, by polskie prawo wdrażało dyrektywę UE. Ustawa o ROP znajduje się pomiędzy dyrektywą ramową, dyrektywą SUP (dotyczącą plastiku jednorazowego użytku) i rozporządzeniem PPWR. – Warunkują one, w jakim kierunku musimy zmierzać i jakie przyjąć rozwiązania dla poszczególnych frakcji odpadów w ROP. Celem tych regulacji jest ograniczenie ilości odpadów i zmiana ich strumienia na łatwiejszy do ponownego przetworzenia i wykorzystania, po to, by domykać obieg – wskazał ekspert.

Dodał, że Polska jest spóźniona we wdrażaniu regulacji UE i należy działać: – Nie stać nas na dalsze opóźnienia z bardzo wielu względów: środowiskowych, ale też politycznych, wizerunkowych i społecznych.

– Z jednej strony mamy dyrektywę, która mówi wprost, że musimy wprowadzić zasadę „wprowadzający płaci”, musimy wprowadzić w systemie prawnym odpowiedzialność producentów za opakowania, które wprowadzają na rynek. To jest jasne dla wszystkich. Jednocześnie z tej samej dyrektywy wynika, że wprowadzający musi płacić rzeczywiste koszty, które rozmaici interesariusze na rynku ponoszą. System musi dać nam możliwość ograniczenia ilości odpadów opakowaniowych i zmiany ich struktury. Do tego konieczne będzie też wprowadzenie zaawansowanych rozwiązań dotyczących ekomodulacji (to określanie stawek opłat dla przedsiębiorcy w zależności od przydatności jego opakowań do recyklingu – red.) i ekoprojektowania – analizował Filip Piotrowski.

Zgodził się z tezą, że nie da się wdrożyć naraz wszystkich zmian, takich jak ROP i system kaucyjny, dlatego stwierdził, że należy zintensyfikować pracę na tym pierwszym, ale bez opóźniania uruchomienia systemu kaucyjnego, który, jak wskazał jest de facto „ROP-em na opakowania”. Pozwoli to zacząć osiągać cele środowiskowe i zmniejszać zaśmiecanie kaucją już od stycznia 2025 r., a następnie wzmocnić ten proces poprzez wdrożenie ROP na pozostałe opakowania.

O priorytetach samorządów mówił Leszek Świętalski, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich RP. Do trzech elementów, w których konsumenci finalnie płacą za odpady, wymienionych przez Anitę Sowińską dodał czwarty: – Kiedy się nie spina budżet dla gospodarki odpadami bądź są kary, płacimy z dochodów własnych, czyli z naszych pieniędzy, które mogłyby być przeznaczone na szkoły, drogi, służbę zdrowia itp.

Gminy czekają na ROP

Jak mówił, samorządy bardzo czekają na ROP. – Jeżeli chcemy być społeczeństwem nowoczesnym, musimy iść w stronę celów GOZ. Jako samorządy od lat domagamy się implementacji tych przepisów, której termin minął 1 stycznia ub.r. Jesteśmy też entuzjastami PPWR, bo to najkrótsza droga do działań – wskazał dyr. Świętalski.

W imieniu związku i jego partnerów, tj. Unii Metropolii Polskich i Związku Miast Polskich, wskazał, że samorządy czekają na całościową koncepcję, o której mówiła wiceminister klimatu, z ROP i PPWR.

– Dla pełnego obrazu musimy zobaczyć też system kaucyjny, będący elementem ROP, i dyrektywę SUP, nie godząc się na to, że dotąd zapłaciliśmy 6 mld zł kar z naszych pieniędzy, a to kolejny obszar, który wyjmuje je nam z kieszeni – mówił dyrektor. – Musimy dążyć do tego, by zdjąć z mieszkańców odpowiedzialność za finansowanie całości systemu. Jako samorządy oczekujemy nowej definicji zadania własnego, jakim jest gospodarowanie odpadami komunalnymi. Po wprowadzeniu ROP oczekujemy napisania na nowo ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wszystko składa się w zasadę, że zanieczyszczający płaci w układzie progresywnym. W spojrzeniu z perspektywy samorządów potrzebne jest jeszcze uszczelnienie systemu. Nie może być naszej społecznej zgody na to, że finansujemy zaśmiecanie środowiska przez tych, którzy nie są w systemie i nie płacą. ROP traktujemy nie jako sposób na zarobek czy obniżenie kosztów, ale jako stabilizator opłat wnoszonych przez mieszkańców oraz gwarancję finansowania przez ROP zadań określonych w art. 8a dyrektywy. Samorządy wypracowały z branżą założenia tzw. sprawiedliwego ROP – tłumaczył Leszek Świętalski.

Konrad Nowakowski, prezes Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań (PIOiRO), podkreślił, że ROP będzie rewolucją polegająca na zmianie modelu z takiego, w którym płaci mieszkaniec, na taki, w którym płaci konsument. – Obracamy się w tym samym kręgu, tylko zmieniamy sposób przepływu pieniędzy. Bo wspomnianą potrójną opłatę można zapłacić raz, kupując produkt. Taki jest sens zmiany redystrybucji. Ma to doprowadzić do ekomodulacji, bo dziś nie ma żadnego narzędzia wpływu na to, by opakowania były bardziej przydatne do recyklingu. Nie zmieni się to, że i tak zapłacimy my jako obywatele. Jedyną różnicą w nowym modelu jest to, że powinniśmy powiązać rodzaj opakowania z kosztami jego recyklingu i gospodarki odpadami – wyjaśnił.

Proste rozwiązania

Jak mówił, rozwiązania dla ROP muszą być proste. – Potrzebny jest samodoskonalący się system, który za pomocą prostego rozwiązania, jakim jest ekomodulacja, doprowadzi do standaryzacji opakowań wprowadzanych na rynek i pozwoli na wysortowanie odpadów w różnych instalacjach. Dlaczego to tak ważne? Kiedy dyskutujemy o opakowaniach wielomateriałowych w systemie kaucyjnym, jest to zaledwie 2 proc. opakowań. Mimo ich trudnej konstrukcji w dużej części są wysegregowywane i trafiają do recyklingu, a PIOIRO w tym zakresie działa jak w modelu Organizacji Odpowiedzialności Przedsiębiorców. Z środków wprowadzających produkty w opakowaniach finansuje wszystkie procesy związane z fizyczną gospodarką odpadami wielomateriałowymi, ma długoletnie umowy z zakładami recyklingu. Np. we frakcji trafiającej do żółtego pojemnika jest dużo materiałów, według niektórych badań nawet 60 proc., które nie są zdatne do recyklingu. Dlatego potrzebna jest standaryzacja i modyfikacja stawek, które mamy płacić jako konsumenci, co ma wymusić lepsze opakowania. To główny cel legislacji. Wyzwaniem jest, jak go przełożyć na przepisy. Oprzyjmy się na tym, co mamy. Mamy organizacje odzysku, porozumienia izb gospodarczych, gminy, system zbiórki odpadów i zakłady recyklingu. Powinniśmy zacząć od tej infrastruktury i ją doskonalić, a nie robić wszystko od nowa – argumentował prezes PIOiRO.

Anita Sowińska wskazała, że nowy system będzie bardziej sprawiedliwy, bo przedsiębiorca poniesie odpowiedzialność finansową za swój produkt zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”, a finalnie wybór należy do klienta. Więcej zapłaci „konsument, który dużo kupuje i nie jest dla niego ważne środowisko, niż starsza pani, która kupuje bardzo mało i oszczędza. Dziś oboje płacą podobnie, co ze społecznego punktu widzenia nie jest sprawiedliwe”. Zgodziła się także z postulatem „samodoskonalenia się systemu”, jej zdaniem powinna być np. możliwość modulowania stawek.

Według Michała Dąbrowskiego, przewodniczącego rady Polskiej Izby Gospodarki Odpadami (PIGO) nowy system powinien być prosty, efektywny, motywujący i sprawny. – Dla nas interesariuszami są w nim: przemysł, samorząd, branża gospodarki odpadami i organizacje odzysku opakowań, plus regulator publiczny zgodnie z art. 8a. Strumień odpadów opakowaniowych objętych ROP powinien organizacyjnie pozostać w systemie gminnym. Opłata producencka powinna być w całości zbierana przez organizację odzysku opakowań i przekazywana gminom w systemie pieniądza zaznaczonego, poddawanego przetargom, oczywiście pokrywając 100 proc. kosztów. Powinny też pozostać dokumenty potwierdzające recykling, będące także papierami wartościowymi, wynagradzającymi najlepiej funkcjonujące instalacje – postulował.

Jego zdaniem system musi być szczelny, gdyż np. w prawie UE dotyczącym plastiku są luki. – Świadczy o tym m.in. różnica ceny między przygotowywanym do produkcji regranulatem a nowym granulatem sprowadzanym do UE, sięgająca 200 euro – mówił przedstawiciel PIGO.

– Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której się okaże, że pieniądze z ROP mają pokrywać niedoskonałości systemu gminnego. Byłoby też cenne, gdybyśmy w ramach Unii zaczęli się rozliczać sprawiedliwie: jeżeli musimy wykonywać określone poziomy ponownego użycia, recyklingu, to nie może być tak, że z portów europejskich wyjeżdża odpad do recyklingu w krajach o znacząco niższej kulturze technicznej i rozlicza się to EDPR-ami (dokumenty potwierdzające eksport lub wewnątrzwspólnotową dostawę odpadów opakowaniowych w celu recyklingu – red.). Z kolei na poziomie krajowym, jeżeli ma być system sprawny, musi być pod kontrolą. Musimy stworzyć rozbudowaną i bezpieczną bazę informacyjną, w której będą wszystkie EDPR i DPR oraz decyzje administracyjne dla instalacji, które mają prawo DPR wystawiać. Musi też być kontrola dostępu do danych wrażliwych organizacji odzysku, bo dziś w systemach samorządowych dostęp do nich jest praktycznie otwarty. A są one ważne z punktu widzenia uczciwej konkurencji – wymieniał Michał Dąbrowski.

Skuteczny system

Aleksander Traple, właściciel i prezes Grupy Biosystem, prezes spółki Zwrotka, zauważył, że w dyskusji o ROP krzyżują się interesy finansowe poszczególnych stron.

– Dlatego fikcją jest koncepcja organizacji not for profit. Rozumiemy, że wprowadzający chcą ponosić koszty netto i „nie przepłacać”. Ale nie widzimy powodu, dla którego gospodarka odpadami miałaby być traktowana w oderwaniu od innych. Ochrona zdrowia jest chyba jeszcze bardziej wrażliwym obszarem niż ochrona środowiska, a nie działa na zasadzie not for profit – mówił.

– Gospodarka odpadami to odbiór, transport, sortowanie. Na wszystkich poziomach jej obsługi poszczególni interesariusze muszą otrzymać odpowiednie wynagrodzenie. Najlepszą kontrolą kosztów dla wprowadzających są mechanizmy rynku. Mamy liczne przykłady, jak mogą działać mechanizmy, które nie są wyłącznie rynkowe. Taki było choćby na początku tej drogi w Niemczech. Powstała tam organizacja monopolistyczna, utworzona przez wprowadzających i producentów, która stworzyła najdroższy system w Europie. Skończyło się to kontrolą niemieckiego urzędu antykartelowego i przymusowym podziałem tej organizacji. Został wprowadzony system wolnorynkowy, który obniżył koszty o ponad 50 proc. – opowiadał prezes spółki Zwrotka. – Dlatego dobrze, że w tej chwili w dyskusji o ROP biorą udział wszyscy interesariusze: wprowadzający, gminy i branża gospodarki odpadami. Mamy więc pewien rodzaj równowagi między reprezentacją wprowadzających a pozostałymi branżami, które w ostatnich latach były reprezentowane w stosunkowo umiarkowany sposób.

Jego zdaniem efektywność systemu zależy od skutecznego egzekwowania regulacji. Bez tego mogą być one najbardziej wyrafinowane, ale nie będą działać. – Jaki jest potencjał systemu? Pięć lat temu wszyscy wprowadzający w Polsce ponosili nakłady rzędu 40–60 mln zł. To był cały wkład w rynek zbiórki i recyklingu odpadów. Dziś te nakłady zwiększyły się kilkudziesięciokrotnie. Więc w jakimś sensie ROP dokonuje się sam – mówił Aleksander Traple.

Karol Wójcik, przewodniczący rady programowej Izby Branży Komunalnej (IBK) zauważył, że przy patrzeniu na propozycje rozwiązań potrzebna jest pokora, gdyż są one wieloaspektowe i trzeba pogodzić różne interesy.

– System powinien rzeczywiście być prosty – nie może mieć skomplikowanej formuły przepływu pieniądza – oparty na władztwie gminy nad odpadami. Powinien to być system ewolucyjny, uwzględniający istnienie organizacji odzysku. I tak w gospodarce odpadami jesteśmy w permanentnej zmianie, nie powinniśmy zniechęcać społeczeństwa kolejnymi rewolucjami, które za chwilę nie będą społecznie akceptowane – postulował Karol Wójcik.

Jego zdaniem nadzór nad systemem musi mieć podmiot publiczny, np. Instytut Ochrony Środowiska. – O przepływie środków mówimy eufemistycznie, a to przecież sedno. Pieniądz powinien podążać za odpadem. System, o czym w ogóle się o nie mówi, musi też widzieć podmioty zbierające i przetwarzające odpady. Na pewno muszą się także spotykać regulacje dotyczące odpadów komunalnych, z tymi, które dotyczą odpadów opakowaniowych. W założeniach mamy przecież jeden system gospodarki odpadami – podkreślił przedstawiciel IBK.

– Z punktu widzenia firm zbierających i przetwarzających odpady ekomodulacja jest jedną z centralnych kwestii. To podstawowy wymóg, bo chyba wszyscy chcemy, by we wspomnianym już dziś żółtym pojemniku było więcej zasobów, a mniej problemów. Aby tak się stało aspekt ekonomiczny jest niebagatelny. A to także wpłynie na obniżenie opłat dla mieszkańców. Bo dziś kalkulujemy opłatę dla gmin, wiedząc, co tam znajdziemy: że oprócz surowców będzie tam mnóstwo kłopotów – mówił Karol Wójcik.

Dodał, że w jego ocenie DPR istotnie już jest papierem wartościowym, który motywuje do odpowiedniego zaangażowania technologicznego instalacji, czego przykładem była sytuacja związana z brakiem możliwości działań z surowcami wystartowanymi z odpadów zmieszanych. Dziś, co zaznaczył, to się zmieniło, system został uszczelniony.

Jaki model przyjąć

W ocenie Krzysztofa Baczyńskiego, prezesa Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach Eko-Pak, branża nie chce powrotu do projektu (UC81) bo „był zły i dziwi, że pojawiają się głosy, które ożywiają tę koncepcję, a krytycy z 2021 r. stają się jej orędownikami”.

– Jest tyle systemów gospodarki odpadami, ile gmin: 2477, a w każdej są inne koszty. Jak przy modelu fiskalno-redystrybucyjnym uwzględnić te różnice – ma być 2477 stawek podatku? Zapisy z art. 8a dyrektywy muszą zostać wdrożone w pełni. A tam jest zapisane, że obciążenia producentów nie mogą przekraczać kosztów niezbędnych do realizacji zagospodarowania odpadów i to w sposób efektywny kosztowo oraz to, że te koszty muszą być ustalane w przejrzysty sposób pomiędzy zainteresowanymi podmiotami – powiedział Krzysztof Baczyński..

– Jeżeli sprowadzimy ROP do pokrywania kosztów zbiórki pojemnikowej, to mamy do wyboru dwa modele. Pierwszy, finansowo-redystrybucyjny: nakładamy opłatę opakowaniową i potem nią żonglujemy. Drugi, prywatno-samorządowy, oparty na współpracy między organizacjami odzysku a gminami i przynoszący efekty. Bo nałożenie podatku na produkty w opakowaniach nie poprawi ani selektywnej zbiórki, ani nie zwiększy poziomów recyklingu – mówił prezes EKO-PAK.

– Metoda prywatno-samorządowa jest prosta. Przynosi też odpowiedź na pytanie o koszty, bo te są znane. Firma obsługująca gminę wie, co znajdzie w danym pojemniku i wszystko to wycenia. Wystarczy rozagregować te dane i wpisać je do BDO (baza danych o produktach i opakowaniach oraz gospodarowaniu odpadami – red.). Baza powinna zawierać więc stawki w podziale na rodzaje odbieranych frakcji, które wiążą te firmy odpadowe i gminy. Organizacja odzysku opakowań powinna zawierać umowy z gminami i sortowniami właśnie według stawek, które są przypisane do danej gminy i pokrywać je w zamian za realizację selektywnej zbiórki i sortowania. Tak, aby nie tylko gminy miały pokryte koszty, ale i sortownie, które te odpady przetwarzają – wyjaśniał Krzysztof Baczyński.

Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ), zwrócił uwagę, że jego branża odpowiada za ok. 30 proc. opakowań wprowadzanych na rynek. – Stosowanie różnych materiałów opakowaniowych i ich łączenie wynika z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa i jakości żywności w całym okresie jej przydatności do spożycia. To kluczowe dla konsumentów. Granica, której nie można przekraczać. W ROP musimy więc uwzględniać uwarunkowania poszczególnych branż i projektować przepisy tak, by obowiązki środowiskowe nie naruszały fundamentów bezpieczeństwa żywnościowego i żywności – mówił Andrzej Gantner.

Koleją sprawą jest PPWR. – Ustawa ROP musi uwzględniać nowe obowiązki wynikające wprost z rozporządzenia UE. W przeciwnym razie możemy stracić część produkcji żywności ze względu choćby na brak recyklatu dopuszczonego do kontaktów z żywnością – dodał wiceprezes PFPŻ.

Zapewnić transparentność

– ROP niewątpliwie wpłynie na ceny żywności. Przetwórcy będą musieli pokryć koszty zbiórki i przygotowania do recyklingu. Wpływ ten jednak należy zminimalizować poprzez zagwarantowaną w przepisach zasadę, że koszty będą pomniejszone o przychody ze sprzedaży zebranych odpadów opakowaniowych – podkreślił Andrzej Gantner.

– Po pierwsze, należy zapewnić transparentność kosztów i przychodów w systemie. Po drugie, każdy płaci tylko za swoje opakowania, a nie za wszystko, co zbiera gmina. Trzecią kwestią jest zakaz cross finansowania. Każdy ma płacić za swoje opakowania, a nie finansować zbiórki opakowań innych kategorii. Po czwarte ekomodulacja opakowań do żywności nie może powodować zwiększenia marnotrawienia żywności poprzez np. skrócenie przydatności do spożycia czy pogorszenia jakości produktu. Zmiany w materiałach opakowaniowych to proces wymagający minimum dwóch, trzech lat i nie zawsze będą możliwe. Producenci nie mogą być za to karani. Liczymy na merytoryczny dialog ze wszystkimi interesariuszami i zapewnienie nam miejsca w zespołach roboczych już od początku prac, tak aby przepisy ROP uwzględniały specyficzne uwarunkowania sektora żywnościowego – apelował wiceprezes PFPŻ.

Przemysław Kuna, dyrektor zarządzający Grupy Interzero podkreślił potrzebę budowy świadomości społecznej dotyczącej ROP. – Poza specjalistami nikt praktycznie nie zdaje sobie sprawy, czym jest to rozwiązanie i jakie ma skutki, a przecież ostatecznie zapłacą za nie konsumenci, którzy powinni zrozumieć, za co i dlaczego płacą – stwierdził.

– Jeśli pojawi się nowy strumień finansowania, a opłaty za odpady komunalne spadną, mieszkańcy mogą ulec błędnemu wrażeniu, że nie trzeba przykładać się już do domowej segregacji. Społeczeństwo musi być świadome, że koszty zostały przerzucone na producenta, więc znalazły się w cenie produktu, a właściwie opakowania. To też warto podkreślać, bo mówimy jedynie o finansowaniu zagospodarowania tego typu odpadów, stanowiących pewną część całego strumienia. Jeżeli doprowadzimy do sytuacji, w której spadnie jakość segregacji, to gminy będą miały kolosalny problem z osiągnięciem obligatoryjnych poziomów przygotowania odpadów komunalnych do recyklingu – wyjaśnił Przemysław Kuna.

Dodał, że całkowicie zgadza się z tezą, że redystrybucja środków nie może następować za pośrednictwem instytucji państwowej. – Jeżeli producenci mają odpowiadać za efektywność systemu, to muszą mieć na niego pełny wpływ, w tym możliwość wyboru rozwiązań, które są opłacalne. Konstrukcja ROP powinna opierać się na umowach, zawartych przez organizacje odzysku w imieniu producentów z samorządami i recyklerami. Same organizacje nie mogą działać na zasadach non profit, bo tylko poprzez motywację finansową rozwiązania ROP będą się efektywnie rozwijać – mówił dyr. Kuna.

Jego zdaniem należy także urealnić koszty ponoszone przez producentów, którzy powinni pokryć również nakłady finansowe na selektywną zbiórkę, aby osiągnąć cele w zakresie recyklingu. – Odbiorcy komunalni, realizując zadania samorządu, regularnie odbierają pełne wolumeny odpadów opakowaniowych, a nie ilości odpowiadające zakładanym procentom recyklingu. Ten system wymaga powiązania ekologii i ekonomii – podsumował Przemysław Kuna.

Opinia partnera debaty:

Krzysztof Baczyński, prezes Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK.

Odpadów opakowaniowych powinno być mniej, a te, które są, powinny nadawać się do recyklingu. Gminy mają realizować selektywną zbiórkę, a producenci muszą pokrywać jej koszt, jak również dalsze zagospodarowanie i niekiedy recykling tych odpadów. Z tym się zgadzają wszyscy uczestnicy rynku, ale na tym też kończy się dziś zgoda.

Pojawiają się też postulaty: rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP) na już, w rok, w dwa lata itp. Bo trzeba dobrych przepisów wypracowanych w gronie wszystkich zainteresowanych (pełna zgoda). Tylko że dyskusję na poziomie takich ogólników prowadzimy od lat. Czas wreszcie przejść do konkretów. Oto one.

Producenci mają realizować obowiązek recyklingu i pokrywać koszty wynikające z ROP poprzez organizacje odzysku opakowań (tymczasem zachowajmy dotychczasową nazwę). Organizacje te powinny zawierać z gminami umowy na realizację działań polegających na zapewnieniu selektywnej zbiórki odpadów opakowaniowych gromadzonych w trzech pojemnikach (żółty, zielony i niebieski). I gminy powinny otrzymywać od organizacji odzysku opakowań płatności z tym związane, czyli pokrycie kosztów tychże działań.

Za zagospodarowanie odpadów, czyli ich sortowanie i przygotowanie do recyklingu, organizacje odzysku powinny płacić (pokrywać koszty) instalacjom komunalnym też na podstawie stawek podanych przez te instalacje w zawieranych umowach z gminami. Powinny móc też zawierać dodatkowe umowy z tymi instalacjami na wysortowanie i przygotowanie do recyklingu tych odpadów, których z przyczyn czysto ekonomicznych wysortowywać się nie opłaca. I powinny też w razie konieczności dopłacać do procesu recyklingu. Bo każdy odpad, który do recyklingu się nadaje, powinien tam trafiać.

Wystarczy więc, aby gminy, udzielając zamówień publicznych wyspecjalizowanym podmiotom (tak, jak to ma miejsce dziś), rozbudowały wymagania SIWZ (specyfikacji istotnych warunków zamówienia) o szczegółową kalkulację kosztów odbioru odpadów zbieranych selektywnie oraz kosztów netto (czyli po odjęciu przychodów ze sprzedaży surowców) posortowania tych odpadów i przygotowania ich do recyklingu. A wyspecjalizowane podmioty odbierające i/lub zagospodarowujące odpady komunalne przedstawiały te kalkulacje w ofertach i zawieranych po rozstrzygnięciu zamówień umowach. I w ten sposób szybko rozwiązujemy najważniejsze zagadnienie: jakie są koszty? Są one takie, jakie w danym momencie (okresie udzielenia zamówienia) wiążą gminy. Więc wiemy już najważniejsze.

A co z innymi odpadami? Za nie (meble, tekstylia itp.) niech odpowiadają inni, którzy też powinni i muszą być objęci takimi samymi obowiązkami, jak wprowadzający produkty w opakowaniach. „Zanieczyszczający płaci”, ale niech każdy płaci za swoje. Więc za odpady biodegradowalne i zmieszane będzie płacił mieszkaniec, a dopóki nie nauczy się prawidłowo segregować w domu, to będzie płacił dużo.

To powinny być główne założenia nowego systemu. Łatwo można je wypełniać dalej treścią, odpowiadając na kolejne pytania (np. kto ma to nadzorować). Ale szkielet zostaje postawiony.

Opinia partnera debaty:

Anna Larsson, dyrektor ds. rozwoju GOZ, Reloop Platform.

Rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP) to jedno z najistotniejszych narzędzi tworzenia gospodarki obiegu zamkniętego, a podstawową funkcją ROP jest finansowanie przez wprowadzających, producentów i importerów, poużytkowej fazy życia produktu lub opakowania. W Europie wprowadzający pokrywają koszty zbiórki i zagospodarowania odpadów opakowaniowych, czy to samodzielnie organizując zbiórkę, czy też dofinansowując gminy. W Polsce odpowiedzialność producentów realizowana jest poprzez tzw. dokumenty potwierdzające recykling (DPR). Dokumenty te są zbywalne i do dziś funkcjonują wersje papierowe.

Przez długie lata ceny DPR-ów były bardzo niskie, co przekładało się na niewielkie finansowe zobowiązania producentów. Podczas gdy w Europie wprowadzający wpłacali kilkaset euro za tonę opakowań z tworzyw sztucznych, w Polsce wpłaty producentów i importerów nie przekraczały kilku euro. W ostatnich miesiącach zorganizowane kontrole finansowe oraz kontrole instalacji przetwarzania doprowadziły do mniejszej podaży DRP-ów, co za tym idzie, wzrostu ich wartości. Nadal jednak nie ma bezpośredniego przełożenia finansowej odpowiedzialności producentów za realnie zebrane ilości odpadów opakowaniowych.

Reforma ROP potrzebna jest w Polsce na wczoraj, ponieważ cały ciężar zbiórki i zagospodarowania odpadów opakowaniowych spoczywa na jednostkach samorządowych, które przekładają swoje koszty na mieszkańców. System jest głęboko niesprawiedliwy społecznie, bowiem uboga emerytka płaci za odpady tyle samo co zamożny obywatel konsumujący setki produktów w opakowaniach.

Otoczenie prawne, a zatem obowiązująca już i wciąż jeszcze nietransponowana do polskiego porządku prawnego ramowa dyrektywa odpadowa z 2018 r. oraz procedowane właśnie rozporządzenie o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, sugerują dwuetapowość reformy ROP. Artykuł 8a dyrektywy ramowej wyznacza minimalne wymagania dla systemów ROP, tj. pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów opakowaniowych przez producentów, zasadę kosztów netto, czyli uwzględnienie przychodów ze sprzedaży surowców, powołanie regulatora, finansowanie ze składek ROP bazy danych o odpadach oraz jawność struktury właścicielskiej organizacji reprezentujących producentów, jak również stawek wpłacanych przez wprowadzających.

Uwzględniając istnienie systemów zbiórki oraz funkcjonowanie organizacji odzysku, szybka realizacja pierwszego etapu reformy byłaby możliwa na podstawie likwidacji DPR-ów oraz obligatoryjnych stawek minimalnych ustalonych w rozporządzeniu.

Drugi etap dotyczyłby wdrożenia nowych zasad dotyczących opakowań określonych w PPWR i możliwej głębokiej rekonstrukcji systemu z opcją włączenia do ROP dodatkowych frakcji odpadów. W kolejce do ROP czekają tekstylia, a przykłady z innych krajów sugerują, że coraz częściej finansowanie zbiórki kłopotliwych frakcji odpadów będzie oparte na kontrybucjach wprowadzających: Francja i Portugalia objęły już ROP-em meble, a w Republice Czeskiej planowane jest finansowanie z ROP zbiórki wszystkich produktów z tworzyw sztucznych, nie tylko opakowań.

Wprowadzany w Polsce system kaucyjny na opakowania napojowe i zagwarantowanie dofinansowania gminnej zbiórki pozostałych opakowań wpłyną na poprawę wskaźników recyklingu i zredukują miliardowe kary, jakie Polska płaci do UE.

Opinia partnera debaty:

Michał Dąbrowski, przewodniczący rady Polskiej Izby Gospodarki Odpadami:

W ostatnim czasie na nowo rozgorzał temat rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) i czyhającego za rogiem systemu kaucyjnego. Mimo dość dużego poparcia społecznego dla rozwiązań wspierających gospodarkę cyrkularną (GOZ) z jakiegoś powodu z ROP nie umiemy sobie jako państwo poradzić. Zresztą nie tylko Polska ma ten problem, co było pośrednią przyczyną przeobrażenia dyrektywy opakowaniowej w rozporządzenie (PPWR), które z powodu charakteru prawnego nie musi czekać na implementację przez kraje UE i działa bezpośrednio. Parlament Europejski większością głosów zatwierdził rozporządzenie w sprawie opakowań. Rozwiązania mają przyczynić się do promowania GOZ, minimalizacji negatywnego wpływu opakowań na środowisko oraz zwiększenia recyklingu i ponownego wykorzystania opakowań. Szczytne i słuszne cele, ale PPWR nie rozwiąże wszystkich problemów.

W Polsce ostatnie podejście do ROP poprzedniego rządu należy uznać za nieudane. Skoro wszyscy są zgodni, że producenci powinni, jako zanieczyszczający środowisko, ponosić większą odpowiedzialność, to co jest w takim razie od lat powodem dyskusji o ROP bez rezultatów? Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. ROP, jak nazwa wskazuje, dotyczy producentów, ale tak naprawdę nie tylko ich. To cały system naczyń połączonych i tak należy go postrzegać. System kaucyjny jest zresztą tylko jego elementem. Patrzenie na ROP tylko z jednej perspektywy znacząco zaburza obraz rynkowy i środowiskowy, za co oczywiście na końcu może zapłacić każdy z nas. Za „śmieci” płacimy przecież wszyscy.

W Polsce mamy niestety tendencję do uchwalania wątpliwej jakości aktów prawnych, które następnie łatane są nieskończoną liczbą nowelizacji. Sektor odpadowy odczuwa to szczególnie od wielu lat. Ustawodawca ma skłonność wpadać w pułapkę dość niefrasobliwego i wybiórczego kopiowania rozwiązań z innych krajów. Nie da się odwzorować modeli przyjętych w innych krajach, a nawet gdyby takie próby podejmować, mogą przynieść przyjmowanie rozwiązań drogich i nieprzystosowanych do lokalnych realiów. Tak zresztą może wydarzyć się właśnie w Polsce, jeśli do głosu nie zostaną dopuszczeni aktywni uczestnicy systemu gospodarki odpadami, czyli podmioty odbierające i zagospodarowujące odpady, oraz samorządy. Powinniśmy czerpać z doświadczeń innych krajów, ale z uwzględnieniem naszych realiów i sukcesów.

Jaki zatem powinien być ROP w Polsce? Na pewno musi być przejrzysty dla interesariuszy. Powinien dobrze wykorzystać funkcjonujący system gminny w zakresie gospodarki odpadami i istniejącą infrastrukturę. Ma to ogromne znaczenie z punktu widzenia choćby poczynionych już inwestycji. Lukę inwestycyjną w sektorze należy uzupełnić, a nie eliminować istniejącą infrastrukturę do sortowania odpadów i zatrzymać jej rozwój. Skuteczne systemy zachęcają producentów do zmniejszenia ilości zasobów wykorzystywanych w fazie produkcji i zmniejszenia ilości materiałów uznawanych za trudne do recyklingu lub zaburzające sortowanie. Z tym celem utożsamiają się wszyscy zainteresowani ROP.

Punktem wyjścia do dyskusji o najlepszym dla Polski systemie ROP powinno być wykorzystanie istniejących systemów i infrastruktury, co pozwoli na przyjęcie rozwiązań optymalnych ekonomicznie i środowiskowo. Decydentom powinna przyświecać zasada, że w systemie ROP „zanieczyszczający płaci”, a nie „zarabia”, co niestety bywa zapominane.

Opinia partnera debaty:

Aleksander Traple, właściciel i prezes Grupy Biosystem:

Projektując przepisy dotyczące systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), musimy uwzględnić istniejący i funkcjonujący już model finansowania zbiórki i recyklingu odpadów opakowaniowych. Obecnie do systemu – za pomocą organizacji odzysku, które reprezentują wprowadzających – trafia niemal miliard złotych rocznie. Nie jest to zatem system pozorny. Wymaga jednak zapewnienia pełnej implementacji unijnej dyrektywy, a więc pokrycia wszystkich kosztów netto poniesionych zarówno przez gminy, jak i przez sortownie komunalne oraz recyklerów.

System ROP musi być przede wszystkim efektywny, co oznacza, że musi być oparty na mechanizmach rynkowych organizacji odpowiedzialności producentów. Nie dajmy się namówić na rozwiązania monopolistyczne – na przykład na jedną organizację. Takie rozwiązanie spowodowałoby gigantyczne koszty dla obywateli i mogłoby być wykorzystywane przez jedną grupę interesariuszy. Przestrogą może być rynek niemiecki sprzed dziesięciu lat, który wymagał drastycznych reform w kierunku wolnorynkowym, gdyż był najdroższym systemem w Europie.

Istotnym elementem procesu konsultacji społecznych będzie równy głos wszystkich najważniejszych interesariuszy. Pamiętajmy, że wprowadzający są tylko jedną grupą podmiotów. Taką samą rolę odgrywają gminy, firmy komunalne gospodarujące odpadami, recyklerzy i organizacje odzysku. Tylko uwzględnienie głosu każdej branży daje szanse na wypracowanie stabilnego kompromisu.

Nadzór nad rynkiem powinien pozostać w rękach instytucji państwa, na przykład Instytutu Ochrony Środowiska. Dla zapewnienia prawidłowości obrotu trzeba wzmocnić bazę danych o odpadach i połączyć zawarte tam dane z ewidencją faktur VAT. Konieczny jest zdecydowanie lepszy nadzór nad rynkiem, a digitalizacja procesów jest ważnym instrumentem kontroli.

System musi premiować wyższe poziomy odzysku i recyklingu osiągane przez gminy i sortownie. Powinno się to odbywać z wykorzystaniem rynkowych mechanizmów dokumentów potwierdzających recykling (DPR). Nie zapominajmy także o ekomodulacji jako istotnym instrumencie polityki środowiskowej, prowadzącym z jednej strony do zmniejszenia masy odpadów, z drugiej do użycia opakowań w większym stopniu przydatnych do recyklingu.

Przyjęte w przyszłości rozwiązania muszą również uwzględniać różną specyfikę poszczególnych gmin dotyczącą gęstości zaludnienia oraz typu zabudowy, który w istotnym stopniu wpływa na koszty prowadzonej zbiórki odpadów.

Opinia partnera debaty:

Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

W kontekście reformy rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) należy uwzględniać specyficzne uwarunkowania sektora produkcji i przetwórstwa żywności, który jest niezwykle ważny z punktu widzenia nie tylko gospodarczego, ale i żywnościowego bezpieczeństwa Polski. Opakowania do żywności stanowią ok. 30 proc. wszystkich wprowadzanych na rynek opakowań. Należy wziąć pod uwagę w nowych przepisach rolę opakowań w zapewnieniu bezpieczeństwa i jakości produktów żywnościowych. Materiały stosowane w opakowaniach mają przede wszystkim zapewnić właściwą barierowość, która decyduje zarówno o bezpieczeństwie konsumentów, jak i o utrzymaniu cech jakościowych żywności, a co za tym idzie, ma kluczowy wpływ na ich okres przydatności do spożycia.

Wszystkie materiały stosowane w opakowaniach muszą być dopuszczone do kontaktu z żywnością, w tym materiały z recyklingu. Nowe przepisy ROP powinny być bezwzględnie dostosowane do tych uwarunkowań. Należy to uwzględnić przy określaniu zasad ekomodulacji, jakim mają podlegać opakowania do żywności. Ekomodulacja to nie tylko zmniejszenie obciążeń środowiskowych, ale także wzrost popytu na surowce wtórne, co wspiera rozwój gospodarki obiegu zamkniętego. Dla sektora żywnościowego niezwykle ważne jest zapewnienie dostępu do recyklatu (temu służy np. system kaucyjny w branży napojowej) oraz zwiększenie rodzajów recyklatu certyfikowanych do kontaktu z żywnością. Przepisy ROP powinny uwzględnić ten warunek.

Wszyscy muszą mieć świadomość, że wprowadzenie ustawy o ROP, czyli konieczność sfinansowania kosztów selektywnej zbiórki i przygotowania do recyklingu przez firmy żywnościowe, będzie wiązało się ze zwiększeniem kosztów produkcji, a co za tym idzie, wzrostem cen żywności. Żeby zminimalizować ten efekt, przepisy ustawy powinny gwarantować pełną transparentność kosztów i przychodów w systemie poprzez zobowiązanie podmiotów gospodarujących odpadami oraz samorządów do szczegółowej sprawozdawczości dotyczącej zbiórki odpadów oraz ich dalszego przetwarzania. Przepisy powinny gwarantować stosowanie zasady kosztów netto – koszty ponoszone przez producentów stanowią różnicę pomiędzy wszystkimi kosztami zbiórki i przygotowania do recyklingu a przychodami uzyskanymi ze sprzedaży odpadu do recyklingu. Producenci i przetwórcy żywności nie mogą ponosić kosztów zbiórki opakowań z innych branż. Każda firma powinna płacić wyłącznie za swoje opakowania. Niezbędny jest zakaz subsydiowania kosztów między frakcjami – każdy materiał powinien być rozliczany zgodnie z kosztami jego zbiórki oraz przychodami ze sprzedaży do recyklingu.

Jako sektor żywnościowy deklarujemy pełną gotowość do merytorycznego dialogu z interesariuszami w celu stworzenia jak najlepszych rozwiązań ROP. Mamy nadzieję, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska dostrzeże wagę i specyficzne uwarunkowania opakowań do żywności i uwzględni nasz głos w pracach resortowego zespołu zajmującego się tą tematyką. Zwracamy uwagę, że ROP to temat nie tylko dla jednego ministerstwa. Konieczna jest współpraca wielu resortów. Cieszy fakt, że minister rolnictwa i rozwoju wsi Czesław Siekierski dostrzega wagę przepisów ROP dla funkcjonowania i rozwoju całej gospodarki żywnościowej, zapowiadając, że w ramach jego resortu powstanie specjalny zespół roboczy poświęcony tematyce rozwiązań środowiskowych.

Polska – wobec wymogów UE – jest spóźniona z przyjęciem ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Tymczasem ROP ma fundamentalne znaczenie nie tylko dla wprowadzających na rynek produkty w opakowaniach, ale także dla całej gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ). Były już próby stworzenia tej ustawy, ale przepisy nie zostały przyjęte.

Teraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska znów zmierzy się z wyzwaniem opracowania spójnego systemu ROP. Swoje postulaty do ustawy mają największe podmioty, które zostaną objęte ustawą, stowarzyszenia firm spożywczych, związki przedsiębiorców oraz gminy.

Pozostało 98% artykułu
Klimat
Doinwestowane sieci to podstawa
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Klimat
Transformacja po polsku – OZE, magazyny, gaz i atom
Klimat
Liderzy klimatyczni zwiększają zyski z dekarbonizacji
Klimat
Nieznośna lekkość opakowań coraz bardziej nam ciąży
Klimat
Ekwador: Nawet 12 godzin na dobę bez prądu. "Klimat jest szalony"