Jak uciec przed wysokimi rachunkami

Ciepłownictwo to sektor, który w procesie dekarbonizacji wymaga olbrzymich inwestycji. W tym jednak przypadku każde odsuwanie ich na później zwiększy albo konieczne nakłady, albo koszty zaniechań.

Publikacja: 28.09.2023 21:00

Rynek firm ciepłowniczych w Polsce to dziś blisko czterysta firm działających zwykle na regionalną c

Rynek firm ciepłowniczych w Polsce to dziś blisko czterysta firm działających zwykle na regionalną czy lokalną skalę

Foto: AdobeStock

Od 276 do 418 miliardów złotych – tak koszty dekarbonizacji sektora ciepłownictwa systemowego szacują eksperci Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych w opublikowanym wiosną br. raporcie „Ocena wpływu rozstrzygnięć unijnego pakietu Fit for 55 na transformację sektora ciepłownictwa systemowego w Polsce”.

Autorzy tego opracowania pokusili się o uszczegółowienie wspomnianej wyżej ogólnej kwoty. Według nich od 94 do 178 mld zł wyniosą nakłady na infrastrukturę wytwórczą, od 76 do 100 mld zł – nakłady na infrastrukturę przesyłową i dystrybucyjną, oraz od 106 do 140 mld zł – nakłady na modernizację instalacji odbiorczych. Przy czym nie jest wcale powiedziane, że są to kwoty ostateczne. „Należy wskazać na prawdopodobieństwo pozainflacyjnego wzrostu nakładów inwestycyjnych spowodowanych koniecznością modernizacji całego segmentu w tym samym czasie (otwarcie dużego frontu robót), wysyceniem rynku wykonawców lub np. przerwaniem łańcucha dostaw w związku z sytuacją geopolityczną” – przestrzegają.

Pewnie to dopiero początek długiej listy ryzyk dla sektora. Ale można z powodzeniem założyć, że już dziś – w stopniowy i niepostrzeżony sposób – lista ta wydłuża się o kolejne pozycje, branża ciepłownicza bowiem zdaje się wpadać w błędne koło kłopotów w działaniu i finansowaniu, które nawzajem się napędzają.

Europejska potęga, potężny balast

Gdybyśmy chcieli spojrzeć na ciepłownictwo systemowe w skali makro, ogólnoeuropejskiej, od razu dostrzeżemy, że w gruncie rzeczy nie jest to problem całego kontynentu. Na zachód od Niemiec oraz na południe od Austrii, Węgier i Rumunii – ciepłownictwo systemowe nie dostarcza nawet 10 proc. energii cieplnej dla jej konsumentów. Gołym okiem widać, że centralizacja dostarczania ciepła jest domeną dawnych krajów bloku wschodniego i Skandynawii. W sumie – na pół miliarda mieszkańców Unii Europejskiej 60 mln korzysta z ciepła dostarczanego sieciami ciepłowniczymi. Do tej grupy można jeszcze dorzucić 80 mln mieszkańców miast, w których istnieją mniejsze lub większe systemy ciepłownicze. A skoro nie dzielimy problemu z Włochami, Francuzami czy Hiszpanami, może to oznaczać z jednej strony pozorne bagatelizowanie problemów dnia dzisiejszego, a z drugiej – brak tolerancji dla problemów sektora w przyszłości.

A Polska w tym obszarze jest europejskim potentatem, pod pewnymi względami wręcz rekordzistą. Weźmy wskaźnik taki, jak całkowita sprzedaż ciepła sieciowego do klientów: najwyższa w Europie (niemal 60 000 Gwh), czy długość sieci ciepłowniczych (ok. 22 tys. km, czwarta pozycja w Europie). Z ciepła systemowego korzysta nieco ponad 40 proc. gospodarstw domowych w Polsce (innymi słowy: 6 mln mieszkań czy domów).

W przeciwieństwie do sektora elektroenergetycznego, gdzie na wielką skalę działa zaledwie kilka firm, w ciepłownictwie mamy dziś 392 przedsiębiorstwa w olbrzymiej większości działające na regionalną czy lokalną skalę. Infrastruktura, jaką one dysponują – tak wytwórcza, jak i odbiorcza, oraz wszystko pomiędzy – jest rozdrobniona i zróżnicowana, tak na poziomie „stażu pracy”, jak i technologii czy efektywności. W większości przypadków źródła wytwarzania ciepła są niewielkie, o mocy do 50 MW, a zaledwie dziesięć przedsiębiorstw dysponuje źródłami o łącznej mocy przekraczającej 1000 MW. Co trzecia z firm zainwestowała w kogenerację, ale z dalszej perspektywy widać, że sektor ten jest oazą węgla: niemal 70 proc. paliw zużywanych w procesach generowania ciepła w Polsce to paliwa węglowe.

I chociaż wolumen sprzedaży ciepła w Polsce dosyć dynamicznie rośnie (raport PTEZ wspomina tu o wzroście o 11,86 proc. w 2022 r. w porównaniu z rokiem poprzednim), można przypuszczać, że ten wzrost jest zasługą dynamiki rynku budowlanego w miastach, gdzie w ostatnich latach powstawało wiele nowych osiedli – odbiorców ciepła systemowego – i to na ich potrzeby inwestowano w nowe moce wytwórcze. I te inwestycje pochłaniały zapewne lwią część inwestycyjnych budżetów przedsiębiorstw ciepłowniczych.

Rok intensywnego działania

Może zatem rośnie grono odbiorców ciepła systemowego, ale trafiająca do nich energia jest droga i – gdyby nie zabiegi takie jak wsparcie dla gospodarstw domowych, uruchomione w poprzednim roku przez rząd – mogłaby być jeszcze droższa. Branża zdaje sobie sprawę, że bez takiej rządowej tarczy ochronnej odbiorców ciepła może czekać w niedalekiej przyszłości wstrząs. – Wnioskujemy, żeby ze względu na duże zróżnicowanie cen ciepła systemowego w różnych regionach kraju i nieprzewidywalną sytuację na rynku paliw, mechanizmy chroniące odbiorców ciepła były wprowadzone także w 2024 r. Bez tego część odbiorców ciepła musiałaby liczyć się w przyszłym roku z podwyżkami rachunków za ogrzewanie – mówił podczas wrześniowego XXVII Forum Ciepłowników Polskich w Międzyzdrojach Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – Postulujemy przyjęcie górnego limitu cen ciepła i wprowadzenie kryterium dochodowego, by pomoc trafiła do najbardziej potrzebujących – dodawał.

Problem jednak w tym, że ten postulowany rok wsparcia dla odbiorców ciepła powinien zostać przez branżę spożytkowany na działania pozwalające oferować energię w umiarkowanej cenie w kolejnych latach. A o to coraz trudniej: jak wspomnieliśmy wyżej, sektor w olbrzymiej mierze jest zakładnikiem węgla. Już w latach poprzedzających kryzys energetyczny i wojnę w Ukrainie potężnym obciążeniem dla niego były ceny pozwoleń na emisję CO2 kupowanych w ramach unijnego systemu ETS. W ubiegłym roku doszło do tego zerwanie z rosyjskimi kopalinami, które nie tylko podbiło ceny węgla na całym świecie, ale też dodatkowo skłoniło część europejskiej energetyki do zmiany gazowych źródeł wytwarzania na węglowe, co tylko spotęgowało chaos na rynku tego surowca. Polskie ciepłownictwo – które niemałym wysiłkiem finansowym i organizacyjnym starało się właśnie stopniowo przestawiać z węgla na gaz – stało się jedną z największych ofiar sytuacji. Dosyć obszerna wcześniej lista firm, które znalazły się „pod kreską”, jeszcze bardziej się powiększyła.

I tak oto sektor znalazł się w owym błędnym kole. Olbrzymia liczba przedsiębiorstw walczy o to, by kolejny miesiąc zamknąć „na plusie”. Rynek odbiorców ciepła systemowego rośnie w rytm powstawania dużych inwestycji deweloperskich, co wymaga często sięgania do skromnych budżetów inwestycyjnych, by zapewnić dostawy do nowych odbiorców. Ceny ciepła dla klientów są dalekie od realnych, więc rentowność firm ciepłowniczych nie może zostać poprawiona poprzez skok w rachunkach. Instytucje finansowe w ostatnich latach konsekwentnie odcinały się od przedsiębiorstw sięgających po węgiel, więc możliwość sfinansowania inwestycji z zewnątrz jest bardzo skromna. Wsparcie ze strony UE, zwykle na poziomie 30–45 proc. wartości potencjalnej inwestycji, wymaga własnych nakładów, których nawet w tej okrojonej formie nie ma jak zapewnić. Drogi ucieczki od węgla wydają się być w ten sposób odcięte.

Możemy zatem podjąć próbę wsparcia rynku ciepła w tej czy innej formie na kolejny rok. Ale ten czas należałoby też spożytkować nie na czekanie na jakieś „ustabilizowanie się” sytuacji, ale na opracowanie – i natychmiastowe uruchomienie – jakiegoś rodzaju „narodowego programu modernizacji ciepłownictwa” do takiej postaci, która sprostałaby wymogom współczesności i była bardziej odporna na ryzyka wiążące się zarówno z wewnętrznymi, jak i zewnętrznymi czynnikami – od konfliktów z dostawcami kopalin po ambitne polityki klimatyczne.

Opinia partnera cyklu "Rzeczpospolitej": Fortum

Piotr Górnik, prezes Fortum w Polsce:

Przed ciepłownikami w całym kraju stoi dylemat: czym zastąpić paliwa kopalne. Biorąc pod uwagę koszty węglowodorów, embargo na węgiel i gaz z Rosji oraz stabilność dostaw i bezpieczeństwo energetyczne, trzeba jednoznacznie stwierdzić, że sama dekarbonizacja to nie wybór – to konieczność.

Fortum aktywnie uczestniczy w debacie dotyczącej transformacji ciepłownictwa w Polsce. Do tematu podchodzimy z ogromną determinacją i zgodnie z naszym celem, by zapewnić energię światu, w którym ludzie, przedsiębiorstwa i natura wspólnie prosperują. Podjęliśmy decyzję, że 2027 rok to graniczna data odejścia od węgla w naszych elektrociepłowniach. Nasze projekty dekarbonizacyjne w Zabrzu i Częstochowie już są realizowane, aby wypełnić nasze zobowiązanie wobec klientów i środowiska.

Jesteśmy jednym z producentów najczystszej energii w Europie. Aż 97 proc. energii elektrycznej wytwarzanej przez Fortum powstaje bez emisji CO2. Stoimy na stanowisku, że należy poszukiwać pragmatycznych rozwiązań, które są racjonalne w danej lokalizacji.

Do tematu transformacji ciepłownictwa podchodzimy kompleksowo, opisując ją trzema hasłami: dekarbonizacja, digitalizacja i dywersyfikacja, czyli 3D. To priorytety Fortum w transformacji lokalnego ciepłownictwa w Polsce, za którymi stoją bardzo konkretne rozwijane przez nas projekty.

W pierwszym „D”, czyli dekarbonizacji, są to konkretne rozwiązania, jak RDF, pompy ciepła czy odzyskiwanie ciepła odpadowego. Drugie „D”, czyli digitalizacja, to wyjście naprzeciw oczekiwaniom klientów i zaoferowanie im elastycznych, kompleksowych rozwiązań szytych na miarę, dzięki wykorzystaniu nowych trendów i technologii. Digitalizacja pozwala zwiększyć efektywność energetyczną i bezpieczeństwo dostaw oraz obniżyć koszty komfortu cieplnego. Ostatnim „D” jest dywersyfikacja, czyli zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego państwa oraz zapewnienie ciągłości dostaw ciepła i energii odbiorcom poprzez wykorzystanie różnych technologii i źródeł energii. To również zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii i odejście od paliw kopalnych importowanych do Unii Europejskiej. W ciepłownictwie lokalne zielone źródła są nie tylko bardziej efektywne, elastyczne i ekologiczne, ale również podnoszą bezpieczeństwo dostaw poprzez lokalne bilansowanie potrzeb i możliwości produkcyjnych.

Polskie ciepłownictwo potrzebuje pomysłów na dekarbonizację, determinacji i – oczywiście – finansowania na realizację ambitnych celów. Transformacja energetyczna, którą planowaliśmy w Europie, miała być zrównoważona, rozłożona w czasie, racjonalna i zaplanowana. Okazuje się jednak, że my, ciepłownicy, musimy jak najszybciej przystąpić do działania, ponieważ przed nami kolejne zimy i kolejne wyzwania związane z zapewnieniem niezawodności dostaw ciepła odbiorcom ciepła systemowego. A to, na czym nam wszystkim zależy, to pewność komfortu cieplnego w racjonalnej cenie. Dekarbonizacja ciepłownictwa wychodzi naprzeciw temu wyzwaniu. Ciepłownictwo bez węgla jest możliwe, ale potrzebne są innowacyjne pomysły, determinacja w działaniu oraz finansowanie, bez którego trudno będzie o realizację celów dekarbonizacyjnych.

Opinia partnera cyklu "Rzeczpospolitej": Fortum

Od 276 do 418 miliardów złotych – tak koszty dekarbonizacji sektora ciepłownictwa systemowego szacują eksperci Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych w opublikowanym wiosną br. raporcie „Ocena wpływu rozstrzygnięć unijnego pakietu Fit for 55 na transformację sektora ciepłownictwa systemowego w Polsce”.

Autorzy tego opracowania pokusili się o uszczegółowienie wspomnianej wyżej ogólnej kwoty. Według nich od 94 do 178 mld zł wyniosą nakłady na infrastrukturę wytwórczą, od 76 do 100 mld zł – nakłady na infrastrukturę przesyłową i dystrybucyjną, oraz od 106 do 140 mld zł – nakłady na modernizację instalacji odbiorczych. Przy czym nie jest wcale powiedziane, że są to kwoty ostateczne. „Należy wskazać na prawdopodobieństwo pozainflacyjnego wzrostu nakładów inwestycyjnych spowodowanych koniecznością modernizacji całego segmentu w tym samym czasie (otwarcie dużego frontu robót), wysyceniem rynku wykonawców lub np. przerwaniem łańcucha dostaw w związku z sytuacją geopolityczną” – przestrzegają.

Pozostało 92% artykułu
Klimat
„Szokująca skala”: woda pitna w Europie pełna „wiecznych chemikaliów”
Materiał partnera
Małe zmiany przynoszą wielkie korzyści
Klimat
Znamy tegorocznych liderów zrównoważonego rozwoju
Klimat
Gospodarcze skutki zmian klimatu dużo większe niż szacowano. „Jak podczas wojny”
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Klimat
Meksyk: Pod drzewami znaleziono 80 martwych małp