Chipageddon to potoczne określenie globalnego niedoboru chipów komputerowych, jaki wystąpił na przestrzeni ostatniego roku. Popyt na nie wzrósł gwałtownie, gdy świat zwolnił i zdecydował się na kolejne lockdowny, a gospodarstwa domowe stały się centrum pracy i nauki. Według analityka mikrochipów, Sebastiana Hou z CLSA w Hongkongu, dzisiaj w gospodarstwach domowych znajduje się nawet 5 komputerów, co znacząco zwiększyło popyt. Poza tym, aby zapewnić sobie rozrywkę w czasie zamknięcia, chętniej inwestowaliśmy w nowe telefony i konsole, co wygenerowało ogromne potrzeby, za którymi producenci mikrochipów przestali nadążać.

Czytaj też: Zielony bitcoin: jak kryptowaluty chcą odejść od węgla?

W ubiegłym roku z powodu tych opóźnień Apple nie był w stanie wprowadzić planowo iPhone’ów, a producenci Xboxa oraz PlayStation nie potrafili sprostać wyzwaniom rynku i zapewnić wystarczającej liczby konsoli. Chipageddon dotknął również producentów samochodów, które zawierają często dziesiątki mikroprocesorów.

Źródło tego problemu, który w ogromnej mierze determinuje rynek, tkwi w zmianach klimatycznych. Tajwan jest producentem 60-70% światowych chipów półprzewodnikowych i 90% najbardziej zaawansowanych. Do produkcji chipów zużywa się ogromnych ilości wody – aż 8 tysięcy litrów potrzeba żeby wyprodukować jedną silikonową płytkę, gdyż wymaga ona oczyszczenia na każdym z około 100 etapów produkcji. Tymczasem Tajwan mierzy się z największą od 56 lat suszą – mimo, że jest jednym z najbardziej deszczowych miejsc na świecie, w ubiegłym roku żaden tajfun nie nawiedził wyspy, co sprawiło, że poziom wielu zbiorników wodnych spadł poniżej 20 a nawet 10%. W zbiorniku Baoshan nr 2 w hrabstwie Hsinchu, jednym z głównych źródeł wody dla tajwańskiego przemysłu półprzewodników wartego 100 miliardów dolarów, poziom wody jest najniższy w historii i wynosi jedyne 7%.

„Tajwan cierpi z powodu znacznego spadku liczby dni deszczowych każdego roku od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku” – uważa Hsu Huang-hsiung, ekspert ds. zmian klimatycznych z finansowanego przez rząd think tanku Academia Sinica. „Zmiany klimatyczne nigdy nie były centrum dyskusji w naszym rządzie ani społeczeństwie. Chociaż wszyscy mówią o strachu przed zmianami klimatycznymi, są to zwykle frazesy. Wyrażają troskę, ale nie podejmują żadnych działań”.

Szacuje się, że częściową przyczyną suszy jest również niewłaściwe zarządzanie zasobami wodnymi Tajwanu, co stanowi zaniedbanie ze strony rządu. Wyjątkowo zła kondycja rur powoduje utratę 14% wody, a wylesianie utrudnia gromadzeniu większej ilości wody w okresach deszczowych do wykorzystania w okresach suszy.